Zarówno europejskie, jak i amerykańskie ramy prawne, regulujące działalność rynku cyfrowego, mają ponad 20 lat. W przypadku tak dynamicznie rozwijającego się i stale ewoluującego sektora stanowi to kolosalne opóźnienie. Przełomem w tej sprawie mają być niedawno uzgodnione przez instytucje UE przepisy dotyczące platform internetowych – Akt o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act - DMA) i Akt o usługach cyfrowych (Digital Services Act - DSA).
Delegacja Parlamentu Europejskiego przyleciała w poniedziałek do San Francisco, aby przez kolejne dni spotykać się z przedstawicielami największych firm technologicznych w Dolinie Krzemowej. Chodzi o korporacje takie jak Google, Meta (Facebook, Instagram, WhatsApp), Apple, Airbnb, eBay, Paypal i Uber. W agendzie znalazły się również rozmowy z władzami lokalnymi i środowiskiem akademickim.
Eurodeputowani mają przyjrzeć się najnowszym osiągnięciom rynku cyfrowego w Stanach Zjednoczonych. Wizyta ma być też okazją do bliższego zapoznania się z amerykańskimi pracami legislacyjnymi dotyczącymi handlu elektronicznego i platform oraz do wymiany poglądów na temat unijnej agendy polityki cyfrowej, w szczególności niedawno uzgodnionych przepisów unijnych dotyczących platform internetowych.
Po obu stronach Atlantyku panuje przekonanie o naglącej konieczności dokonania głębokich zmian w regulacjach prawnych dotyczących platform internetowych i rynku cyfrowego. Z 450 mln użytkowników, UE jest jednym z najbardziej dochodowych rynków dla amerykańskich firmy technologicznych. Umożliwiło to USA wyeksportowanie do krajów UE technologii informacyjnych i komunikacyjnych (ICT) o wartości 31 mld USD, przy czym ocenia się, że oparte na technologiach cyfrowych usługi mogą zwiększyć tę wartość o kolejne 196 mld USD.
W USA kluczowym obowiązującym aktem prawnym jest sekcja 230. ustawy Communications Decency Act, uchwalonej w 1996 roku. Konieczność podjęcia działań regulacyjnych względem wielkich korporacji informatycznych jest w Stanach Zjednoczonych tematem łączącym Republikanów i Demokratów, spośród których część wzywa do rozbicia koncernów technologicznych. Taki apel powtórzyła także podkomisja antytrustowa Komisji ds. Sprawiedliwości amerykańskiej Izby Reprezentantów w swoim raporcie dotyczącym nieprawidłowości w praktykach biznesowych firm.
Wśród przedstawicieli obu głównych amerykańskich sił politycznych rośnie poparcie dla reformy Sekcji 230. Różnią się one jednak zasadniczo co do proponowanego kierunku zmian. Znaczna część Republikanów zarzuca platformom internetowym kierowanie się uprzedzeniami politycznymi i łamanie prawa do swobody wypowiedzi poprzez cenzurowanie konserwatywnych opinii zamieszczanych za ich pośrednictwem. Z drugiej strony wielu Demokratów twierdzi, że platformy internetowe nie robią wystarczająco dużo, aby moderować i usuwać szkodliwe treści, takie jak mowa nienawiści oraz dezinformacja, w tym fake newsy dotyczące Covid-19 i bezpieczeństwa wyborów.
Z kolei w Unii Europejskiej - zanim Parlament Europejski i Rada UE formalnie zatwierdzą uzgodniony tekst najnowszych regulacji - głównym aktem prawnym, regulującym usługi cyfrowe, jest Dyrektywa o handlu elektronicznym przyjęta w 2000 r. Podobnie jak amerykańska Sekcja 230. została ona stworzona, aby pomóc platformom internetowym rozwijać się bez zbędnej presji prawnej.
Ożywiona debata na temat niezbędnych reform ram prawnych dla sektora cyfrowego toczy się w USA oraz Unii Europejskiej od dłuższego czasu. Jednak zarówno jej niezwykle szeroki obszar tematyczny, jak również poziom złożoności kluczowych zagadnień wymagających wypracowania rozwiązań legislacyjnych, które umożliwią pogodzenie często sprzecznych interesów różnych stron uczestniczących w debacie, sprawiają, że proces ten jest rozpisany na lata.
Dodatkowym utrudnieniem dla europejskich prawodawców jest fakt, że zdecydowana większość gigantów cyfrowego rynku stanowią firmy amerykańskie. Objęcie ich wspólnotowymi regulacjami wymaga wypracowania transatlantyckiego konsensusu co do ich kluczowych założeń.
Z San Francisco Mateusz Kicka (PAP)
kic/ mal/