O sporządzeniu aktu oskarżenia poinformował w środę PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Chodzi o tragiczne wydarzenia z nocy z 19 na 20 marca 2024 r. na przystanku tramwajowym przy ul. Pomorskiej w Łodzi.
Według ustaleń śledczych kilka minut po północy oskarżony podszedł do siedzącego na ławce przy przystanku mężczyzny. Uderzył go w głowę, zdjął mu czapkę, rzucił ją na ziemię i na chwilę się oddalił. Następnie kilkukrotnie odchodził i powracał do pokrzywdzonego, szturchając go i popychając.
"Blisko 30 razy używał zapalniczek, aby go podpalić. Początkowo tułów, a następnie włosy. Zapisy monitoringu wskazują niezbicie, że podpalony mężczyzna dawał oznaki życia" – relacjonował prok. Kopania.
Gdy zaczęło się palić całe ciało 36-latka, napastnik z bliskiej odległości to obserwował. Nie podjął działań mogących uratować życie płonącemu. Przyglądał się także przebiegowi akcji gaśniczej prowadzonej przez straż pożarną.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był wstrząs pourazowy spowodowany działaniem wysokiej temperatury i ognia. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu.
Badania wykazały poczytalność domniemanego sprawcy, w związku z czym może on ponieść odpowiedzialność karną.
"Podczas przesłuchań w toku śledztwa oskarżony nie przyznawał się do przedstawionego mu zarzutu. W wyjaśnieniach kilkukrotnie zmieniał wersje przebiegu zdarzeń. Są one niespójne i pozostają w sprzeczności z zebranymi dowodami. Na niedopałku zabezpieczonym w pobliżu miejsca zdarzenia były ślady DNA należące do oskarżonego. Zabezpieczono także trzy jego zapalniczki. Wszystkie były sprawne" – dodał rzecznik.
Oskarżony i jego ofiara nie znali się.
33-latkowi grozi kara więzienia w wymiarze nie niższym niż 15 lat z dożywociem włącznie.
bap/ joz/ grg/