W 2022 roku von der Leyen, awansując o osiem miejsc w górę, została ogłoszona przez magazyn biznesowy "Forbes" najbardziej wpływową kobietą na świecie. Tytuł ten wcześniej przez ponad dekadę należał do jej rodaczki, kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Po tym jak von der Leyen przyznano go po raz drugi w roku ubiegłym, pojawiło się pytanie, czy śladem Merkel ma ona szansę pozostać dłużej na światowym topie. Kluczowe będzie utrzymanie po wyborach europejskich stanowiska przewodniczącej Komisji Europejskiej na kolejne pięć lat. W końcu to objęcie tego urzędu w 2019 r. otworzyło jej drzwi do międzynarodowej kariery.
Ale nie wszyscy jej poprzednicy - mężczyźni, bo jest ona pierwszą kobietą na tym stanowisku - zyskiwali rozpoznawalność w świecie. Stanowisko szefa KE jest najwyższym urzędem w UE, w dużej jednak mierze osoba go sprawująca jest uzależniona od woli stolic.
Von der Leyen udało się osiągnąć wiele niezależnie od tych ograniczeń i pomimo sporego grona przeciwników. Osoba znająca kulisy brukselskiej polityki mówi, że Niemka nie jest za bardzo lubiana wśród deputowanych Europejskiej Partii Ludowej (EPL), a więc swojego politycznego zaplecza w Parlamencie Europejskim, nie wspominając już o innych partiach - zwłaszcza na lewo od EPL. Z von der Leyen mają też problem niektórzy komisarze. Niemka nie jest bowiem łatwa we współpracy - ma ponoć manię kontroli, chce decydować o wszystkim i o wszystkim wiedzieć, a w swoje rozstrzygnięcia wtajemnicza jedynie najbliższe grono zaufanych współpracowników. To jednak powoduje, że jest całkowicie oddana pracy. W Brukseli nie ma własnego mieszkania, lecz mieszka w siedzibie KE, budynku Berlaymont, gdzie ponoć ciągle pracuje, także w weekendy.
Do umocnienia pozycji przewodniczącej KE przyczyniła się po części seria kryzysów, z jakimi Unia mierzyła się w ostatnim pięcioleciu. Do nabrzmiewających w poprzednich latach problemów takich jak brexit czy nielegalne przekraczanie granic doszła najpierw pandemia, a potem wojna w Ukrainie.
Do czasu pojawienia się w Europie pierwszych przypadków zakażenia Covid-19 integracja europejska w zakresie zdrowia raczkowała. Dlatego pomysł wspólnego zakupu szczepionek był zarówno nowatorski, jak i ryzykowny. Von der Leyen musiała nie tylko pogodzić sprzeczne oczekiwania krajów członkowskich, które próbowały promować swoje własne koncerny farmaceutyczne, ale też rywalizować z ówczesnym amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem. Przywódca USA chciał kupić niemiecki koncern lekowy CureVac, z którym na początku pandemii wiązano duże nadzieje w kwestii szczepionki (ostatecznie UE kupiła najwięcej szczepionek od amerykańskiego Pfizera, dla którego szczepionkę opracowała firma Biontech, także z Niemiec). Przewodnicząca KE jako kontrofertę zaproponowała wielomiliardowe wsparcie dla CureVac.
Von der Leyen była matką szczepionkowego sukcesu, chociaż przyćmił go skandal z jej udziałem. Niemiecka polityczka miała wymienić SMS-y z prezesem Pfizera w szczytowym momencie negocjowania wielomiliardowego kontraktu, ale ich treści nie można było potem ustalić, bo wiadomości zniknęły ze służbowego telefonu przewodniczącej.
Przewodnicząca KE jako pierwsza zaczęła mówić o potrzebie wspólnej odpowiedzi na gospodarcze skutki pandemii. Jej plan naprawczy, który przyjął nazwę Funduszu Odbudowy, podchwycił francuski prezydent Emmanuel Macron wraz z Merkel. Stanowisko Berlina było w tej sprawie kluczowe, bo nowy fundusz przełamał niemieckie tabu o zaciąganiu pożyczek na rynkach przez Unię w kwotach pozwalających na olbrzymie inwestycje publiczne w krajach potrzebujących gospodarczego przyspieszenia.
"Forbes" nadał w 2022 r. von der Leyen tytuł najbardziej wpływowej kobiety na świecie po tym, jak zaangażowała się w pomoc Ukrainie. "Jej wsparcie dla Ukrainy było szybkie i znaczące. Zaledwie tydzień po tym, jak w lutym Putin wysłał pierwsze rakiety w kierunku Kijowa, von der Leyen udało się obwieścić zakaz transakcji z rosyjskim bankiem centralnym, zamknąć europejskie niebo dla rosyjskich samolotów i zablokować agencje informacyjne należące do Kremla" - podkreślał wówczas magazyn. Von der Leyen złożyła też serię wizyt w atakowanej przez Rosjan Ukrainie, wspierając dążenia Kijowa do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Unią. W niecałe cztery miesiące od złożenia wniosku Ukraina i Mołdawia otrzymały status krajów kandydujących.
Szefowej KE we wzmacnianiu jej pozycji sprzyja też osłabienie niemiecko-francuskiej współpracy, nazywanej silnikiem europejskiej integracji. Zaczął się on jednak zacinać, gdy w 2021 r. stanowisko kanclerza Niemiec przejął po Merkel Olaf Scholz. Nowy niemiecki lider przestał traktować Paryż priorytetowo, a w relacjach pomiędzy Francją a Niemcami brać górę zaczęły różnice w podejściu do Chin czy energetyki jądrowej.
Von der Leyen na początku swojego mandatu budowała swój prymat wokół polityki klimatycznej, potem postawiła sobie za cel walkę z pandemią, a po rosyjskiej inwazji jej priorytetem stało się wsparcie Ukrainy. Teraz próbuje budować swoją pozycję, promując wzmocnienie europejskiej obronności. Ma po swojej stronie premiera Polski Donalda Tuska, który zaproponował zbudowanie wspólnego systemu obrony powietrznej w Europie. Bezpieczeństwo stanie się zapewne lejtmotywem kolejnej KE, o ile jej kierownictwo utrzyma niemiecka polityczka.
Ale jej największym wyzwaniem jest - i w przyszłości najprawdopodobniej pozostanie - cel osiągnięcia przez UE neutralności klimatycznej w 2050 r. Ta deklaracja, złożona przez wszystkie kraje członkowskie, była odpowiedzią na masowe strajki klimatyczne w krajach zachodniej Europy i wzrost partii proekologicznych w wyborach w 2019 r. By zrealizować te cel, KE pod wodzą von der Leyen przygotowała największy pakiet legislacyjny w historii wspólnoty, zwanym Europejskim Zielonym Ładem. Jego celem jest dekarbonizacja wielu obszarów europejskich gospodarek, od transportu i budownictwa, przez finanse, po rolnictwo.
Wprowadzane niemalże taśmowo regulacje w pewnym momencie zaczęły jednak rodzić wątpliwości - czy na pewno Unię na to stać i czy jest przygotowana na tak głęboką transformację? W końcu większość metali ziem rzadkich niezbędnych do produkcji czystych technologii znajduje się w rękach Chińczyków, którzy na dodatek produkują je taniej niż europejski przemysł. Wspólnota ma trudności z konkurowaniem także ze Stanami Zjednoczonymi pod względem zachęt dla zielonego biznesu. Masowe protesty rolników, jakie odbyły się w ostatnich miesiącach w wielu europejskich krajach, mogą okazać się wierzchołkiem góry europejskiego niezadowolenia, jeśli koszt klimatycznej transformacji zacznie doskwierać innym grupom społecznym. Będzie to wyzwaniem dla KE w kolejnej kadencji, także dla von der Leyen, jeśli zdoła utrzymać stanowisko jej szefowej.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
kgr/