Nowa przełomowa terapia w ALS z mutacją w genie SOD1 szansą dla polskich chorych

2024-12-04 08:00 aktualizacja: 2024-12-04, 08:00
Stwardnienie zanikowe boczne (ALS/SLA) to rzadka choroba neurodegeneracyjna, na którą dotychczas nie było żadnej skutecznej terapii. Obecnie dla części pacjentów, u których choroba wystąpiła z przyczyn genetycznych (mutacja w genie SOD1), dzięki nowemu lekowi pojawiła się szansa na zatrzymanie postępów choroby i dłuższe życie. „To, że można zatrzymać chorobę, to jest absolutna nowość, to jest to, na co zawsze czekaliśmy” - podkreśliła prof. Magdalena Kuźma-Kozakiewicz z Katedry i Kliniki Neurologii WUM.

Ekspertka wzięła udział w konferencji prasowej poświęconej nowym perspektywom terapeutycznym dla pacjentów z ALS, zorganizowanej przez Dziennikarski Klub Promocji Zdrowia w Centrum Prasowym PAP. 

ALS to rzadka choroba neurodegeneracyjna, w przebiegu której dochodzi do utraty neuronów ruchowych w pniu mózgu i rdzeniu kręgowym. W wyniku tego procesu chorzy tracą stopniowo możliwość poruszania się, mówienia, a na koniec oddychania. Średnia długość życia osób z ALS wynosi 3-5 lat od momentu wystąpienia objawów. Bywa, że choroba postępuje szybciej: wówczas długość życia może być znacznie krótsza i wynosić ok. 2 lat. Przy łagodnej postaci ALS chorzy od rozpoznania żyją 15-20 lat. 

Mimo ciężkiego przebiegu ALS, który odbiera sprawność fizyczną, chorzy zachowują funkcje poznawcze, są sprawni umysłowo.

„Początek bywa najczęściej kończynowy, czyli albo pacjentowi opadnie stopa, albo ma trudności z chodzeniem po schodach lub osłabienie rąk, np. trudności z otworzeniem butelki. U 1/3 chorych choroba zaczyna się od zaburzeń mowy” - informowała prof. dr hab. n. med. Magdalena Kuźma-Kozakiewicz, Katedra i Klinika Neurologii, Wydział Lekarski, Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Dodała, że u małej grupy chorych zaczyna się od objawów oddechowych i właśnie ta grupa ma najgorsze rokowania.

Według niej to, co jest trudne w tej szybko postępującej chorobie, to długi okres, jaki mija od wystąpienia objawów do diagnozy.

„Chory zgłasza się do lekarza w ciągu pół roku od wystąpienia objawów, natomiast diagnozę ma w ciągu 11 miesięcy. Dla takich pacjentów to jest ogromnie długo” - zwróciła uwagę prof. Kuźma-Kozakiewicz. 

Obecnie diagnoza ALS stawiana jest z dużym opóźnieniem - od wystąpienia objawów do rozpoznania mija średnio od 9,5 miesiąca do 2,5 roku. 

Szacuje się, że w Polsce na ALS choruje ok. 3 tys. osób z tej liczby z mutacją w genie SOD1 może być około 100 osób. 

Mutacja w genie SOD1 występuje u ok. 15-20 proc. pacjentów z rodzinną postacią ALS, a w przypadku sporadycznego SOD1-ALS jest to ok. 3 proc. pacjentów. Biorąc pod uwagę częstość występowania ALS w obu powyższych grupach, obecność mutacji SOD1 szacujemy na około 3,5 proc. chorych. U osób z ALS z mutacją w genie SOD1 organizm wytwarza toksyczną formę białka SOD1, które powoduje degenerację neuronów ruchowych, co prowadzi do postępującego osłabienia mięśni. 

To właśnie dla tej grupy chorych z SOD1-ALS w maju 2024 roku została zarejestrowana przez Europejską Agencję Leków pierwsza terapia modyfikująca przebieg choroby. Lek jest oligonukleotydem (ASO) stworzonym tak, aby wiązać się z mRNA genu SOD1 w celu zmniejszenia produkcji toksycznej formy białka SOD1. Ma status leku sierocego, został zarejestrowany do leczenia osób dorosłych z SOD1-ALS. 

Po zarejestrowaniu dedykowanej terapii dla chorych z SOD1-ALS, jeszcze ważniejsza staje się konieczność przeprowadzenia diagnostyki genetycznej u każdego pacjenta ze stwardnieniem zanikowym bocznym, niezależnie od wywiadu rodzinnego czy wieku wystąpienia pierwszych objawów choroby. Potwierdzenie w badaniach genetycznych mutacji genu SOD1 daje chorym szansę na zatrzymanie ALS dzięki celowanej terapii. 

„Medycyna sobie coraz lepiej radzi z chorobami genetycznie ukierunkowanymi i w związku z tym postawienie diagnozy na poziomie genetycznym daje szansę pacjentowi na leczenie przyczynowe. Rolą badań genetycznych jest właśnie znalezienie w grupie pacjentów ze stwardnieniem zanikowym bocznym tych, którym taką terapię celowaną możemy zaoferować” - wskazywała dr hab. n. med. Maria Jędrzejowska, Zakład Genetyki Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. 

Ekspertka zaznacza, że większość genetycznie uwarunkowanych postaci ALS dziedziczy się z 50 proc. ryzykiem przekazania mutacji potomstwu. Dlatego - według niej - pacjent z ALS i jego rodzina powinni być objęci badaniami genetycznymi.

Jak podkreśliła prof. Kuźma-Kozakiewicz, takie działania już rozpoczęto. 

„Każdego pacjenta, u którego diagnozujemy ALS, kierujemy na badania genetyczne, w Polsce takich pacjentów będzie ok. 60-75 osób” - stwierdziła.

Do programu wczesnego dostępu (EAP) do leczenia nową terapią farmakologiczną zostało włączonych 20 osób.

Choć nie ma jeszcze wielu badań na temat rezultatów leczenia nowym lekiem, to już widać pewne rezultaty. 

„To, co wiemy z badań klinicznych - lek zmniejsza stężenie białka SOD1, zmniejsza stężenie tzw. neurofilamentów (markerów ALS), a po sześciu miesiącach możemy zobaczyć, że niepełnosprawność pacjenta postępuje wolniej, a u niektórych pacjentów zatrzymuje się” - podała prof. Magdalena Kuźma-Kozakiewicz. 

Reprezentująca Ministerstwo Zdrowia prof. dr hab. n. med. Urszula Demkow, podsekretarz stanu w tym resorcie, zaznaczyła, że MZ jest otwarte na wprowadzanie nowych terapii, zwłaszcza jeżeli są skuteczne i stanowią jedyną opcję dla chorych. 

„Takie leki wchodzą na listę refundacyjną, szybciej lub wolniej, ale wchodzą, ponieważ tutaj decydują nie tylko kryteria ekonomiczne, ale też czynniki pozaekonomiczne. Jeżeli możemy zamienić wyrok śmierci na długoletnie przeżycie i zahamowanie postępu choroby, to jest to ogromna wartość dla tych chorych. Jeśli po stronie producenta leku jest chęć dialogu, to wszystko jest na dobrej drodze do refundacji” - powiedziała wiceminister zdrowia.

Z kolei prof. dr hab. n. med. Alicja Chybicka, posłanka na Sejm RP, przewodnicząca Zespołu Parlamentarnego ds. Chorób Rzadkich zapewniła, że jej zespół jest gotowy pomagać wszystkim chorym. 

„Możemy zrobić spotkanie poświęcone ALS, gdzie będziemy mówić o diagnostyce, która jest tak naprawdę najważniejsza. ALS z mutacją w genie SOD1 daje szansę chorym na lepsze życie, bo jest zarejestrowany tofersen, w związku z tym polscy pacjenci mają też szanse na leczenie tym lekiem” - powiedziała. 

Dodała:

„Na wszystkie choroby rzadkie leczeniem tym z wyboru i tym leczeniem prawdziwym, które może dokonać przewrotu w danej chorobie, jest terapia, dzięki której w przypadku genu SOD1, można uzyskać zdecydowaną poprawę”. 

Podczas konferencji rozmawiano również o wsparciu, jakie dla chorych z ALS stanowią różne organizacje pozarządowe i stowarzyszenia. 

„Przez to, że mamy długie doświadczenie w pomocy, głównie edukacyjnej, dla pacjentów z chorobami nerwowo-mięśniowymi, jesteśmy dla nich takim hubem logistycznym, dostarczamy im najbardziej potrzebnych informacji oraz kierujemy ich do innych stowarzyszeń, zajmujących się konkretnie ich chorobą” - mówiła Katarzyna Kozłowska, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Chorób Nerwowo-Mięśniowych. 

Dodała, że gdy zarejestrowano nową terapię na genetyczną postać ALS, wielu pacjentów dzwoniło do stowarzyszenia z pytaniami, w jaki sposób może zrobić badania genetyczne.

„Przekazywaliśmy im pakiet informacji na ten temat, a także udało nam się załatwić kod zniżkowy na te badania” - podała Katarzyna Kozłowska. 

Gośćmi konferencji byli również pacjenci z ALS, którzy obecnie leczą się nową terapią w ramach programu wczesnego dostępu. Monika Partyka była pierwszym pacjentem w Polsce, która w październiku 2023 r. przyjęła pierwszą dawkę leku.

„Choroba ujawniła się w 2019 roku, zaczęło się od opadającej stopy. Diagnozę otrzymałam po trzech latach, po wykonanych badaniach genetycznych. Wcześniej było podejrzenie polineuropatii. A tu, jak grom z jasnego nieba, stwardnienie zanikowe boczne. Przeżyłam szok” - opowiadała pani Monika, obecnie mama 8-latka.

Jak podkreśliła, nadal korzysta z terapii, a choroba u niej się zatrzymała.

Również Mieczysław Dynaka, cierpiący na rodzinną, genetyczną postać choroby zauważa brak jej postępów od czasu rozpoczęcia leczenia.

„Nie odczuwam skutków ubocznych terapii, a efekty widać w badaniach, już w ciągu 14 tygodni ilość neurofilamentów spadła o połowę” - podkreślił pacjent. 

„Dla nas ważne jest, że zaczęliśmy ten program z dużą współpracą pacjentów i ośrodków w całej Polsce. Mamy nadzieję, że w ten sposób będziemy mieli bardzo dobre podstawy do tego, aby Narodowy Fundusz Zdrowia stworzył program lekowy refundujący to leczenie, zmieniające życie chorych” - podkreśliła prof. Magdalena Kuźma-Kozakiewicz.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

Źródło informacji: PAP MediaRoom

Uwaga: Za materiał opublikowany w serwisie PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe – jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”. Informacje podpisane źródłem „PAP MediaRoom” są opracowywane przez dziennikarzy PAP we współpracy z firmami lub instytucjami – w ramach umów na obsługę medialną.

PAP Mediaroom – Materiały partnerskie i zlecone