28-letni dziś starszy marynarz Skutelnyk służył w 501. batalionie 36. brygady ukraińskich marines. Od dwóch lat jego żona nie ma o nim żadnych wiadomości.
Kiedy rozpoczęła się rosyjska inwazja Ilona Skutelnyk razem z rocznym synem mieszkała w rodzinnym Berdiańsku, na południowym wschodzie Ukrainy. Jej mąż trzy miesiące przed pełnowymiarową inwazją stacjonował w rejonie miejscowości Szyrokyne, później został przerzucony w pobliże Mariupola. Berdiańsk i Mariupol leżą nad Morzem Azowskim.
"Mąż powiedział mi tydzień wcześniej, że wybuchnie wojna. Nie uwierzyłam mu. Roześmiałam się i powiedziałam, że nie może być wojny. Ale uprzedził mnie, że jeśli coś się zacznie, powinnam spakować rzeczy i jak najszybciej opuścić miasto" - powiedziała Ilona w rozmowie z PAP.
Kobieta z rocznym synem stała się zakładnikiem sytuacji. Kilka dni po rozpoczęciu wojny zdecydowała się wyjechać z Berdiańska na wieś, gdzie miało być bezpieczniej. Jednak wioska, do której pojechała, znalazła się pod rosyjską okupacją jeszcze wcześniej niż Berdiańsk.
"Już 2 marca 2022 roku wioska została zajęta, przybyło tam ponad 100 jednostek sprzętu wojskowego wroga. W ciągu dnia siedzieliśmy w piwnicy, w nocy spaliśmy przy huku ostrzałów z Gradów (wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych - PAP). To było straszne" - opowiada Ilona Skutelnyk.
Kobieta przez następny miesiąc usiłowała nawiązać kontakt z mężem, obawiając się nie tylko o jego życie, ale także o swoje własne, ponieważ rosyjskie wojsko poszukiwało rodzin ukraińskich żołnierzy. Ilona dowiedziała się, że mąż trafił do niewoli 4 kwietnia 2022 roku. Wtedy zdecydowała się na ucieczkę na terytorium kontrolowane przez Kijów.
"Przez bardzo długi czas miałam wątpliwości, czy wyjeżdżać. Wtedy rosyjscy okupanci zaczęli bombardować stacje kolejowe. Wiedziałam, że w drodze może być niespokojnie" - wspomina. "Miałam wielkie szczęście, bo miałam wokół siebie bliskich ludzi, którzy pomogli mi wyjechać. Przeszliśmy 17 punktów kontrolnych. Wiedziałam, że do tego czasu oni (Rosjanie) mieli informacje, kto jest w wojsku, pytali o żony wojskowych. Martwiłam się przez całą drogę. Nie wiedziałam, co powiedzieć, gdy zapytają mnie, gdzie jest mój mąż" - dzieli się wspomnieniami Ilona.
Istnieje oficjalne powiadomienie, że Maksym Skutelnyk został wzięty do rosyjskiej niewoli. Co tydzień jego żona odwiedza urząd zajmujący się wymianą jeńców. "Każdego tygodnia chodzę z innymi żonami na demonstrację, aby wspierać jeńców wojennych. Bo jeśli my nie będziemy pamiętać o naszych bliskich i przypominać Ukrainie i społeczeństwu, że trzeba ich ratować, to nikt inny tego nie zrobi" - podkreśla kobieta.
"Jestem bardzo wdzięczna ludziom, którzy demonstrują za granicą broniąc Ukrainy. Chciałabym, aby nadal wspierali nas, zwłaszcza jeśli chodzi o jeńców wojennych i wojnę w Ukrainie" - powiedziała Ilona.
Niedawno ukraiński sztab koordynacyjny ds. wymiany jeńców wojennych poinformował, że w rosyjskiej niewoli przebywa ponad 8 tys. obywateli Ukrainy. Wśród nich są zarówno wojskowi, jak i cywile. Rosjanie przetrzymują także ponad 900 obrońców Mariupola z brygady Azow, która wsławiła się w 2022 roku obroną zakładów metalurgicznych Azowstal w tym mieście; jej żołnierze do niedawna nie byli przekazywani do wymiany.
Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)