5 marca 1953 r. zmarł Józef Stalin. Na Kremlu doszło do konfliktu pomiędzy wicepremierem Ławrentijem Berią a sekretarzami KC KPZR, Nikitą Chruszczowem i premierem Gieorgijem Malenkowem. Przez trzy miesiące Beria starał się wykreować na liberalnego "reformatora". W sowieckich gułagach i więzieniach rozpoczęły się pierwsze zwolnienia tysięcy osób. W sferze polityki międzynarodowej Beria rozważał m.in. ograniczenie sił sowieckich okupujących NRD. Niepokoiło to Chruszczowa i wspierającego go Malenkowa.
"Kwestia pełnej politycznej i militarnej kontroli nad NRD była dla nich kluczowa. NRD była najbardziej wysuniętym na zachód 'przyczółkiem' komunizmu i wszelkie ustępstwa polityczne były wykluczone. Chruszczow i Malenkow wykorzystali kwestię NRD przeciw Berii" - powiedział PAP historyk z SGH oraz Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego, dr hab. Andrzej Zawistowski.
W maju 1953 r. władze NRD podniosły o 10 proc. i tak już wyśrubowane normy produkcyjne w zakładach pracy. Jednocześnie pogorszyło się zaopatrzenie w żywność, a realne płace zmalały co najmniej o 20 proc. Poważna część budżetu była przeznaczana na rozbudowę i utrzymanie aparatu policyjnego z Ministerium für Staatssicherheit (MfS) - policją polityczną zwaną Stasi i policją ludową (Volkspolizei) na czele. Wschodnie, komunistyczne Niemcy w znacznej mierze finansowały pobyt sowieckich oddziałów i tysięcy żołnierzy stacjonujących od Rostocku aż po Suhl. Frustrację obywateli NRD potęgowały dochodzące zza Łaby informacje o realnym dobrobycie w zachodnim państwie niemieckim - RFN. Nasilały się ucieczki przez "linię demarkacyjną", jak przed 1956 r. nazywano liczącą ok. 1400 km granicę pomiędzy dwoma niemieckimi państwami (w 1952 r. uszczelniono granicę).
W nocy z 16 na 17 czerwca 1953 r. na ulicach Berlina, Magdeburga, Lipska, Drezna i innych miast NRD wybuchły masowe robotnicze protesty. Społeczeństwo NRD dotkliwie odczuwało skutki sowieckiej okupacji zarówno w wymiarze politycznym, jak i gospodarczym.
Czerwcowy bunt krwawo spacyfikowano z pomocą enerdowskich sił policyjnych i sowieckich czołgów. Szacuje się, że zginęło kilkuset protestujących, tysiące aresztowano. Wydarzenia na ulicach największych miast NRD uświadomiły Chruszczowowi i Malenkowowi, że problem wymaga rozwiązań innych niż siłowe, aby uspokoić nastroje w "bratnim państwie niemieckim". Uznali, że rezygnacja z reparacji wojennych od NRD na rzecz ZSRS zadowoli Waltera Ulbrichta, a enerdowscy komuniści przyjmą decyzję jako gest dobrej woli ze strony Moskwy.
"Uspokoić" sytuację
22 sierpnia 1953 r. ZSRS zawarł z NRD umowę dotyczącą zamknięcia kwestii reparacyjnych ze strony Niemiec. Nazajutrz, 23 sierpnia 1953 r., Rada Ministrów PRL przyjęła uchwałę - oświadczenie rządu PRL:
"Biorąc pod uwagę, że Niemcy zadośćuczyniły już w znacznym stopniu swoim zobowiązaniom z tytułu odszkodowań i że poprawa sytuacji gospodarczej Niemiec leży w interesie ich pokojowego rozwoju, rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej - pragnąc wnieść swój dalszy wkład w dzieło uregulowania problemu niemieckiego w duchu pokojowym i demokratycznym oraz zgodnie z interesami narodu polskiego i wszystkich pokój miłujących narodów - powziął decyzję o zrzeczeniu się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań na rzecz Polski" - informował dokument.
Prawnicy nie mają wątpliwości
W sierpniu 1953 r. Polska nie była samodzielnym, suwerennym państwem.
"Wszystkie decyzje dotyczące polityki zagranicznej PRL zapadały na Kremlu. Rząd Bieruta był jedynie ich wykonawcą i nie miał jakiejkolwiek samodzielności decyzyjnej. To klucz do zrozumienia tego oświadczenia" - wyjaśnił prof. Zawistowski, zaznaczając, że dotyczyło to zarówno polityki PRL wobec krajów kapitalistycznych, jak i "bratnich" krajów z bloku komunistycznego.
"Według specjalizującego się w prawie międzynarodowym prof. Jana Sandorskiego to oświadczenie jest nieważne ab initio - od samego początku. Nie było ważne wtedy, nie jest ważne teraz i nie będzie ważne w przyszłości. Oświadczenie rządu Bieruta sprzed 75 lat nie niesie z sobą żadnych, podkreślam - żadnych skutków prawnych. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego to oświadczenie jest międzynarodowym, jednostronnym aktem prawnym o charakterze zrzeczenia. Według prof. Sandorskiego jest ono obarczone nieważnością bezwględną" - powiedziała PAP radca prawny, specjalistka od prawa międzynarodowego, uczestniczka Kongresu Pamięci Narodowej z kwietnia 2023 r., mec. Beata Komarnicka-Nowak. Jak zwróciła uwagę, z prawnego punktu widzenia "cechami nieważności oświadczenia są przymus polityczny i ekonomiczny, pod którym znajdował się rząd PRL w momencie wydania tego oświadczenia".
Prawniczka przypomniała też, że "w trakcie badania archiwów MSZ prof. Sandorski ustalił, iż przed wydaniem oświadczenia nie było jakichkolwiek negocjacji pomiędzy rządami ZSRS a PRL".
"Oświadczenie wydano pod dyktatem i przymusem Kremla" - zauważyła.
Według ustaleń prof. Sandorskiego na początku lat 50. Polska był zmuszona dostarczać do ZSRS duże ilości węgla za 10 proc. jego wartości na rynku międzynarodowym.
"Po 'zrzeczeniu się' reparacji od NRD Sowieci zwolnili PRL od płacenia tego przymusowego kontyngentu węglowego, który dla strony polskiej był skrajnie niekorzystny" - powiedziała mec. Komarnicka-Nowak.
"Prawna nieważność bezwzględna oświadczenia oznacza, że nie może ono być konwalidowane, tzn. nie ma mocy prawnej i jest obarczone wadą oświadczenia woli. Wobec tego nie ma również znaczenia to, czy rząd Bieruta wydał oświadczenie w stosunku do NRD czy RFN. Nigdy nie zrzekliśmy się reparacji. Reparacji zrzekł się wyłącznie nasz pośrednik - ZSRS" - dodała.
Polska miała otrzymać 15 proc. z reparacji płaconych przez NRD Sowietom. Pod przymusem rząd PRL zgodził się na redukcję tej kwoty o połowę, tj. do 7,5 proc. W praktyce z sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec, a od 1949 r. już od nowo powstałego NRD, PRL otrzymał symboliczne "reparacje" wyłącznie w produktach i towarach. Było to m.in. kilka milionów egzemplarzy dzieł Lenina i innych teoretyków komunizmu, dwa i pół tysiąca motocykli BMW 250, pewna liczba wagonów kolejowych, i chemikalia dla przemysłu. Był to ułamek strat materialnych, jakie Polska poniosła w czasie II wojny światowej.
Jeszcze w latach 60. i 70. władze komunistyczne PRL twierdziły, że zrzeczono się reparacji z NRD, lecz nadal otwarta była kwestia reparacji od RFN.
"Gdy w grudniu 1970 r. kanclerz RFN Willy Brandt przyjechał do Warszawy, by podpisać układ o normalizacji i nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z PRL, przywiózł z sobą kilka propozycji rozwiązania kwestii reparacji wojennych dla Polski, lecz z żadnej z nich nie skorzystał" - przypomniał prof. Zawistowski. Także kolejne rządy RFN ignorowały to zagadnienie.
1 września 2022 r. na Zamku Królewskim w Warszawie zaprezentowano "Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945". Zespół autorów raportu oszacował materialne szkody wojenne na 6 bilionów 220 mld 609 mln zł.
"Gdy w październiku 2022 r. niemiecki dziennik 'Frankfurter Allgemeine Zeitung' wydrukował tekst b. ministra spraw zagranicznych RFN i wpływowego polityka CDU Wolfganga Schäuble 'Jeszcze Europa nie zginęła', na łamach 'Rzeczypospolitej' opublikowałam polemikę. 31 października 2022 r. wysłałam do kolegium redakcyjnego 'FAZ' mój tekst w wersji niemieckiej z prośbą o publikację jako merytoryczną i rzeczową polemikę z tekstem Schäublego. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi od redakcji. Wysłałam tekst do warszawskiego korespondenta 'FAZ'. Również tu nie otrzymałam żadnej odpowiedzi" - wskazała prawniczka.
We wrześniu mec. Komarnicka-Nowak opublikuje książkę "Reparacje wojenne - nie dziś, nie wczoraj i nie jutro?". To zbiór tekstów poruszających tematykę reparacji wojennych ze strony Niemiec i opublikowanych na łamach dziennika "Rzeczpospolita". Znajdować się w nim będą także m.in. teksty prof. Sandorskiego o nieważności oświadczenia z sierpnia 1953 r., jak również ustalenia historyków po 2004 r., uwzględniające dokumenty odnalezione w archiwach sowieckich i rosyjskich.(PAP)
autor: Maciej Replewicz
kw/