Zawisza: Tuskowi nie zależy na wprowadzeniu związków partnerskich

2024-06-21 09:44 aktualizacja: 2024-08-01, 14:07
Marcelina Zawisza, fot. PAP/Radek Pietruszka
Marcelina Zawisza, fot. PAP/Radek Pietruszka
Potrzebujemy woli politycznej i decyzji premiera Donalda Tuska ws. wprowadzenia związków partnerskich. Jeśli będzie chciał, to zostanie to zrealizowane, ale myślę, że po prostu mu na tym nie zależy - powiedziała w Studiu PAP wiceszefowa klubu Lewicy, posłanka partii Razem Marcelina Zawisza.

 

"Tuskowi nie zależy na wprowadzeniu związków partnerskich"

W koalicji rządzącej nie ma zgody co do projektu ustawy o związkach partnerskich, za który odpowiada ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Projekt, oprócz Lewicy, popiera KO i Polska 2050, jego zapisom sprzeciwia się natomiast PSL. Projekt zakłada m.in. możliwość wspólnego nazwiska i rozliczania się z fiskusem, a także prawo do informacji medycznej i prawo do przysposobienia dziecka partnera.

Zawisza pytana o to, czy w ramach koalicji rządzącej uda się wypracować kompromis ws. wprowadzenia związków partnerskich, powiedziała, że temat ten nie budzi kontrowersji w społeczeństwie, które - w jej ocenie - od dawna jest na to gotowe, ale wśród polityków PSL. "Myślę, że po prostu premierowi Tuskowi na tym nie zależy" - podkreśliła.

"Potrzebujemy woli politycznej. Potrzebujemy decyzji premiera. Jeśli będzie chciał i będzie mu na tym zależało, to zostanie to zrealizowane. (...) Niech przekona PSL. Nie widzę sytuacji, w której premier rządu, który obiecuje, że coś będzie zrealizowane, nagle chyłkiem się wycofuje (...) albo chce, żeby się mniejsi partnerzy po prostu bili" - mówiła posłanka.

Zawisza powiedziała, że ma "problem z konserwatystami", którzy - jej zdaniem - nie są gotowi do tego, aby zaakceptować, że świat się zmienia, a związki partnerskie w innych krajach "są standardem". "Warto podkreślić, że równość małżeńską w krajach Unii Europejskiej wprowadzały konserwatywne rządy, ponieważ troszczyły się o rodzinę, więc wydaje mi się to dosyć zabawne, że tutaj mamy konserwatystów, którzy tak bardzo nie lubią rodzin" - powiedziała.

W czwartek ministra Kotula spotkała się z szefem ludowców Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Po spotkaniu powiedziała, że była to "szczegółowa rozmowa o konkretnych propozycjach, które mają być zawarte w ustawie, regulującej kwestię związków partnerskich zarówno osób żyjących w związkach jednopłciowych, jak i osób hetero".

W piątek szef ludowców Kosiniak-Kamysz w TVN24 odnosząc się do czwartkowego spotkania przyznał, że "brakuje jeszcze wielu informacji, o których będziemy rozmawiać". "Jesteśmy umówieni na kolejne (spotkanie), pani poseł Urszula Pasławska w naszym imieniu będzie teraz prowadziła te prace" - powiedział.

Jak dodał, jeśli chodzi o dostęp do informacji medycznej, o dziedziczenie to jest na tak. Jego zdaniem takie rozwiązanie będzie dotyczyć "w 90 proc., jeżeli takie rozwiązanie zostałoby przyjęte, par heteroseksualnych". "Ich żyjących w związkach partnerskich, nieformalnych jest po prostu najwięcej" - mówił.

Zaznaczył, że w klubie PSL nie ma dyscypliny jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe; "jest ta granica, to jest adopcja, to jest zrównanie ze statusem małżeństwa". "Ja za tym nie będę głosował" - podkreślił szef PSL.

Kosiniak-Kamysz: nie zgodzę się na nic w ciemno

Kosiniak-Kamysz oświadczył, że "nie zgodzi się na nic w ciemno". "Nie zgodzę się na nic, za czym później nie będę też mógł powiedzieć, że zagłosuję" - mówił pytany, czy zgodzi się by był to projekt rządowy.

Wprowadzenie ustawy o związkach partnerskich było jednym ze stu konkretów na pierwsze sto dni rządów, jakie w czasie kampanii wyborczej ogłosiła Koalicja Obywatelska. Poparcie dla związków partnerskich deklarowały w kampanii również inne partie wchodzące w skład obecnej koalicji, a Lewica opowiadała się także za małżeństwami jednopłciowymi.

Polska jest wśród pięciu państw członkowskich Unii Europejskiej, które nie dają parom tej samej płci możliwości formalizacji związków. Kwestia ta nie jest uregulowana poza tym w Bułgarii, Rumunii oraz na Litwie i Słowacji. W grudniu 2023 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok w sprawie przeciw Polsce wytoczonej przez pięć polskich par tej samej płci, które domagały się prawnego uznania ich związków. W orzeczeniu stwierdzono, że Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka i ma obowiązek wprowadzenia ochrony prawnej par tej samej płci.

W Polsce żyje ok. 50 tys. tzw. tęczowych rodzin, czyli takich, w których dzieci wychowywane są przez rodziców o orientacji innej niż heteronormatywna. Z badania Ipsos z czerwca 2023 r. wynika, że w ciągu dekady poparcie dla legalizacji małżeństw jednopłciowych wzrosło z 21 do 32 proc. Jednocześnie 67 proc. uważa, że pary homoseksualne powinny mieć możliwość zawarcia małżeństwa lub zalegalizowania związku w inny sposób.

"W partii Razem pojawiają się głosy o opuszczeniu klubu Lewicy"

Zawisza w Studiu PAP pytana, czy jej partia opuści klub Lewicy, powiedziała, że trwa na ten temat dyskusja, a w partii Razem "pojawiają się głosy, że powinniśmy wyjść z klubu".

"W niedzielę mamy Radę Krajową, będziemy dyskutować na ten temat. Dla nas najważniejsze jest zadbanie o to, żeby ten proces, niezależnie od tego, gdzie nas doprowadzi, był po prostu demokratyczny i żebyśmy uwzględnili głosy wszystkich radnych. Ale tak, jak rozmawiam z ludźmi, to nie jest kompletnie wykluczone, że skończy się właśnie w ten sposób" - powiedziała Zawisza.

Członkini Prezydium Rady Krajowej Razem podkreśliła, że warto spróbować przekonać Nową Lewicę do tego, żeby będąc w rządzie mocniej walczyła o wprowadzenie takich postulatów, jak podwyższenie wynagrodzeń w budżetówce czy wydatkowanie 8 proc. PKB na ochronę zdrowia.

Dodała, że to część konkretów, których brak sprawia, że umowa koalicyjna jest "tak ogólna, że każdy widzi tam coś innego". "W związku z tym ten rząd nie realizuje rzeczy, co do których się zobowiązał, ponieważ każdy w tej umowie koalicyjnej widzi jakiś inny kierunek i prowadzi to do sytuacji, w której naprawdę coraz częściej słyszę na ulicy, że jeśli ten rząd będzie postępował tak, jak postępuje, to za trzy lata Prawo i Sprawiedliwość wróci do władzy" - oceniła posłanka partii Razem.

Zawisza pytana, czy Razem rozważa wejście do rządu, odpowiedziała przecząco. Podkreśliła, że nie może być tak, że lewica nie realizuje własnego programu, jednocześnie realizując program Platformy Obywatelskiej.

autor: Adrian Kowarzyk,  Rafał Białkowski

nl/