Zasadność kary dla TVN za reportaż "Bielmo. Franiciszkańska 3" rozstrzygnie sąd

2024-04-30 17:21 aktualizacja: 2024-05-01, 07:25
Siedziba telewizji TVN. Fot. PAP/Albert Zawada
Siedziba telewizji TVN. Fot. PAP/Albert Zawada
TVN odwołał się od decyzji Przewodniczącego KRRiT o nałożeniu kary za reportaż "Bielmo. Franciszkańska 3". Działania szefa KRRiT są cenzurą ekonomiczną. W Polsce praktyki organów państwa bywają niestety przykładem opresyjnego działania - mówi PAP radca prawny Paulina Maślak-Stępnikowska z kancelarii WKB.

Reprezentująca stację radca prawny Paulina Maślak-Stępnikowska w rozmowie z PAP wskazała, że TVN wniósł odwołanie od decyzji Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego, nakładającej karę pieniężną w wysokości 550 tys. zł z powodu emisji audycji "Bielmo. Franciszkańska 3". "Czekamy na przekazanie odwołania przez Przewodniczącego KRRiT do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz na rozpoznanie odwołania przez sąd. Zatem decyzja Przewodniczącego KRRiT nie jest prawomocna, jej zasadność będzie rozpatrywana przez sąd" – wyjaśniła prawniczka.

Zwróciła także uwagę, że Świrski w swoim oświadczeniu w mediach społecznościowych poinformował, że TVN nie odwołał się od nałożonej kary. "Poinformował o tym przed upływem terminu na wniesienie odwołania, które zostało przez TVN złożone przed upływem terminu. Przewodniczący KRRiT pospieszył się zatem ze swoją konstatacją, do której nie był uprawniony. Organ, dopóki nie upłynie termin odwoławczy, nie powinien bowiem przesądzać, czy odwołanie zostało złożone, czy też nie, ponieważ termin dla spółki był wciąż otwarty" – podkreśliła Maślak-Stępnikowska.

Zauważyła, że Świrski poinformował także, że wszczął egzekucję administracyjną wobec TVN powołując się na przepisy ordynacji podatkowej "per analogiam". "Oznacza to, że działanie organu było właściwie poza systemem prawa, ponieważ nie ma podstawy do analogicznego stosowania przepisów w takich przypadkach. Przewodniczący KRRiT odwołał się do przepisów ordynacji podatkowej bezprawnie" – wyjaśniła. Przypomniała, że "mamy do czynienia z karą administracyjną, do której stosuje się przepisy kodeksu postępowania administracyjnego".

"Kodeks ten stanowi, że jeśli termin zapłaty kary nie wynika wprost z przepisów ustawy - a nie wynika z ustawy o radiofonii i telewizji – oraz w sytuacji, w której organ nakładający karę nie został przez ustawę upoważniony do wyznaczania takiego terminu - a tu ponownie przepisy ustawy o rtv nie upoważniają Przewodniczącego KRRiT do samodzielnego wyznaczania terminów płatności - to kara jest wymagalna dopiero z momentem bezskutecznego upływu terminu na złożenie odwołania albo w przypadku rozpoznania odwołania przez sąd powszechny na niekorzyść odwołującego się podmiotu" – powiedziała.

W jej ocenie, "działania Przewodniczącego KRRiT nie mają zatem żadnego umocowania prawnego, a egzekucja kary została przeprowadzona bezprawnie".

"Działania Przewodniczącego KRRiT są cenzurą ekonomiczną. W Polsce działania organów państwa, a w tym Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bywają niestety przykładem opresyjnego działania" - podkreśliła prawniczka.

"Sytuacja, w której mamy do czynienia z nadawcą, wobec którego jednoosobowo, jak Przewodniczący KRRiT, nakłada się karę, a potem jednoosobowo i wbrew przepisom prawa decyduje o jej egzekucji, którą udaje się przeprowadzić, bo naczelnik urzędu skarbowego wykonał – zakładam w dobrej wierze - tytuł egzekucyjny, może prowadzić do tego, że nadawca zostanie pozbawiony środków na bieżące funkcjonowanie" – powiedziała.

Zwróciła także uwagę, że taka sytuacja może wpływać także na pracę samych dziennikarzy. "Dziennikarze częściej będą się zastanawiać, czy aby na pewno poruszać tematy, które mogą okazać się kontrowersyjne. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy regulator jednoosobowo decyduje o tym, co jest zgodne z prawem, a co nie oraz jednoosobowo nakłada kary i następnie je egzekwuje" - wskazała.

Zdaniem rozmówczyni PAP, takie działania przewodniczącego mogą wpływać również na mniejsze redakcje. "Małe redakcje telewizyjne i radiowe tak samo jak duzi nadawcy podlegają kontroli ze strony KRRiT. Co więcej, sytuacja ekonomiczna nie ma wpływu ani na zakres kontroli, ani na wysokość nakładanej kary, ponieważ ogólne widełki, co do wysokości nadawanej kary są takie same dla małych i dużych nadawców. Jeśli jednak mały nadawca będzie musiał się zmierzyć z zajęciem na rachunku bankowym 1 proc., 5 proc. czy maksymalnie 10 proc. swoich przychodów, to będzie to dla nich dotkliwe i może wpływać negatywnie na możliwości bieżącego funkcjonowania redakcji" – podkreśliła.

Radczyni prawna odniosła się także głosów o opóźnianiu przyznania koncesji dla stacji TVN Style, o którą zgodnie z wymogami TVN wystąpił 9 miesięcy temu - koncesja wygasa 28 lipca. W jej opinii opóźnienie jest niezrozumiałe.

"Nie reprezentujemy nadawcy w tym postępowaniu. Ale jedno możemy powiedzieć, nie mamy bowiem do czynienia z kanałem kontrowersyjnym, wobec którego pojawiały się skargi widzów i wobec którego KRRiT czy jej Przewodniczący prowadzili postępowania wyjaśniające lub o ukaranie" - przypomniała. "W tym przypadku KRRiT nie musi się zastanawiać, czy udzielenie koncesji na dalszy okres stoi lub nie w sprzeczności z interesem publicznym" - dodała. "Jest to jeden z nielicznych kanałów kobiecych na polskim rynku, w związku z tym pluralizm mediów i rozrywki przemawia za tym, aby tej koncesji udzielić" – powiedziała, przypominając, że "żadne negatywne przesłanki nie zostały stwierdzone".

Ponadto zwróciła uwagę, że w orzeczeniu Sądu Administracyjnego zaznaczono, że KRRiT oraz jej Przewodniczący działają w sposób opieszały. "Mamy do czynienia z nieuzasadnionym prawnie i faktycznie opóźnieniem w wydaniu decyzji. Jest to tzw. bezczynność organu administracji" – przypomniała.

Prawniczka wskazała także, że postawa KRRiT i jej Przewodniczącego jest "instytucjonalnym działaniem i ingerowaniem w wolność słowa". Przypomniała, że "KRRiT jest konstytucyjnym organem, który ma stać na straży wolności słowa". "Tak pryncypialne podejście do wykładni przepisów ustawy o radiofonii i telewizji, która ma chronić wolność słowa i wolność mediów w Polsce, jest niczym innym, jak działaniem opresyjnym i stojącym w kontrze do tego, do czego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji została powołana jako organ państwa" – podkreśliła.(PAP)

Autorka: Anna Kruszyńska

kgr/