W analizie opublikowanej w sobotę francuska agencja przypomina, że podczas pierwszej kadencji Trump i Macron "nawiązali szczególną relację". "Miesiącem miodowym" była kolacja na wieży Eiffla i defilada wojskowa z 14 lipca 2017 roku w Paryżu, gdy amerykańska para prezydencka złożyła oficjalną wizytę we Francji.
Teraz jednak "ani jeden, ani drugi (polityk) nie jest w tej samej sytuacji, jak w 2017 roku" - podkreśla cytowana przez AFP ekspertka Nicole Bacharan. Uważa ona, że w razie wygranej w wyborach Trump będzie triumfował i będzie się czuł "niepokonany", tym bardziej w relacjach z prezydentem Francji, który jest osłabiony niepowodzeniami politycznymi. Rozmówczyni AFP porównuje Trumpa do rekina, który "rani śmiertelnie, gdy poczuje krew".
Strona francuska, jak relacjonuje AFP, przewiduje "nadzwyczajne przyspieszenie" rezygnacji USA z zaangażowania się na świecie. W przypadku zwycięstwa Kamali Harris "Paryż spodziewa się bardziej klasycznej relacji" z Waszyngtonem, ale "ostrzega przed rozczarowaniami", ponieważ ten brak zaangażowania USA uważany jest za "poważną tendencję".
Dyplomaci francuscy, których AFP nie wymienia z nazwiska, analizują, kto w otoczeniu przyszłego prezydenta USA - ktokolwiek nim zostanie - będzie określał politykę zagraniczną. Oba obozy, Demokraci i Republikanie, "są rozdarte między tendencjami mniej lub bardziej izolacjonistycznymi bądź interwencjonistycznymi" - ocenia agencja.
"Nie sądzimy, by Trump miał już całościową politykę, którą wdroży, jeśli zostanie wybrany" - powiedział AFP jeden z dyplomatów. Inny wyjaśnia, że w opinii Pałacu Elizejskiego "w każdym przypadku Europejczycy powinni przestać pozycjonować się zależnie od wyborów w USA, a powinni brać swój los w swoje ręce".
Jak zauważa AFP, Macron przekonał się już bowiem, że Waszyngton na dobre gra w pojedynkę, "ktokolwiek będzie lokatorem Białego Domu". Agencja wymienia w tym kontekście "chaotyczne wycofanie się z Afganistanu, bez konsultacji z sojusznikami". To również porozumienie AUKUS w zakresie technologii obronnych pomiędzy USA, W.Brytanią i Australią, zawarte "za plecami Francji".
W kwietniu br. Macron w przemówieniu na Sorbonie zauważył, że "Stany Zjednoczone mają dwa priorytety - USA, co jest uprawione, a następnie kwestię chińską". Macron ostrzegł wówczas, że "kwestia europejska nie jest priorytetem geopolitycznym na przyszłe lata i dekady". (PAP)
awl/ kar/ sma/