W minionej kadencji PE europosłowie, m.in. dzięki staraniom Polaków, odwlekli przyjęcie stanowiska. W ubiegłym tygodniu podjęto próby o odesłanie propozycji do Komisji Europejskiej, ale nie było na to zgody większości. Teraz decyzja komisji transportu otwiera drogę do dalszych prac z przedstawicielami państw członkowskich.
Sprawa dotyczy wywołujących kontrowersje regulacji, które zakładają m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników, co zwiększy koszty dla firm. Polska, a także inne kraje naszego regionu, które sprzeciwiają się tym rozwiązaniom, wskazują na ich protekcjonistyczny charakter. Obawiają się, że uderzy to w ich przewoźników drogowych. Przyjęcie regulacji forsują natomiast kraje Zachodu, m.in. Francja.
Mandat w sprawie pakietu został przyjęty we wtorek znaczną większością głosów komisji. Sprawozdanie dotyczące kabotażu: 30 głosów za, 14 przeciw, przy 2 wstrzymujących się; w sprawie delegowania: 28 za, przy 16 przeciw i 3 wstrzymujących się; stanowisko dotyczące przepisów w sprawie odpoczynku kierowców: 30 głosów za, 15 przeciw i 2 wstrzymujące się.
"To wygląda niestety kiepsko, ale tym razem ukształtowała się taka większość, która nie pozwala na zablokowanie tego, tak jak to było w poprzedniej kadencji" - powiedział PAP europoseł PiS Kosma Złotowski.
Europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska podkreśla, że skierowanie przepisów do negocjacji trójstronnych z udziałem PE, Rady UE i KE daje szanse na zmianę pewnych niekorzystnych zapisów. "Jestem przekonana, że uda się wyrzucić zapis o konieczności powrotu ciężarówki co cztery tygodnie do kraju siedziby" - powiedziała PAP polityk.
Polscy eurodeputowani chcą zabiegać o wykreślenie z ostatecznego kształtu przepisów, które mówią o konieczności stosowania wobec pracownika regulacji tego kraju, gdzie wykonuje większość swoich obowiązków.
Parlament chce zastąpić istniejące ograniczenie liczby przewozów kabotażowych (przewozów w innym kraju UE po dostawie transgranicznej) limitem czasowym 3 dni. Europosłowie chcą wprowadzić rejestrację przekroczeń granicy za pomocą tachografów.
Stanowisko PE przewiduje również wprowadzenie "okresu schłodzenia", które pojazdy musiałyby spędzić w kraju pochodzenia przed kolejnym przejazdem kabotażowym. Miałby on wynosić 60 godzin.
Posłowie zaproponowali również zmiany dotyczące warunków odpoczynku dla kierowców. Firmy będą musiały tak zaplanować harmonogram, by kierowcy mogli wracać do domu w regularnych odstępach czasu (co najmniej co 4 tygodnie). Obowiązkowy odpoczynek na koniec tygodnia nie mógłby być realizowany w kabinie ciężarówki.
W grudniu 2018 roku mandat do negocjacji nad ostatecznym kształtem przepisów przyjęła Rada UE (kraje członkowskie). Polska głosowała przeciwko, podobnie jak Węgry, Litwa, Łotwa, Malta, Bułgaria, Chorwacja, Irlandia i Belgia. Nie wystarczyło to jednak do zablokowania propozycji.
Propozycja Rady UE zakłada wyłączenie z przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych - z kraju, w którym mieści się siedziba firmy, do innego państwa. W drodze do kraju docelowego i powrotnej dozwolony byłby dodatkowy jeden załadunek lub rozładunek w innych państwach na trasie przejazdu, co również nie będzie wiązało się z podleganiem przepisom o delegowaniu. Podobnie jeden załadunek i wyładunek będzie mógł zostać przeprowadzony w drodze powrotnej do kraju, w którym mieści się siedziba firmy. Inna opcja, na którą mają zezwalać nowe przepisy, to brak dodatkowego załadunku lub wyładunku w drodze do punktu docelowego, a w zamian możliwość dokonania dwóch załadunków lub wyładunków w drodze powrotnej.
Co jednak ważne, w przypadku innych rodzajów operacji, przede wszystkim transportu między krajami trzecimi (tzw. cross-trade), zasady delegowania i płacy minimalnej miałyby zastosowanie od pierwszego dnia. Ten zapis byłby szczególnie niekorzystny z punktu widzenia przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym polskich.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka
stk/ kic/