Jak podkreślił Steinmeier w przesłaniu wideo, demonstranci to osoby „zaangażowane na rzecz demokracji”, broniące „republiki i konstytucji przed jej wrogami”.
Dodał, że na ulice niemieckich miast wyszli „różni ludzie, połączeni jedną ideą”. „Wszyscy oni przeciwstawiają się teraz nienawiści do ludzi i prawicowemu ekstremizmowi. W przyszłości chcą nadal wspólnie żyć w wolności i przyjaźni” – dodał prezydent. Zaznaczył, że „obecnie potrzebny jest sojusz wszystkich demokratów” – niezależnie, czy „mieszkają na wsi, czy w mieście, czy są młodzi, czy starzy, czy mają historię migracyjną, czy nie”.
Niedziela jest kolejnym dniem wielotysięcznych protestów w niemieckich miastach – z szacunków mediów wynika, że przez weekend na ulice Kolonii, Bremy, Frankfurtu, Hanoweru, Kassel, Dortmundu, Giessen, Brunszwiku, Lubeki, Erfurtu i innych miast wyszło blisko 300 tys. osób. Organizatorzy mówią o 1,4 mln osób.
W niedzielne południe organizator demonstracji w Monachium odwołał wydarzenie ze względu na zbyt wielu chętnych. Jak potwierdził rzecznik monachijskiej policji, służby nie byłyby w stanie zapewnić bezpieczeństwa 80 tys. uczestników.
Powód ogólnoniemieckich demonstracji to niedawne nagłośnienie spotkania prawicowych ekstremistów i przedstawicieli partii AfD w Poczdamie. Tematem rozmów miała być kwestia tzw. reemigracji, czyli – w rozumieniu skrajnej prawicy – odsyłania z kraju imigrantów, także pod przymusem. (PAP)
gn/