Przy braku odpowiednich działań Polska w ciągu najbliższych trzech tygodni zetknie się z podobną skalą problemów, jakie występują obecnie we Włoszech (główne kraje Europy Zachodniej są tylko 10 dni za Włochami, z kolei Stany Zjednoczone – tylko 14 dni). Liczba zakażonych obecnie podwaja się co trzy lub cztery dni, podczas gdy w Chinach podwajała się tylko co sześć dni. Oznacza to znacznie gorsze – w porównaniu do Chin – efekty walki z wirusem reszty świata.
W próbach przeciwdziałania epidemii Covid19 negatywnym wzorem do naśladowania dla naszych władz – są Włochy, z kolei pozytywnym wzorem do naśladowania są działania, które wdrożył Singapur, Chiny (wraz z Tajwanem) oraz Korea Południowa.
Co możemy zrobić?
Najlepiej zastosować sprawdzone metody, które przyniosły już pozytywny skutek w postaci skutecznego powstrzymywania epidemii w Singapurze (miasto-państwo broni się najdłużej, bo od połowy stycznia br.), sprawnego opanowania trwającej już epidemii w Korei Południowej czy całkowitego wygaszenia epidemii w Chinach.
Najważniejsza jest prewencja, dlatego osoby, które muszą kontaktować się z innymi ludźmi w Singapurze mierzą sobie temperaturę nawet kilka razy dziennie. Bardzo ważne są ograniczenia związane z kontaktami międzyludzkimi – droga kropelkowa jest bowiem główną drogą rozprzestrzeniania się wirusa. Brak bezpośredniego kontaktu z innymi ludźmi jest więc dużo ważniejszy od dokładnego mycia rąk.
W Korei Południowej epidemia rozniosła się w trakcie mszy miejscowego kościoła. Jednakże tam władze zaraz po wybuchu epidemii bardzo szybko wdrożyły masowe i bezpłatne testowanie na obecność wirusa na parkingach samochodowych. Każda osoba podejrzewająca się o kontakt z zarażonymi lub obserwująca u siebie podobne objawy może sama zgłosić się lub podjechać do polowego punktu poboru prób.
Po pobraniu wymazu przez pracownika służby medycznej (bez wychodzenia z samochodu, tylko przy opuszczonej szybie) oraz zanotowaniu danych osobowych i numeru telefonu komórkowego chory jest informowany o wyniku SMS-em. W przypadku wyniku pozytywnego służby medyczne natychmiast izolują zakażonego. Informacje o aktualnym miejscu przebywania pozyskują przy współpracy z policją, która ustala lokalizację telefonu komórkowego zakażonej osoby. Na podstawie wywiadu z zakażonym służby medyczne śledzą historię jego kontaktów. Co więcej, dane o umiejscowieniu telefonu osoby chorej pozwalają na wysyłkę automatycznych ostrzeżeń SMS-ami do wszystkich osób przebywających w pobliżu. Wysyłane są instrukcje i zalecenia założenia maseczek ochronnych, a najlepiej oddalenia się.
Jak działać na poziomie lokalnym?
Duże znaczenie ma świadomość społeczna, którą trzeba budować lokalnie w Polsce. I to jak najszybciej. Władze koreańskie opracowały np. specjalną aplikację pozwalającą śledzić na bieżąco walkę z koronawirusem, przez co każdy wie, kto jest zakażony (ujawniono dane osobowe chorych dla dobra publicznego), a przez to potraktowane indywidualnie społeczeństwo traktuje problem o wiele bardziej poważnie.
Społeczeństwa europejskie są bezpodstawnie zapewniane, że ich rządy są przygotowane na atak grypy pandemicznej (żaden rząd nie był i nadal nie jest na to przygotowany – nawet Chiny mające po 50 respiratorów i po pięć membran ECMO w każdym dużym szpitalu). Społeczeństwa zachodnie nie są świadome tego typu zagrożenia, gdyż nie przeżywały w ostatnich dziesięcioleciach żadnych wysoce śmiertelnych epidemii. Ostatnia wielka epidemia grypy pandemicznej, tzw. hiszpanki, miała miejsce ponad 100 lat temu. Tymczasem społeczeństwa Dalekiego Wschodu w ostatnich latach doświadczyły SARS w wersji 1. Ponadto mają jeszcze w pamięci ostatnie epidemie ptasiej oraz świńskiej grypy. Z tego powodu są o wiele lepiej przygotowane mentalnie i wiedzą, co mają robić w takiej sytuacji (np. zakładać maseczki).
Władze koreańskie, w przeciwieństwie do chińskich, nie zarządziły blokady komunikacji miejskiej, dlatego epidemia na wczesnym etapie rozniosła się przez osoby korzystające z transportu publicznego. Aby całkowicie opanować w krótkim czasie epidemię, co właśnie udało się z sukcesem zrobić w Chinach, należy wdrożyć drastyczne chińskie metody, takie jak zablokowanie komunikacji miejskiej i całkowity zakaz wychodzenia z domu, przy jednoczesnym ułatwieniu masowego wykupu jedzenia z dowozem do domu. W Chinach, oprócz kurierów, robiło to ponad 40 tysięcy wolontariuszy, którzy zostawiali zakupy przed domem, tak aby nie mieć kontaktu z zamawiającymi. Powyższe obostrzenia stosowano w połączeniu z przymusem zakładania maseczki, jeśli wyjście z domu jest konieczne (tylko z powodów medycznych).
Czy elity zdadzą egzamin?
Ze względu na uwarunkowania propagacji informacji epidemia w danym kraju jest testem dla elit i władz. Tym lepiej z epidemią radzi sobie społeczność, im bardziej skuteczne są jej organizacyjne struktury. Działania prewencyjne są bowiem bardzo proste, lecz ich wdrożenie okazuje się być wielkim wyzwaniem – są one skrajnie trudne do uzasadnienia, zwłaszcza w przypadku społeczeństw ignorujących powagę zagrożenia.
Miarą zdolności radzenia sobie z tego typu zagrożeniem jest zdolność władz do wdrażania zaleceń epidemiologów. Elity są zmuszone działać w wyjątkowo trudnych warunkach zarówno z powodu braku intuicyjności charakterystyki wzrostu wykładniczego, jak też (przy prawidłowym radzeniu sobie z epidemią) z powodu konsekwencji kwarantanny dla biznesu.
Każdego działania prewencyjnego nie można bowiem uzasadnić obiektywnie postrzeganą rzeczywistością, a zrozumieć je w pełni potrafi zaledwie niewielka część społeczeństwa. Działanie prewencyjne musi być bowiem stosowane jeszcze przed wystąpieniem skutków epidemii, a jest ono bardzo obciążające i niewygodne dla przeciętnego obywatela. Zarządzający kolejne restrykcje muszą mierzyć się więc z niezwykle silnym oporem: nieświadome grupy interesów nie widząc uzasadnienia dla tak skrajnych działań, starają się opóźnić bądź wyłączyć swój obszar spod niszczącego wpływu działań prewencyjnych i izolacyjnych.
Podejmujący trudne decyzje muszą również liczyć się ze skutkami sukcesu. W przypadku jeśli właśnie dzięki tym działaniom epidemia wywoła bardzo ograniczone negatywne skutki, nieświadoma powagi sytuacji większość oskarży władze o zastosowanie zbyt drastycznych metod.
Jak decyzja Wielkiej Brytanii wpłynie na Polskę?
Opisana matematycznie skala przyrostu nowych zakażeń na świecie i w Polsce sugeruje, że nasze działania będą musiały być skrajne, ponieważ sytuacja w Europie wpływa bezpośrednio na liczbę nowych zakażeń w naszym kraju. Z tego powodu średnie tempo przyrostu jest zwielokrotnione o przypadki zaimportowane z zagranicy. Oznacza to, że Polska, do tej pory znacznie mniej dotknięta epidemią niż kraje Europy Zachodniej, będzie podlegać zjawisku dyfuzji i przez to szybko wyrówna poziom w liczbie zarażonych.
Reagowanie na błędy innych krajów w sposobie radzenia sobie z tym ewidentnym kryzysem – nie może umknąć w natłoku zadań, jakie nasze władze muszą wykonać. Z powodu zarządzenia rządu brytyjskiego mówiącego, że nie będzie on walczył z rozprzestrzenianiem się epidemii, a zamiast tego izolował tylko najbardziej narażoną część populacji (osoby powyżej 70 roku życia), jesteśmy postawieni w obliczu pierwszej tego rodzaju sytuacji w dziejach.
Z powodu odmiennego podejścia do walki z epidemią i całkowitej rezygnacji z ograniczania rozprzestrzeniania się wirusa na Wyspach Brytyjskich, rząd polski powinien bezwzględnie zablokować możliwość wjazdu do Polski także obywatelom polskim, którzy mieszkają bądź ostatnio przebywali w Wielkiej Brytanii. W obliczu możliwego zarażania setek tysięcy Polaków działania polegające na wdrożeniu kwarantanny będą niewystarczające – z powodu braku odpowiedniej liczby stanowisk i miejsc tymczasowej izolacji na granicach.
Poniżej prognoza liczby przypadków w Polsce przy braku działań zapobiegających rozprzestrzenianiu się wirusa (w kolorze czerwonym i pomarańczowym wartości historyczne):
Tabela: opracowanie prof. A. Sadowski dr Z. Galar
Dr hab. inż. Adam Sadowski – profesor Uniwersytetu Łódzkiego w Instytucie Logistyki i Informatyki. Doktor habilitowany w dziedzinie nauk ekonomicznych. Autor ponad 90 publikacji naukowych, ekspertyz, opinii w obszarze logistyki i zarządzania łańcuchami dostaw. Ekspert zewnętrzny w projektach krajowych i międzynarodowych z dziedziny logistyki. Członek Polskiego Towarzystwa Logistycznego, Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, Stowarzyszenia Logistyków. Jego aktualne zainteresowania naukowe koncentrują się na problemach zarządzania ryzykiem i bezpieczeństwem w łańcuchach dostaw, cyfryzacji sieci dostaw, logistyce transfuzjologicznej.
Dr Zbigniew Galar - absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, dr w dyscyplinie nauk o zarządzaniu w specjalizacji zarządzania ryzykiem w sektorze farmaceutycznym. Posiada doświadczenie w realizacji projektów w obszarze logistyki. Autor publikacji z zakresu zarządzania łańcuchem dostaw i blockchain. Jego doświadczenie zawodowe obejmuje pracę na różnych stanowiskach w krajowych i międzynarodowych korporacjach w sektorach farmaceutycznym, chemicznym i spożywczym. Aktualnie prowadzone badania dotyczą zarządzania dużymi zbiorami danych w celu optymalizacji łańcuchów dostaw.
KONTAKT:
Barbara Jundo-Kaliszewska
e-mail: barbara.kaliszewska@uni.lodz.pl
tel. 42 235 01 64
Źródło informacji: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Źródło informacji: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego