Debata trwała ponad 4,5 godziny. Padło w niej pełne spectrum ocen wykraczających poza - będący tematem debaty - ostatni wyrok TK: od prowadzenia zimnej wojny wobec Polski po dążenie przez polski rząd do polexitu.
Von der Leyen oceniła, że po raz pierwszy trybunał państwa członkowskiego uznał, że traktaty unijne są niezgodne z konstytucją krajową. "Ma to poważne konsekwencje dla obywateli polskich. Ten wyrok ma bezpośredni wpływ na ochronę sądownictwa. Ten wyrok osłabia ochronę niezależności sądownictwa. Bez niezależnych sadów obywatele mają mniejsza ochronę, a w konsekwencji ich prawa są zagrożone" - powiedziała.
Podkreśliła, że od pewnego czasu KE niepokoi się o niezależność sądownictwa. "Miały miejsce przypadki uchylenia immunitetów sędziowskich, a sędziowie bez uzasadnienia zostali pozbawieni prawa do piastowania urzędu sędziego. Sytuacja ta zagraża niezależności sądów, która jest podstawowym filarem państwa prawa" - zaznaczyła. Jej zdaniem sytuacja pogorszyła się. "Jest to punkt widzenia nie tylko Komisji: podziela go również Trybunał Sprawiedliwości UE oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka" - zaznaczyła.
Oceniła, że wyrok TK to bezpośrednie wyzwanie dla jedności europejskiego porządku prawnego. "Orzeczenie podważa ochronę niezawisłości sędziowskiej, która jest zagwarantowana na mocy art. 19 Traktatu oraz wykładni Trybunału Sprawiedliwości" - powiedziała. Dodała, że tylko wspólny porządek prawny daje równe prawa, pewność prawną, wzajemne zaufanie między państwami członkowskimi.
Oznajmiła, że KE nie uznaje polskiego Trybunału Konstytucyjnego za niezależny. "Polski Trybunał Konstytucyjny, który dziś wyraża wątpliwości co do ważności naszego Traktatu, jest sądem, którego na mocy art. 7 nie uznajemy za niezależny i działający zgodnie z prawem" - oświadczyła przewodnicząca KE.
"Nie możemy i nie pozwolimy, aby nasze wspólne wartości były naruszane. Komisja będzie działać. Opcje są wszystkim znane. Pierwszą opcją są działania związane z procedurą naruszenia, gdzie będziemy w sposób prawny kwestionować wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Kolejna opcja to mechanizm warunkowości i inne narzędzia finansowe. Rząd Polski musi wyjaśnić nam, w jaki sposób zamierza chronić pieniądze europejskie biorąc pod uwagę ten wyrok TK" - oznajmiła von der Leyen.
W półgodzinnym przemówieniu premier Morawiecki zapewnił, że integracja europejska to dla Polski wybór cywilizacyjny i strategiczny. Tu jesteśmy, tu jest nasze miejsce i nigdzie się stąd nie wybieramy. Chcemy Europę na powrót uczynić silną, ambitną i odważną - podkreślił.
Według niego "polityka musi opierać się na zasadach". "Zasada, którą wyznajemy w Polsce i która stanowi podstawę Unii Europejskiej, jest zasada demokracji. Dlatego nie możemy milczeć, gdy nasz kraj, także na tej sali, jest atakowany w sposób niesprawiedliwy i stronniczy" - powiedział premier.
"Reguły gry muszą być takie same dla wszystkich" - podkreślił. "Ich przestrzeganie to obowiązek wszystkich, także instytucji, które w tych traktatach zostały ustanowione. Na tym polega praworządność" - dodał.
"Niedopuszczalne jest rozszerzenie kompetencji, działanie metodą faktów dokonanych. Niedopuszczalne jest narzucanie innym swojej decyzji bez podstawy prawnej. Tym bardziej niedopuszczalne jest używanie do tego celu języka szantażu finansowego, mówienie o karach, czy używanie jeszcze dalej idących słów wobec niektórych państw członkowskich" - zaznaczył.
"Odrzucam język gróźb, pogróżek i wymuszeń. Nie zgadzam się na to, by politycy szantażowali i straszyli Polskę. By szantaż stał się metodą uprawiania polityki, wobec któregoś z państw członkowskich. Tak nie postępują demokracje" - stwierdził.
Przypomniał, że ponad 85 proc. polskich obywateli mówi jasno, że Polska jest i pozostanie członkiem UE. "Mój rząd, większość parlamentarna, która za tym rządem stoi, jest częścią tej proeuropejskiej większości w Polsce. Nie oznacza to, że Polacy nie przeżywają dziś wątpliwości i niepokojów o kierunek zmian w Europie. Ten niepokój jest widoczny i niestety uzasadniony" - powiedział premier.
Dodał, że "konstytucyjny pluralizm oznacza, że jest między naszymi systemami prawnymi przestrzeń do dialogu". "Ten dialog odbywa się także przez orzeczenia sędziów. Jak inaczej mają porozumiewać się sądy niż poprzez swoje orzeczenia? Jak? Nie może być natomiast zgody na wydawanie państwom instrukcji i rozkazów. Nie na tym polega Unia Europejska" - mówił Morawiecki.
Według niego, są dwie możliwe postawy, które można przyjąć. "Albo zgadzać się na wszystkie pozaprawne, pozatraktatowe próby ograniczania suwerenności państw Europy, w tym Polski, na pełzające rozszerzenie kompetencji instytucji takich jak Trybunał Sprawiedliwości, na cichą rewolucję odbywającą się nie w oparciu o demokratyczne decyzje, ale za pomocą orzeczeń sądowych. Albo powiedzieć +nie+, moi drodzy" - mówił do uczestników debaty.
"Jeśli chcecie tworzyć z Europy beznarodowościowe, superpaństwo to najpierw uzyskajcie na to zgodę wszystkich krajów i społeczeństw Europy" - powiedział premier.
"Zdaję sobie sprawę, że niedawny wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego stał się przedmiotem zasadniczego nieporozumienia. Gdybym sam usłyszał, że Trybunał Konstytucyjny w innym kraju unieważnił unijne traktaty byłbym też pewnie tym zaskoczony, ale przede wszystkim postarałbym się sprawdzić, co tak naprawdę orzekł trybunał" - powiedział Morawiecki, dodając, że kluczowe w tej sprawie jest ustalenie rzeczywistego przedmiotu sporu.
"A nie wymyślanie z politycznych powodów bajek o polexicie czy kłamstwa na temat rzekomego naruszania praworządności" - dodał szef rządu.
Premier przytoczył cytaty dotyczące decyzji m.in. francuskiej Rady Konstytucyjnej, duńskiego Sądu Najwyższego i niemieckiego federalnego Trybunału Konstytucyjnego, także polskiego TK z 2005 i 2010 roku.
"W krajowym porządku prawnym prymat prawa unii nie ma zastosowania do przepisów konstytucji, to konstytucja usytuowana jest na szczycie wewnętrznego systemu prawnego" - brzmiał jeden z cytatów. "Zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego nie może podważać w krajowym porządku prawnym najwyższej mocy konstytucji" - to inny przytoczony cytat. Premier przytoczył na poparcie swoich tez także słowa prof. Marka Safjana - byłego prezesa TK, który obecnie jest sędzią Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
"Prawo unijne wyprzedza prawo krajowe do poziomu ustawy i w obszarach przyznanych Unii kompetencji, taka zasada obowiązuje we wszystkich państwach unijnych, ale najwyższym prawem pozostaje konstytucja" - mówił Morawiecki.
"Jeżeli instytucje powołane w traktatach przekraczają swoje kompetencje, państwa członkowskie musza mieć narzędzia, żeby zareagować" - mówił.
Przypominał, że UE nie jest państwem. "To państwa pozostają europejskim suwerenem, są panami traktatów, to państwa określają zakres kompetencji powierzonych, przyznanych UE" - zaznaczył.
"W traktatach powierzyliśmy Unii bardzo duży zakres kompetencji, ale nie powierzyliśmy jej wszystkiego, wiele dziedzin prawa pozostaje kompetencją państw narodowych" - przekonywał premier.
Morawiecki przedstawił propozycję stworzenia Izby Trybunału Sprawiedliwości UE, złożonej z sędziów wyznaczonych przez krajowe trybunały. Według niego, aby usprawnić proces dialogu, warto zaproponować zmiany instytucjonalne.
"Przedstawiam dziś państwu taką propozycję, ostateczna decyzja musi należy do demosu i do państw, ale sądy powinny mieć taką platformę do szukania wspólnego mianownika" - dodał Morawiecki.
Szef frakcji EPL Manfred Weber przypomniał, że Europa nie jest państwem, lecz wspólnotą państw. "Ludzie naprawdę widzą co jest stawką w tej grze - polexit - argumentował, zwracając się do premiera Morawieckiego. "To może nie jest pański cel polityczny, zmierzanie do polexitu, ale kto kwestionuje prymat prawa europejskiego, kto kwestionuje wyroki TSUE, kto kwestionuje niezawisłość wymiaru sprawiedliwości, de facto występuje ze wspólnoty. Donald Tusk ma rację - jeśli nie nastąpi rewizja tego wyroku będziemy blisko polexitu. Polacy to odczuwają i temu trzeba zapobiec" - mówił.
Niemiecki eurodeputowany podkreślił, że w tej wspólnocie jest pewien regulamin. "Są wspólne reguły, które respektujemy. Konstytucje krajów członkowskich są fundamentalne, ale regulamin tej wspólnoty jest ważniejszy. Uzasadnię to: mój kraj - Republika Federalna Niemiec zgodziła się na traktat z Maastricht i musiała zmienić brzmienie ustawy zasadniczej, żeby była kompatybilna z nowymi regułami. A teraz kraje, które chcą wstąpić do UE, np. Północna Macedonia, muszą zmieniać swoje prawo, by móc spełnić warunki akcesyjne. Tak było i tak jest. Konstytucje decydują co dzieje się w poszczególnych krajach, ale dla wspólnoty najważniejsze jest prawo wspólnotowe" - tłumaczył.
"Sieje pan zamęt i podział, osłabia pan Unię Europejską - zwracał się Weber do Morawieckiego. - Kto na pewno będzie się z tego cieszył? Władimir Putin, bo cała polityka, którą pan prowadzi pomaga Rosjanom, którzy są jak najbardziej zainteresowani podzieloną, osłabioną UE" - dodał.
Szefowa frakcji socjalistów i demokratów Iratxe Garcia Perez argumentowała, że w przeciwieństwie do dyktatur czy monarchii absolutnych, w Unii Europejskiej rządzi prawo. "Dlatego jeśli ktoś grozi, że nie będzie przestrzegał zasad, sam staje sam w drzwiach wyjściowych. Nikt go nie wyrzuca" - mówiła.
Przypomniała, że 70 lat temu ojcowie założyciele UE zrozumieli, że we współzależnym świecie najlepszym sposobem na sprawowanie suwerenności w pewnych obszarach jest dzielenie się nią, ponieważ razem można lepiej rozwiązać niektóre problemy. "Ale aby dzielić tę suwerenność, istnieją pewne podstawowe zasady, które są brane za pewnik: rozdział władzy, niezależność sądownictwa, poszanowanie wolności mediów" - tłumaczyła.
Przekonywała, że w obecnej sytuacji nie można milczeć. "Komisja jest zobowiązana do działania z całą siłą i wszelkimi instrumentami, aby zapewnić przestrzeganie zasad Unii. W tym Parlamencie też nie możemy milczeć. Bo w tej siedzibie europejskiej demokracji reprezentujemy wszystkich tych Polaków, którzy ufają Unii Europejskiej, którzy proszą nas na ulicach o wsparcie" - podkreśliła Hiszpanka.
W imieniu grupy Odnowić Europę europoseł Malik Azmani wezwał szefową KE do natychmiastowego odrzucenia krajowego planu odbudowy Polski oraz uruchomienia mechanizmu warunkowości dot. praworządności.
"Kiedy Unia Europejska jest zjednoczona, Polska jest chroniona. W najboleśniejszej historii tego kontynentu to właśnie Polska i jej dzielni obywatele najbardziej ucierpieli z powodu europejskich podziałów. Dlatego pańskie próby, panie premierze, zagrażania stabilności i bezpieczeństwu Unii są jeszcze bardziej złowrogie" - mówił holenderski deputowany, zwracając się do Morawieckiego.
"Panie premierze, nie jest pan szczery wobec Polaków i pan o tym wie. Wszyscy wysłuchaliśmy pana zaprzeczeń, ale prawda jest taka, że pana działania są podstępnym sposobem na wyprowadzenie Polski z Unii. Niech pan będzie uczciwy i przekaże polskim start-upom, że stracą fundusze na rozwój, rolnikom, że stracą dotacje, studentom, że mogą zapomnieć o Erasmusie" - kontynuował Azmani.
Dodał, że państwa członkowskie mają prawo domagać się zmian w porządku prawnym Unii, ale sposobem na to jest dyskusja i kompromis. "Tak działa nasza Unia. Jednostronne nielegalne działania nie mogą być akceptowane i będą miały konsekwencje" - podkreślił.
Także przewodnicząca frakcji Zielonych Ska Keller domagała się od Rady UE i KE zdecydowanych działań w związku z ostatnim wyrokiem polskiego TK. Komisja musi działać zdecydowanie wobec Polski
"Pani przewodnicząca von der Leyen, bycie strażnikiem traktatów nigdy nie było łatwe, ale tym razem sytuacja jest szczególna. Gdy państwo członkowskie w sposób tak oczywisty kwestionuje traktaty, Komisja musi działać zdecydowanie. Państwo zawsze wyciągali rękę dialogu do rządu polskiego, ale rząd polski tę rękę odrzucił. Dlatego nadszedł wreszcie czas, aby wypełnili państwo te obowiązki, które nakładają na państwa traktaty - bronić obywateli Polski i bronić Unii Europejskiej. Unii zbudowanej na sprawiedliwości" - przekonywała niemiecka eurodeputowana.
Premierowi Morawieckiemu zarzuciła, że prowadzi kraj na "niebezpieczną ścieżkę, która kwestionuje zasłużone miejsce Polski w sercu Unii Europejskiej". "Pański rząd odwrócił się od praworządności, od niezawisłości sądów, od mniejszości i prawie wszystkich, którzy nie pasują do racji pańskiej większości. Ten wyrok pokazuje, że odwracają się państwo od podstawowych zasad UE, siły naszych wspólnych praw. To nie dotyczy tylko Polski. To co zrobił polski rząd i co nadal robi, jest atakiem na samo istnienie Unii Europejskiej. Nasza Unia nie jest tylko sojuszem gospodarczym. Jest to Unia pokoju, współpracy, demokracji i zasad równych dla wszystkich" - mówiła Keller.
Według przedstawiciela frakcji Tożsamość i Demokracja Nicolasa Bay'a Komisja Europejska i lewica w PE zwalczają niezależne państwa i konserwatywne rządy. Przypomniał, że wyroki podobne do tego z Polski zapadły w Niemczech, we Włoszech, w Hiszpanii, Rumunii i Francji.
"Czy praworządność można rozłączyć od suwerenności narodowej i obywatelskiej? Komisarze i funkcjonariusze z innych państw, czy mogą oni dyktować narodowi, jaki ma być jego sposób życia i rządzenia? To są te pytania, które nas tu zebrały" - zastanawiał się Francuz.
Relacjonując swoje wizyty studyjne w Polsce i na Węgrzech podkreślił, że nie zauważył tam nic, co w Brukseli określano mianem systemowego ataku na praworządność.
"Te oskarżenia są bezpodstawne. Dziś możemy w związku z tym zastanawiać się, jaka jest bezstronność instytucji europejskich, które tylko w niektórych sprawach w zależności od kalkulacji politycznych i swoich ideologicznych przekonań kwestionują działania i wyroki. Organizacja sądownictwa to tylko pretekst. Tak naprawdę chodzi o kwestie LGBTI, edukacji seksualnej dzieci. W tej chwili obywatele polscy stają się dodatkowo zakładnikami, jeśli chodzi o plan ożywienia gospodarczego po Covid-19" - mówił Bay.
Zwracając się do premiera Morawieckiego, podziękował mu za "cierpliwość, determinację i odwagę w obronie wolności". "Panie premierze, nasi przeciwnicy nie szukają prawdy. Oni chcą narzucić swoja wolę. Chcą aby państwo, które stawiło czoła totalitaryzmowi w poprzednich stuleciach w tej chwili było słabsze. Praworządność jest tylko pretekstem. Chodzi tutaj o federalizm europejski, który narusza traktaty" - podkreślił.
W imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów przemawiał Ryszard Legutko. "Nie boimy się europejskiego prawa. Boimy się europejskiego bezprawia większości, nadużywania władzy, własnych interpretacji traktatów" - mówił.
Legutko zwrócił się do polskiego premiera mówiąc, że znalazł się "w szczególnym miejscu". "Parlament Europejski jest instytucją, która jest rządzona przez tę samą koalicję polityczną od zarania dziejów, co jest dość niezwykle w państwach członkowskich" - stwierdził. "Ta koalicja jest zdecydowanie lewicowa. EPL i Donald Tusk idą w tym kierunku. Stają się oni coraz bardziej radykalni. Starają się narzucić te lewicowe poglądy całemu światu. Ostatnio również amerykańskiemu stanowi Teksas" - argumentował europoseł PiS.
"Nie ma tu zrozumienia dla sprzeciwu i te grupy sprzeciwiające się ogranicza się nie współpracując z nimi w ramach tzw. kordonu sanitarnego" - mówił. Ponadto według niego "udało się tutaj stworzyć tyranię większości, która wszystko od administracji aż po dystrybucję kluczowych stanowisk politycznych".
"W momencie, kiedy zwróci pan na to uwagę będzie pan rozumiał, dlaczego ten Parlament prowadzi zimną wojnę przeciwko i stara się zdestabilizować rządy konserwatywne w Europie i dlaczego dla osiągnięcia tego celu narusza podstawowe zasady traktatów i tworzy ad hoc zasady, których tam nie ma" - powiedział Legutko.
"Najnowszy pomysł to nadrzędność prawa unijnego. W wielu wypowiedziach publicznych ten zwrot ginął w typowym unijnym żargonie" - mówił Legutko i pytał przewodniczącą KE skąd to wzięto skoro nie z traktatów i co to oznacza.
"Niezależnie od tego, co myśli Parlament i Komisja, wcale nie jest tak, że ten, kto jest silniejszy może decydować o wszystkim" - podsumował Legutko.
Martin Schirdewan z Lewicy ocenił, że to pasywność po stronie KE doprowadziła do obecnej sytuacji. "Pani przewodnicząca, proszę wreszcie zacząć działać, czas pięknych słów się skończył. Mechanizm warunkowości powinien powinien natychmiast być wdrażany. Koniec z przyzwoleniem na autorytarne działania. Nie można takiej polityki finansować z europejskich pieniędzy" - wzywał von der Leyen niemiecki eurodeputowany.
Niezależny europoseł Milan Uhrik nawoływał, by przestać wobec Polaków i Węgrów znajdować jakiekolwiek nowe przesłanki do tego, aby ich łajać i karać. "Europejska praworządność, o której mówicie, to alternatywne narzędzie kontroli, narzucania liberalnej agendy w krajach rządzonych przez rządy konserwatywne w Europie Środkowo-Wschodniej. W imieniu konserwatywnych obywateli Słowacji mogą powiedzieć, że deklarujemy pełne wsparcie" - powiedział.
W debacie głos zabrało kilkudziesięciu mówców. Jej ton oddaje pierwsza część komunikatu Biura Prasowego PE: "Europosłowie potępili kontrowersyjne orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 7 października. Podali w wątpliwość niezależność samego sądu i ostrzegli przed drogą polskiego rządu w kierunku totalitaryzmu i erozji wspólnych zasad. Podkreślili, że wszystkie kraje UE dobrowolnie zgadzają się na te zasady w momencie przystąpienia do Unii, i że nie ma konfliktu między porządkiem prawnym UE a polską konstytucją".
Na zakończenie debaty Ursula von der Leyen sformułowała zalecenie dla Polski: "Odtworzyć niezależność wymiaru sprawiedliwości, zlikwidować Izbę Dyscyplinarną i ponownie przywrócić do pracy zwolnionych bezprawnie sędziów. Proszę to uczynić" - powiedziała.
woj/