Parlament pracuje obecnie na nowelizacją ustawy refundacyjnej. Obejmuje ona liczne zmiany w kontekście zasad funkcjonowania rynku farmaceutycznego w naszym kraju. Spora część tych zmian dotyczy także aptek, a zwłaszcza zasad, według których mogą one realizować recepty pacjentów.
Jedne z istotniejszych zmian obejmą chociażby tzw. receptę roczną, która w przestrzeni aptecznej funkcjonuje już praktycznie od 5 lat. Temat ten był jednym z wielu, jakie podczas najnowszego odcinka programu „Kwadrans z farmacją” poruszono w rozmowie z Marianem Witkowskim. Prezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Warszawie to jednocześnie konsultant farmaceutyczny przy Naczelnej Radzie Aptekarskiej. Co zmieni się w kontekście recepty rocznej?
Roczna zostaje, ale...
Obecnie lekarz ma prawo wystawić pacjentowi receptę na okres 1 roku. Przepisana ilość leków powinna mu wystarczyć na 360 dni kuracji. W związku z procedowaną nowelizacją ustawy refundacyjnej pojawiały się głosy o chęci rezygnacji z tego typu recept. Miało mieć to związek z problemami, jakie tego typu rozwiązanie stwarza zwłaszcza dla narodowego płatnika, czyli dla NFZ.
„Odciążyłoby to płatnika publicznego, bo jak wszyscy wiemy lekarz ordynując jeden dokument elektroniczny na rok czasu pozostawia pacjenta w takiej sytuacji, że pacjent przy obowiązujących przepisach może całość kuracji 360-dniowej zrealizować w ciągu 2-3 dni. Dochodziło wówczas do przeogromnych strat w produktach leczniczych – albo pacjent musiał zmienić lek, albo zdarzyło się nieszczęście i pacjent odszedł” – wyjaśnia w najnowszym odcinku KzF Marian Witkowski.
Samorząd aptekarski już od dawna zgłaszał resortowi zdrowia swoje pomysły na rozwiązanie problemu z receptą roczną. Jednym z nich było rozbicie 1 recepty rocznej na 3 recepty wystawione na 120 dni kuracji. Ministerstwo ostatecznie odrzuciło jednak taką możliwość, wywracając jednocześnie obecne przepisy do góry nogami i dodatkowo je komplikując.
• Czytaj również: Recepta roczna z nowymi wyliczeniami. Co się zmieni?
„Oprócz tego, że pozostaje element odliczania za okres od daty wystawienia do daty pierwszej realizacji, jeśli pacjent nie pojawił się w pierwszych 30 dniach to doszedł kolejny absurdalny element, czyli tzw. kolejna realizacja po 3/4 okresu, na jaki pacjentowi wydano lek podczas poprzedniej realizacji” – informuje Marian Witkowski.
Realizacja po 3/4 okresu? O co chodzi?
Co to oznacza w praktyce? Jak wyjaśnił gość programu „Kwadrans z Farmacją” w przypadku, gdy podczas pierwszej realizacji pacjent wybierze lek na 120 dni kuracji (bo według nowych przepisów na taki okres będzie mógł to zrobić jednorazowo maksymalnie), to po kolejne opakowania leków przepisanych na recepcie będzie mógł zgłosić się do apteki dopiero po 90 dniach. Jeśli jednak pacjent zdecyduje się na wybranie podczas pierwszej realizacji ilości odpowiadającej 60 dniom kuracji – to kolejna realizacja będzie mogła nastąpić po 45 dniach – nie wcześniej. Stwarza to pole do ogromnych problemów na linii farmaceuta – pacjent. Pojawią się one zapewne, jeśli do apteki zgłosi się osoba wyjeżdżająca chociażby na urlop. A nowe przepisy nadal nie wprowadzają możliwości realizacji recepty rocznej w więcej aniżeli jednej aptece...
Problemem już niedługo może okazać się także fakt, że proponowane zmiany będą wchodzić w życie w różnych terminach. Zakłada się, że nowelizacja ustawy refundacyjnej ma wejść w życie 1 listopada 2023 roku. Natomiast przepisy stanowiące o konieczności wydania jednorazowo ilości na maksymalnie 120 dni kuracji mają wejść już na przełomie sierpnia i września. Co zresztą zmian?
„Od listopada wejdzie obowiązek kolejnego wydania na ten okres 3/4 czasu, na jaki wydano, czyli okres kuracji jaki zrealizowano przy poprzedniej kuracji. I dopiero od 1 marca 2024 roku ten mechanizm wyliczania 3/4 okresu przejmie system P1. Ale czy to się stanie, jak to się stanie, czy uda się to do czego dążymy jako środowisko aptekarskie od wielu lat – na to pytanie w dniu dzisiejszym chyba nikt nie odpowie” – podkreślił prezes ORA w Warszawie.
„Nie zamieniać” nie zniknie z recept, ale...
Farmaceuci pracujący w aptekach niejednokrotnie spotykali się z zapiskiem NZ na recepcie, który oznacza „nie zamieniać”. Dopisek ten zabrania wydania pacjentowi leku innego (zamiennika), niż ten, który zaordynował mu lekarz. Początkowo w ramach prac nad ustawą resort zdrowia chciał z tej możliwości danej lekarzom zrezygnować. Ostatecznie przepis jednak pozostał, choć jego interpretacja będzie teraz zasadniczo różna od dotychczasowej.
„Ministerstwo w drodze kompromisu ze środowiskiem lekarskim przyjęło rozwiązanie bardzo enigmatyczne, które powoduje, że w sytuacji, gdy lekarz naniesie znacznik NZ (…) to farmaceuta, jeśli pacjent tego sobie zażyczy i zgodzi się na wydanie odpowiednika będzie mógł zignorować znacznik i wydać pacjentowi lek spełniający kryteria, ale lek generyczny” – wyjaśnił w programie KzF Marian Witkowski.
• Czytaj również: Czy z recept zniknie adnotacja "nie zamieniać"?
Gość „Kwadransa z Farmacją” obawia się jednak, że tego typu rozwiązanie może być elementem niezgody pomiędzy farmaceutami a lekarzami. Wynika to z tego, że lekarz umieszczając na recepcie znacznik NZ ma zwykle w tym jakiś cel terapeutyczny. Po wejściu w życie proponowanych zmian, jakie zakłada nowelizacja ustawy refundacyjnej, ten element może stać się kością niezgody pomiędzy środowiskiem aptekarskim a lekarzami.
Autor: Mateusz Jabłoński
Źródło informacji: MGR.FARM
Źródło informacji: MGR.FARM