Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL-TD) pytany o powołanie komisji ds. wpływów rosyjskich odpowiedział, że "komisja, która ma charakter ekspercki jest dużo lepsza, niż komisja sejmowa".
"Jeżeli premier mówi, że powoła komisję rządową, to przecież ma na myśli z pewnością powołanie ekspertów, którzy będą pracowali nad wyjaśnianiem wpływów rosyjskich. Z mojej perspektywy, osoby trochę doświadczonej w komisjach różnego rodzaju, uważam, że dużo lepsza jest komisja ekspercka niż sejmowa, bo wolę, jak eksperci pracują w zaciszu gabinetów niż politycy w świetle jupiterów" - tłumaczył. Jak dodał, "komisja ekspercka - tak, polityczna sieczka w Sejmie - nie".
Polityk zwrócił uwagę, że "dzisiaj wojna nie polega tylko na tym, że okopują się dwie strony i do siebie strzelają", ale ona toczy się każdego dnia i ma wymiar pozamilitarny. Ocenił, że jesteśmy poddawani różnego rodzaju wpływom, o których nie mamy wiedzy. "Stąd, moim zdaniem, dużo większy efekt może być wypracowany przez komisję, w której będą zasiadali eksperci, którzy się tym zajmują, niż politycy, którzy będą chcieli ubić kapitał polityczny" - dodał.
Dopytywany o przykład ekspertów, którzy w takiej komisji by mogli zasiadać, wskazał na szefów służb czy ekspertów się zajmujących tym tematem.
Szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska, odnosząc się do tej kwestii zaznaczyła, że od tego są służby, żeby dobrze pracowały. Jak tłumaczyła, nie należy dokładać im dodatkowej pracy. "One powinny się zajmować rzeczywiście ochroną kontrwywiadowczą" - dodała.
Michał Wawer (Konfederacja) natomiast ocenił, że "premier widzi potrzebę powołania takiej komisji, po to, żeby urządzać polityczny cyrk, polityczną szczujnię".
Politycy pytani byli także o to, czy komisja ma być powołana ustawą czy rozporządzeniem na przykład premiera. Zgorzelski odpowiedział, że "jeżeli ma ona mieć charakter rządowy, to nie musi być ustawa". "Jeżeli to nie będzie komisja powołana ustawą, a będzie to jakiś organ w ramach Rady Ministrów, to nie będzie miała żadnych uprawnień władczych wobec obywateli" - powiedziała prezydencka minister Małgorzata Paprocka wskazując m.in., że nikt przed taką komisję nie będzie mógł zostać wezwany.
Pytała, w czym lepsza jest taka komisja od tej, która funkcjonowała za rządów PiS i o powołaniu której, jak tłumaczyła, decydowało 460 posłów, 100 senatorów i prezydent.
Wiceministra edukacji Katarzyna Lubanuer (KO) przypomniała, że komisja zajmująca się badaniem wpływów rosyjskich w Polsce, która powstała za rządów PiS, miała być równocześnie służbami, prokuraturą i sądem - mogła orzekać bez sankcji, że ktoś szkodzi interesowi polskiemu.
"Różnica jest ta, że my rzeczywiście w tej chwili potrzebujemy takiego bezpieczeństwa na wielu obszarach. (...) Według mnie, ta komisja ds. wpływów rosyjskich, która ma powstać w KPRM ma mieć taki cel, że ona realnie rzecz biorąc, ma potem kierować wnioski po prostu do prokuratury" - dodała.
Powołanie komisji ds. wpływów rosyjskich zapowiedział 9 maja w Sejmie premier Donald Tusk. Następnego dnia założenia projektu nowelizacji ustawy o komisji były jednym z tematów, jakie zostały poruszone na posiedzeniu Kolegium ds. Służb Specjalnych. Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak zapowiedział wtedy, że rząd planuje przyjęcie projektu ustawy 21 maja i skierowanie go na najbliższe posiedzenie Sejmu. Z kolei premier Tusk we wtorek powiedział, że ma nadzieję, że komisja rozpocznie pracę od przyszłego tygodnia.
Komisja zajmująca się badaniem wpływów rosyjskich w Polsce powstała już raz za rządów PiS w ubiegłym roku. W sierpniu 2023 r. Sejm wybrał jej członków, a 29 listopada - już w nowej kadencji - zaprezentowała ona "raport cząstkowy" i przedstawiła rekomendacje, by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa w związku z uznaniem w latach 2010-2014 r. rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską. Tego samego dnia Sejm odwołał członków komisji, co wstrzymało jej działalność. Komisja pozostaje nieobsadzona.
Komisja powstała na mocy ustawy przygotowanej w poprzedniej kadencji parlamentu przez PiS. Wedle pierwotnej wersji ustawy w jej skład mieli wejść parlamentarzyści. Ostatecznie jednak ustawa została znowelizowana wedle projektu prezydenta Dudy, w myśl którego w skład komisji nie mogą wchodzić parlamentarzyści, lecz osoby wskazane przez Sejm.(PAP)
Autorka: Aleksandra Kiełczykowska
kgr/