Była minister spraw zagranicznych, a obecnie eurodeputowana, która w Parlamencie Europejskim zasiada w Komisji Spraw Zagranicznych i Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony, w rozmowie z EuroPAP News zwróciła uwagę na punkty zapalne w polityce bezpieczeństwa Unii Europejskiej.
„Kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej liczyliśmy na to, że zgodnie z ówczesną europejską strategią bezpieczeństwa, będzie nas otaczał pas bezpiecznych państw i wchodzimy do klubu, który w zasadzie może tylko mówić o podwyższaniu bezpieczeństwa” – powiedziała. „Tymczasem okazało się, że tych miejsc zapalnych w całym wschodnim sąsiedztwie, w południowym sąsiedztwie (…) jest naprawdę wiele” - zaznaczyła.
Wskazała przy tym, że dla Polski niezwykle istotne jest to, co dzieje się na Ukrainie, w Gruzji czy w Mołdawii.
„To jest zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej wobec tych państw, ale ze względu na to, co się stało rok temu, a działo się też i wcześniej na Białorusi, zagrożenia dotyczą znacznie większej grupy państw” - oceniła.
„Jeśli chodzi o Wschód, chcę podkreślić jedno, i to jest ważne w obecnym czasie dla polityki Unii Europejskiej: Federacja Rosyjska wprowadziła nową strategię bezpieczeństwa, w której mówi się wyraźnie o roli, którą odgrywać ma biznes rosyjski i przedsiębiorstwa rosyjskie w tej strategii” – powiedziała.
Jak podkreśliła, „nie są to koncepcje i działania obronne, to są koncepcje ofensywne”.
„Dla wszystkich tych, którzy w Unii Europejskiej próbują ponad sprawami bezpieczeństwa stawiać sprawy relacji gospodarczych, takich jak projekt „Nord Stream 2”, do sztambucha wpisuję taką uwagę: jest to obecnie wiązanie się w strategiach, które są otwarcie wrogie wobec Zachodu i potrzebna jest ponowna refleksja nad takimi projektami i jak najszybsze wyraźne zaniechanie ich” – podsumowała europosłanka.
Nord Stream 2 - dwunitkowa magistrala wiodąca z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, ma transportować 55 mld metrów sześc. gazu ziemnego rocznie. Budowie rosyjsko-niemieckiego rurociągu sprzeciwiają się Polska, Ukraina, państwa bałtyckie i USA. Krytycy Nord Stream 2 argumentują m.in., że projekt ten zwiększy zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz rozszerzy wpływ Kremla na politykę europejską. Z kolei Gazprom liczy, że już w 2021 r. dostarczy przez nowy gazociąg 5,6 mld metrów sześc. gazu.
aba/