Adwokat: nie spodziewam się, by Szmydt został zatrzymany, list gończy niczego nie zmieni

2024-05-09 17:20 aktualizacja: 2024-05-09, 21:19
Sędzia Tomasz Szmydt Fot. PAP/Rafał Guz
Sędzia Tomasz Szmydt Fot. PAP/Rafał Guz
Nie spodziewam się, że sędzia Tomasz Szmydt zostanie zatrzymany i pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Tak długo, jak będzie przebywał na Białorusi, bądź w Rosji, będzie to niemożliwe. Nawet wystawienie listu gończego niczego nie zmieni - ocenił adwokat Radosław Baszuk.

Sąd Dyscyplinarny przy Naczelnym Sądzie Administracyjnym uchylił w czwartek immunitet sędziego WSA Tomasza Szmydta, zezwolił na jego zatrzymanie i na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania.

O dalsze kroki prawne wobec przebywającego na Białorusi Szmydta PAP zapytała mec. Radosława Baszuka. Jego zdaniem w tej sprawie „nic dalej się nie wydarzy”, bo z pewnością otrzyma on azyl polityczny na Białorusi, o który wnioskował.

„W związku z tym władze białoruskie, nawet gdybyśmy sięgnęli po pomoc prawną - bo mamy umowę z Białorusią dotyczącą pomocy w sprawach karnych – to oczywiście go nie wydadzą. I to kończy temat na ten moment” – stwierdził adwokat.

Według niego, pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Szmydta będzie bardzo trudne. Jak ocenił, tak długo, jak będzie on przebywał na Białorusi, bądź w Rosji, będzie to niemożliwe.

Mec. Baszuk dodał, że nawet wystawienie listu gończego niczego nie zmieni, chyba że „Szmydt postawi nogę na terenie Rzeczpospolitej Polskiej, bądź innego kraju, który zapewnia wzajemność ekstradycyjną z Polską”. Uważa, że taki ruch ze strony polskiego sędziego wydaje się jednak mało prawdopodobny.

„Będziemy mieć do czynienia z sytuacją, w której państwo polskie ściga człowieka, zarzucając mu przestępstwo, a człowiek ten przebywa poza RP – i to w państwie, które gwarantuje mu azyl” – zwrócił uwagę mecenas.

Jego zdaniem na ten moment wyczerpały się kroki prawne polskiego państwa. „Aktualnie nie spodziewam się, że sędzia Szmydt zostanie zatrzymany i pociągnięty do odpowiedzialności karnej” – powiedział adwokat.

Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Wśród spraw, którymi w WSA w Warszawie zajmował się Szmydt, były dotyczące np. odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych.

Jeszcze w poniedziałek Prokuratura Krajowa poinformowała, że mazowiecki pion ds. przestępczości zorganizowanej PK z urzędu prowadzi czynności sprawdzające w związku z informacją o złożeniu przez sędziego wniosku o azyl polityczny na Białorusi. W środę poinformowano, że PK wszczęła w tej sprawie śledztwo. Postępowanie toczy się w oparciu o przepis kodeksu karnego mówiący o udziale w działalności obcego wywiadu i udzielania temu wywiadowi informacji mogących wyrządzić szkodę RP. Sprawę badają także służby specjalne.

Sprawa stała się publiczna, gdy - formalnie przebywający od 22 kwietnia do 10 maja na urlopie - sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt objawił się w poniedziałek na propagandowej konferencji prasowej w Mińsku na Białorusi. Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała, że poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Sędzia powiadomił natomiast, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA "ze skutkiem natychmiastowym".

Następnie Szmydt zaczął pojawiać się w białoruskich i rosyjskich mediach i powtarzać tezy tamtejszej propagandy, m.in. udzieli wywiadu w programie Władymira Sołowiowa, nazywanego główną twarzą kremlowskiej propagandy, który w swoich wcześniejszych programach m.in. udowadniał, że zbrodnie w Buczy, Kramatorsku czy Mariupolu były przygotowanymi przez Ukrainę "inscenizacjami".(PAP)

autorka: Gabriela Bogaczyk

mar/