"Różyczka 2" jest pierwszym polskim filmem długometrażowym, w których zagrał Adrian Topol. Zadebiutował w polskim show-biznesie w 2011 r., grając małą rolę w komediowym serialu kryminalnym "Ludzie Chudego". W filmie Jana Kidawy-Błońskiego, który trafił do kin 20 października, kreuje wychowanego w Wiedniu Dawida, przyjaciela Joanny Warczewskiej. Wspiera ją po tym, jak jej mąż zginął w zamachu terrorystycznym. Później jest dla niej oparciem, gdy musi ona stawić czoła szantażyście. Do filmu Topol dostał się poprzez casting, do którego został zaproszony.
Ten kosmopolita urodził się w Zabrzu. Opuścił Polskę mając niespełna 9 lat. Dorastał w zachodniej części Niemiec. Od szóstego roku życia trenował sztuki walki. Jego idolem był Bruce Lee, którego filmy oglądał pasjami. Topol sześciokrotnie został mistrzem Niemiec w różnych stylach walki. Jako nastolatek wymarzył sobie, by znaleźć się w klasztorze Szaolin, kultowym ośrodku chińskich sztuk walki. Zbierał na to pieniądze, pracując po lekcjach, głównie w ogrodnictwie. Resztę pieniędzy dołożyli mu rodzice. Dopiął swojego celu. W wieku 16 lat wyjechał do Chin i spędził w Szaolin trzy miesiące.
"Miałem możliwość trenować z mnichami. To było wspaniałe doświadczenie. Trening trwał osiem godzin codziennie, od piątej rano. W pierwszy dniach nie radziłem sobie i byłem wykończony. Po dwóch tygodniach udało mi się wejść w rytm i nie być jednym z najsłabszych. A po czterech, sześciu tygodniach byłem już w najlepszej dziesiątce" - Topol wspomina w rozmowie z PAP Life.
"Najwięcej z pobytu w Szaolin wyciągnąłem pod względem mentalnym. Uwierzyłem, że można pokonać swoje granice, że wszystko jest możliwe w życiu, jeśli naprawdę w coś wierzysz. To dało mi dużo siły w dążeniu do tego, żeby być aktorem w Niemczech. A miałem bardzo pod górkę, bo do 18 roku życia mówiłem po niemiecku z polskim akcentem" - opowiada. Marzenie o aktorstwie również spełnił. Od lat gra w niemieckich filmach i serialach. W 2003 roku otrzymał prestiżową nagrodę telewizyjną dla młodego talentu.
Obecnie stara się trenować sztuki walki co dwa dni. Po zajęciach czuje się zrelaksowany. "Ale to działa tylko wtedy, gdy ciężko ćwiczę. Musi mnie wszystko boleć" - dodaje z uśmiechem. Zaczął od kung-fu, później było taekwondo, teraz przyszedł czas na mieszane sztuki walki.
Kilka tygodni temu ten 42-latek dokonał rewolucji w swoim życiu. Wynajął swoje mieszkanie i wraz z żoną, Polką, przeprowadzili się do kampera. Chcą jeździć po Europie i spędzać jak najwięcej czasu tam, gdzie jest ciepło. (PAP Life)
Andrzej Grabarczuk
ep/