Znawca Rosji ostrzega: Europa powinna mieć plan awaryjny
Prawdziwe wyzwanie, przed którym stoi obecnie Europa, polega na tym, że pozostające w NATO Stany Zjednoczone mogą nie dotrzymywać swoich zobowiązań – ocenia brytyjski ekspert z Chatham House Keir Giles. Co wtedy? Kluczową rolę mogą odegrać Polska i Finlandia.

Były dowódca sił sojuszniczych NATO, admirał James Stavridis ostrzegł 1 marca w CNN, że koniec sojuszu północnoatlantyckiego „może być kwestią dni”. Mimo że administracja prezydenta Donalda Trumpa nie wysłała dotąd żadnego sygnału o planach wyjścia z NATO, to strach przed wycofaniem amerykańskiego wsparcia wojskowego dla Europy rośnie. Potęgują go publikowane w sieci komentarze amerykańskich polityków bliskich obecnej administracji, a także zwolenników prezydenta Trumpa.
Republikanka Ana Paulina Luna napisała na X, że „czas, aby Stany Zjednoczone opuściły NATO”. Podobnych opinii w amerykańskim internecie jest więcej. NATO jest nazywane finansowanym przez Amerykę „socjalem na rzecz obrony Europy”. Internetowi komentatorzy podkreślają, że „czas Europie odciąć pępowinę”.
NATO and the UN push a globalist agenda that is America Last.
The US should not send one more dollar to these orgs & countries. NATO is pushing to drag the US into WW3 but they're not even paying their fair share!
NO MORE! IT IS TIME FOR THE US TO WITHDRAW FROM NATO NOW!— Rep. Anna Paulina Luna (@RepLuna) March 3, 2025
USA opuszczą NATO? Ekspert ostrzega
Według Keira Gilesa, eksperta Chatham House i autora wydanej w 2024 r. książki „Who Will Defend Europe? An Awakened Russia and a Sleeping Continent” (Kto obroni Europę? Przebudzona Rosja i śpiący kontynent), Europa powinna już dawno mieć plan awaryjny, ale wcale nie dlatego, że Trump wyprowadzi USA z NATO.
Niepokój, że Trump wyprowadzi USA z NATO to odwracanie uwagi od prawdziwego problemu
„Stany nie muszą się wyraźnie wyrzekać NATO. Może raczej nastąpić szybkie wycofanie wszystkich amerykańskich wojsk z Europy” – podkreślił Giles w rozmowie z PAP Fake Hunter.
W jego opinii trzeba się więc przygotować na pozornie mniej drastyczny scenariusz. „Niepokój, że Trump wyprowadzi USA z NATO to odwracanie uwagi od prawdziwego problemu. Jego istotą jest zaś to, czy USA, zostając w sojuszu, dotrzymają swoich zobowiązań” – podkreślił Giles. Dodał, że nie chodzi wyłącznie o sławny art. 5., czyli przyjście z pomocą zaatakowanemu sojusznikowi, ale także o mniej widoczne mechanizmy uczestnictwa USA w sojuszu, takie jak choćby logistyka, system kontroli, czy wsparcie dla głównego dowództwa, etc.
Giles o scenariuszach Trumpa
„Jeśli więc Trump uzna, że nie chce wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec Europy, nie będziemy mogli udawać, że ta pomoc jednak nadejdzie” – ostrzegł ekspert i wyraził nadzieję, że oprócz prób czynionych przez polityków, m.in. Keira Starmera, przeciągnięcia Trumpa na europejską stronę, podejmowane są też realne działania i przygotowywany plan, jak się bronić opierając się na własnym potencjale. Brytyjski ekspert skrytykował przy tym Zachód Europy za wieloletnie ignorowanie potrzeb obronnych.
„Nie jest przecież niespodzianką, że Trump obciął pomoc dla Ukrainy, zmniejsza zaangażowanie w NATO i próbuje wręcz doprowadzić do rezultatu preferowanego przez Rosję – próbował to robić już w pierwszej kadencji. Dlatego niepodjęcie przez państwa europejskie żadnych działań w celu złagodzenia tego zagrożenia jest po prostu zbrodnią zaniechania” – ocenił Giles.

Ekspert przyznał, że Europa nie słuchała amerykańskich apeli o zwiększenie wydatków na obronność. „Problem z płatnościami na obronność w Europie istniał wcześniej. To nie Trump go wymyślił. Większość krajów na Zachód od Warszawy po prostu wykazywała całkowity brak zainteresowania obroną, tak długo jak mogły się czuć bezpiecznie pod amerykańskim parasolem” – przypomniał Giles, choć dodał, że „wielu krytykujących europejskich sojuszników Amerykanów byłoby zdziwionych tym, jak niewielka część budżetu obronnego USA jest przeznaczona na wsparcie Europy”.
Obecnie Amerykanie podnieśli Europie poprzeczkę. Pete Hegseth, sekretarz obrony USA, 12 lutego w Brukseli, wezwał sojuszników z NATO do zwiększenia wydatków na obronę do 5 proc. PKB, zamiast obecnego celu wynoszącego 2 proc., przekonując, że ten ostatni „nie wystarczy”. Stany Zjednoczone, według BBC, obecnie wydają około 3,4 proc. swojego PKB na obronę, podczas gdy Wielka Brytania około 2,3 proc. „Tylko kraje bliższe Rosji, takie jak Polska i państwa bałtyckie, wydają proporcjonalnie najwięcej, bo około 4 proc.” – pokreśliło BBC.
Kluczowa rola Polski
Według Gilesa Polska ma nad innymi europejskimi członkami sojuszu „wielką przewagę, bo jest jednym z tych krajów, które zrozumiały, przed jakim wyzwaniem stoi Europa na długo, zanim Zachód był na to gotowy”.

„W odpowiedzi na pytanie postawione w tytule mojej książki 'Kto obroni Europę' można wymienić właściwie tylko dwa kraje: Polskę i Finlandię. Nikt inny w zachodniej Europie nie był gotowy, żeby przyznać, jak poważna jest sytuacja, a Polska i Finlandia dały przykład, jak przygotować się na nadchodzące wydarzenia” – ocenił Giles. W jego opinii właśnie dlatego Polska i Finlandia są obecnie dla Rosji „trudnymi celami” i dlatego będzie się ona rozglądać za innymi kierunkami podboju, „które przyniosą jej maksymalny zwrot z kolejnej konfrontacji”.
Giles widzi dla Polski i Finlandii kluczową wręcz rolę w gwarantowaniu bezpieczeństwa Europie. „To, co powinny rozważyć te najlepiej przygotowane do obrony kraje – co zresztą było już tematem rozmów z Polską co do jej wysuniętej obecności na Ukrainie – to stopień, w którym byłyby chętne do wsparcia bezpieczeństwa przyjaciół i sojuszników” – przekonywał Giles. Jego zdaniem państwa europejskie muszą oczywiście zawrzeć „wzajemnie wzmacniające się porozumienie w celu utrzymania bezpieczeństwa”, ale to może nie wystarczyć, aby stawić obecnie opór Rosji.
„Paradoksalnie, może się więc okazać, że kraje takie jak Polska, które zainwestowały w swoją obronność, w czasie kiedy inni zalegali z płatnościami, wkraczają właśnie w rolę Stanów Zjednoczonych, aby – przynajmniej przejściowo – wziąć na siebie większy ciężar” – podsumował Giles.
Trump nie dzieli się danymi wywiadu?
Stany Zjednoczone przestały dzielić się danymi wywiadowczymi z Ukrainą - poinformowała w środę agencja Reutera, powołując się na brytyjski dziennik "Financial Times", który z kolei zacytował anonimowe źródła. Reuters zwrócił uwagę, że taka decyzja mogłaby mieć znaczący wpływ na zdolności armii ukraińskiej w wojnie z Rosją.
Według korespondenta telewizji Fox News w Białym Domu Edwarda Lawrence'a, dyrektor CIA John Ratcliffe przekazał reporterce tej stacji Marii Bartiromo, że Stany Zjednoczone wstrzymały dostawy sprzętu wojskowego i broni do Ukrainy oraz przestały dzielić się z nią danymi wywiadowczymi. Decyzja miała zostać podjęta po konfrontacji Trumpa i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym, do której doszło 28 lutego, podczas wizyty ukraińskiego przywódcy w USA. Ratcliffe zaznaczył, że czeka na zniesienie wstrzymania dostaw i współpracę z Ukrainą, ukierunkowaną na doprowadzenie do pokoju w wojnie Kijowa z Moskwą.
Anna Gwozdowska (PAP)
ag/ mhr/