Podczas gali zorganizowanej w Berlinale Palast dyrektor artystyczny festiwalu Carlo Chatrian podkreślił, że Martin Scorsese jest twórcą, którego filmy zostają pod powiekami. "Oglądając 'Czas krwawego księżyca', któremu towarzyszy wspaniała muzyka, myślałem o tym, że jest to obraz przepełniony smutkiem, a jednocześnie pełen piękna. Scena ślubu jest niesamowita. Bohaterowie jego dzieł żyją właśnie w taki sposób. Mogą nam imponować, ponieważ napędza ich energia gniewu, ale zostają w naszej pamięci ze względu na swoją kruchość" - powiedział.
Odbierając Honorowego Złotego Niedźwiedzia, Scorsese przyznał, że trudno jest mu mówić o własnych filmach. "Co mogę powiedzieć o 50 lub 60 latach pracy? Nie mogę tego zrobić, stojąc przed społecznością, w której sztuka filmowa jest doceniana i prawdziwie celebrowana. Taką społecznością są festiwale filmowe. Ich idea w Europie ma swój początek w Wenecji. Następnie było Cannes, a później Berlinale. W 1968 r. Brian De Palma zdobył Srebrnego Niedźwiedzia za 'Pozdrowienia'. To był punkt zwrotny nie tylko w jego karierze, ale także w życiu nas wszystkich, którzy pracowaliśmy w USA nad niezależnymi, niskobudżetowymi filmami. Ta nagroda zapewniła nam taką pozycję, że studia filmowe zaczęły traktować nas poważnie. Dzięki temu poznałem Boba De Niro i obsadziłem go 'Ulicach nędzy' a 10 lat później przyjechałem po raz pierwszy do Berlina z 'Wściekłym Bykiem'" - wspominał.
Więcej o roli festiwali filmowych laureat nagrody za całokształt twórczości mówił podczas konferencji prasowej poprzedzającej wieczorną uroczystość. "To ważne miejsca, które odkrywają nowych artystów, nowe, indywidualne głosy kina. Być może zobaczysz te filmy tylko raz w życiu, ale jest duża szansa, że zostaną z tobą na zawsze. Niekoniecznie mam na myśli nostalgiczną pamięć. Raczej to, że wywrą wpływ na twój sposób myślenia o życiu, ludziach i na twoje postępowanie. A może obejrzysz je ponownie za trzydzieści lat i pomyślisz, że te filmy się zmieniły. W rzeczywistości filmy są takie same, a to my się zmieniamy. Możemy rozwijać się razem z nimi. To trochę tak jak ze słuchaniem symfonii Beethovena – za każdym razem usłyszymy coś innego. I wcale nie oznacza to, że kino nie może być po prostu przyjemną rozrywką. Uważam, że takie obrazy też są w porządku. Dzięki festiwalom filmowym poznajemy różne punkty widzenia. Świat staje się mniejszy i bliższy, ponieważ ludzie poznają siebie nawzajem i swoje kultury" - zwrócił uwagę Scorsese.
Scorsese: technologii nie należy się bać
Zdaniem reżysera platformy streamingowe nie uśmiercą kina. Jak zaznaczył, rozwój technologii jest czymś naturalnym, czego nie powinniśmy się obawiać. "Kiedy dorastałem, filmy oglądano w kinie. To zawsze było wspólnotowe doświadczenie. Festiwale umożliwiały rozeznanie w tym, jakie zjawiska z całego świata inspirują twórców. Stanowiły także lekcję historii i kultury. Technologia wciąż się zmienia i to w tak szybkim tempie, że jedyne, czego można się trzymać, to indywidualny głos. Można go wyrażać na TikToku albo w dwugodzinnym filmie. Uważam, że technologii nie należy się bać. Musimy natomiast nadać jej właściwy kierunek, podążając ku indywidualizmowi, a nie czegoś, co jest wyłącznie konsumpcją" - stwierdził.
Scorsese był pytany również o korzenie The Film Foundation, organizacji non-profit zajmującej się konserwacją i archiwizacją filmów, którą założył w 1990 r. razem z m.in. Robertem Altmanem, Francisem Fordem Coppolą i Clintem Eastwoodem. "Początkowo szukaliśmy filmów, które wywarły na nas wpływ. Mówiąc 'nas' mam na myśli chociażby Briana De Palmę, Stephena Spielberga, Paula Schradera, z którymi dorastałem. W latach 1971-1973 tworzyliśmy małą grupę. Zawsze słyszeliśmy pytania o konkretny film: 'widziałeś już? Co sądzisz?' Kiedy zaczynaliśmy szukać jego kopii, okazywało się, że trudno było znaleźć je w dobrej jakości. Ale przede wszystkim kiedy już zobaczyliśmy te obrazy, wciąż pozostawało w nich coś tajemniczego. Kim byli ludzie, którzy je nakręcili? Fascynująca w sztuce jest magia odkrywania wciąż czegoś nowego. A kino jest sztuką" - powiedział.
Twórca wspomniał także, że planuje realizację filmu o Jezusie Chrystusie. Jak informował w styczniu "Los Angeles Times", obraz ma być oparty na książce "A Life of Jesus" i opowiadać o istocie chrześcijaństwa. "Moje zainteresowanie katolicyzmem zaowocowało filmem 'Milczenie', który obejrzał Watykan. Spotkałem się z papieżem kilkakrotnie właśnie z jego powodu. Podczas jednego ze spotkań zaczęliśmy rozmawiać o nowych sposobach myślenia o istocie chrześcijaństwa. Zawsze chciałem zrobić film o tej tematyce. Właśnie go planuję, ale jeszcze nie jestem pewny, jaki dokładnie będzie. Zależy mi, by było to coś innego i wyjątkowego, co z jednej strony stanowiłoby rozrywkę, a z drugiej – prowokowało do myślenia" - podsumował.
Tego wieczoru przypomniano wyróżnioną w 2007 r. Oscarem "Infiltrację" z Leonardo DiCaprio, Martinem Sheenem, Jackiem Nicholsonem i Mattem Damonem w obsadzie. W kolejnych dniach zaplanowano pokazy filmu "Po godzinach" z 1985 r. W programie festiwalu znalazł się również dokument z udziałem Martina Scorsese "Made in England: The Films of Powell and Pressburger" w reżyserii Davida Hintona, w którym twórca "Taksówkarza" opowiada o swojej młodzieńczej fascynacji kinem brytyjskiego duetu filmowców - Michaela Powella i Emerica Pressburgera, założycieli firmy produkcyjnej The Archers. "Ich dzieła są dla mnie źródłem nieustającej inspiracji. Przypominają, o co chodzi w życiu i w sztuce" - wyjaśnia Scorsese, który wyprodukował film razem ze swoją wieloletnią współpracowniczką, montażystką, wdową po Powellu Thelmą Schoonmaker.
74. Berlinale rozpoczęło się w czwartek 15 lutego i potrwa do niedzieli 25 lutego. W konkursie głównym uczestniczy 20 filmów, wśród nich "La Cocina" Alonso Ruizpalaciosa, "Pepe" Nelsona Carlosa De Los Santosa Ariasa, "Foreign Tongue" Claire Burger i "Suspended Time" Oliviera Assayasa. Laureaci zostaną ogłoszeni w sobotę w Berlinale Palast. Ostatniego dnia odbędą się m.in. pokazy nagrodzonych obrazów.
Z Berlina Daria Porycka (PAP)
jos/