Reuters, cytując PAP, zaznacza, że fałszywe depesze ukazały się dwukrotnie: o godz. 14 i 14.20.
Obie agencje przekazały, że według treści fałszywej depeszy premier Donald Tusk ogłosił mobilizację 200 tys. osób, które miałyby udać się do Ukrainy, aby wesprzeć ten kraj w walce z Rosją.
Cytują Tuska, który po odkryciu ataku hakerskiego na PAP ocenił, że atak ten "dobrze ilustruje rosyjską strategię destabilizacji przed wyborami do Parlamentu Europejskiego". Same agencje także zwracają uwagę na zbliżające się eurowybory. Reuter przypomina, że polski rząd wielokrotnie oskarżał Moskwę o próby destabilizacji kraju.
AFP i Reuters zacytowały rzecznika prasowego ministra koordynatora służb specjalnych Jacka Dobrzyńskiego, który we wpisie na platformie X przekazał, że Polską Agencję Prasową zaatakowały prawdopodobnie służby rosyjskie. Jak zauważyły, rzecznik podkreślił, że władze podjęły natychmiastowe działania, aby wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
W związku z prawdopodobnie rosyjskim cyberatakiem na Polską Agencję Prasową i podaniem dezinformujących wiadomości o rzekomej mobilizacji w Polsce, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego we współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji @CYFRA_GOV_PL podjęła natychmiastowe działania pic.twitter.com/T3XqajAYIr
— Jacek Dobrzyński (@JacekDobrzynski) May 31, 2024
Rosyjska agencja TASS również zamieściła w swoim serwisie informację na temat opublikowania fałszywych depesz w serwisie PAP. "PAP w piątek dwukrotnie zamieszczał na swoim portalu i w serwisie oświadczenie o częściowej mobilizacji w kraju od 1 lipca. Polskie władze i sama agencja już je zdementowały, dochodzeniem w sprawie incydentu zajmują się służby specjalne" - napisał TASS. Relacjonując wypowiedź Jacka Dobrzyńskiego, TASS zaznaczył, że "twierdzi on, iż umieszczenie fałszywej publikacji może być związane z rosyjskim cyberatakiem". "Dobrzyński nie przedstawił żadnych dowodów na to" - zaznaczyła rosyjska agencja.
Reuter i AFP przytoczyły odpowiedź rosyjskiej ambasady w Warszawie, która oznajmiła, że nie ma żadnych informacji dotyczących ataku oraz że nie będzie komentować sprawy.
Reuters cytuje zastępczynię redaktora naczelnego PAP Justynę Wojteczek: "Zidentyfikowaliśmy źródło dostępu. Zabezpieczyliśmy tę ścieżkę".
Agencja zwraca uwagę na komunikat państwowego instytutu badawczego NASK, który 8 maja przekazał, że rosyjski cyberwywiad zaatakował wewnętrzną sieć rządu. Zaapelował również o zweryfikowanie, czy pracownicy administracji państwowej nie byli również celem ataku.
AFP podkreśla, że fałszywe depesze były napisane "ciężkim językiem", bez cytatów i nie były podpisane. Jednocześnie podkreśla, że według polskiej konstytucji to prezydent, a nie premier daje rozkaz do mobilizacji.
W tym kontekście AFP przypomina, że w kwietniu hakerzy zaatakowali czeską agencję prasową CTK. W serwisie czeskiej agencji opublikowali dwie fałszywe depesze, które informowały, że czeskie agencje wywiadu zapobiegły zamachowi na słowackiego prezydenta elekta Petera Pellegriniego. Czeska policja i wywiad prowadzą śledztwo w tej sprawie. Praga na początku maja wezwała rosyjskiego ambasadora w następstwie kolejnego cyberataku, którego miała dokonać grupa związana z rosyjskim wywiadem wojskowym.
Francuska agencja prasowa zwraca uwagę, że z kolei w maju Niemcy wezwały na konsultacje swojego ambasadora w Moskwie, twierdząc, że doszło do rosyjskiego cyberataku na członków partii kanclerza Olafa Scholtza.(PAP)
kgr/