Ambasador RP w Rosji po nagabywaniu w Jekaterynburgu przez propagandystów: nie dam się zastraszyć

2024-06-05 12:38 aktualizacja: 2024-06-06, 08:21
Krzysztof Krajewski,. Fot. PAP/ EPA/SERGEI ILNITSKY
Krzysztof Krajewski,. Fot. PAP/ EPA/SERGEI ILNITSKY
Nie dam się zastraszyć i będę nadal realizował swoją misję w imieniu RP – powiedział PAP ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski po tym, jak w restauracji w Jekaterynburgu był nagabywany i werbalnie atakowany przez prorosyjskich propagandystów.

„Chcę bardzo wyraźnie zapewnić czytelników, że tego typu zdarzenia - nie chcę ich nawet nazywać incydentami - nie robią na mnie wrażenia, nie zniechęcą mnie i będę kontynuował swoją agendę. Moim zadaniem jest realizowanie misji w imieniu RP: odwiedzanie miejsc pamięci, spotkania z diasporą rozsianą po całej Rosji” – powiedział ambasador Krajewski w rozmowie z PAP.

Na nagraniu opublikowanym przez prorosyjskich „aktywistów” widać sytuację, do której doszło we wtorek w restauracji w Jekaterynburgu na Uralu. Obywatel Polski, który uciekł na Białoruś - jak twierdzi, „przed represjami” - zaczął nagabywać dyplomatę, pytając go o „Polaków powracających z Ukrainy w trumnach”, „zapomniany Wołyń” i sytuację na granicy z Białorusią. Pomimo próśb, by odszedł, mężczyzna kontynuował natarczywe działania, które były nagrywane na telefony oraz kamerę przez towarzyszące mu osoby. Ambasador musiał opuścić restaurację – został z niej wyprowadzony przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa.

„Dzięki profesjonalizmowi i sprawności w działaniu Służby Ochrony Państwa, która mi towarzyszy, wczoraj (we wtorek - PAP) w sposób bezpieczny opuściłem restaurację” – podkreślił Krajewski.

Jak zaznaczył, nie był zaskoczony, ponieważ „to się zdarza nie pierwszy raz”. „Strona rosyjska nie toleruje innego obrazu niż ten, który tworzy agresywna i prymitywna propaganda. Dlatego też mam do tego stosunek bardzo powściągliwy, przyjmuję to jako działanie wpisane w ryzyko wykonywanej przeze mnie misji” - dodał dyplomata.

„To jest zawsze ten sam schemat: nagle pojawiający się pseudoaktywiści, mieniący się obrońcami czyichś praw. Niejednokrotnie są opłaceni po to, żeby wyciągnąć jakiś napis, błędną polszczyzną atakujący Polskę czy mnie osobiście. Pojawiają się jacyś kamerzyści, mikrofon” – opowiadał ambasador. Jak dodał, że „nie ma wątpliwości”, że każdy jego ruch „jest obserwowany i że jest inwigilowany”. „To była zorganizowana akcja, która miała mnie być może zastraszyć, zniechęcić” – ocenił.

W środę Krajewski skończył wizytę w Jekaterynburgu, której celem były spotkania z Polonią, odwiedzenie miejsc pamięci narodowej i oddanie hołdu ofiarom represji politycznych z czasów ZSRR.

„Tego typu działalność tutaj, w Rosji - pomimo tego, że jest oficjalny Dzień Pamięci Ofiar Represji Politycznych, (obchodzony) 30 października - jest, mówiąc językiem dyplomacji, 'niepopularna', wywołuje niechęć nadmiernie zaangażowanych aktywistów i służb. W związku z tym próbowano znaleźć jakąś okazję, aby próbować zakłócić moją wizytę” – skonstatował rozmówca PAP.

Według dyplomaty opisana sytuacja „niestety pokazuje, w jaką stronę zmierza Rosja w relacjach z korpusem dyplomatycznym, partnerami zagranicznymi, próbując dyplomatów zastraszyć”.

Ambasador Krajewski ocenił, że „to wydarzenie pokazuje, jak wykorzystywani są ci nasi obywatele, którzy uciekają na Białoruś czy do Rosji z powodu rzekomych prześladowań”.

„Przykładem jest ten pan, którego nazwiska nie będę wymieniać. Budzi moje zdziwienie, jak osoba, która miała postawione zarzuty prokuratorskie, mogła opuścić swobodnie RP. W tej chwili jest manipulowana i wykorzystywana przez rosyjskie służby” – dodał Krajewski.

Według mediów mężczyzna, który nagabywał dyplomatę, to jeden z polskich obywateli, którzy uciekli na Białoruś, a wcześniej w Polsce stał się obiektem zainteresowania służb za szerzenie propagandy Kremla. Latem 2022 r. pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn informował, że mężczyźnie postawiono zarzuty pochwalania wojny napastniczej oraz zbrodni popełnionych na ludności ukraińskiej z racji przynależności narodowościowej.

Autorka: Justyna Prus (PAP)

kgr/