Pożar nielegalnego składowiska odpadów niebezpiecznych w Michałkowicach – dzielnicy Siemianowic Śląskich – wybuchł w piątek (10 maja). Ogień objął całe składowisko, czyli około 6 tys. metrów kwadratowych. Według szacunków władz Siemianowic Śląskich było tam zmagazynowanych w różnych pojemnikach kilka tysięcy ton rozmaitych substancji ropopochodnych, rozpuszczalników i farb, a także podobne ilości odpadów plastikowych.
Akcję gaśniczą, w której udział brało kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej, w poniedziałek ograniczono do doraźnego dogaszania pogorzeliska i zabezpieczenia terenu. W raporcie Śląskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego przekazano, że działania ostatecznie zakończono w piątek (17 maja) po południu.
Natomiast utrzymano zapory sorpcyjne na Rowie Michałkowickim i Brynicy, gdzie spływa woda z akcji gaśniczej wraz z chemikaliami. Wojewoda Marek Wójcik podczas konferencji prasowej zapewnił, że Wisła, do której ostatecznie trafia woda, nie jest zagrożona. Na rzekach nie odnotowano śnięcia ryb.
Teren nielegalnego składowiska przekazano funkcjonariuszom policji. Śledztwo w sprawie pożaru Prokuratura Rejonowa w Siemianowicach Śląskich wszczęła m.in. pod kątem sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób, a także składowania odpadów wbrew przepisom, co może zagrozić życiu lub zdrowiu albo spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi.
Niewykluczone, że sprawę przejmie Prokuratura Regionalna w Katowicach, gdzie toczy się duże śledztwo, którego jednym z wątków jest nielegalne składowisko w Siemianowicach Śląskich. Dotyczy ono w sumie 37 takich miejsc w Polsce. (PAP)
Autor: Patryk Osadnik
kno/