Izraelska policja poinformowała w połowie listopada o śledztwie wszczętym w sprawie przestępstw seksualnych. Dochodzenie opiera się na dokumentach, nagraniach, zdjęciach i zeznaniach. Także niektórzy ze schwytanych i przesłuchiwanych palestyńskich napastników zeznali, że mieli rozkaz "gwałcenia i bezczeszczenia" kobiet - przypomniał portal.
Jednak części materialnych dowodów nie udało się zebrać. Ci, którzy pierwsi pojawili się w zdobytych przez terrorystów osiedlach czy bazach, "traktowali je jak pole bitwy, a nie miejsce zbrodni" - powiedziała francuskiej stacji profesor prawa i aktywistka zajmująca się przemocą wobec kobiet, Yifat Bitton. Przypomniała, że zaatakowane przez Hamas obiekty zostały odbite po trwających godziny lub nawet dni walkach.
Dodatkowo niektóre szczątki zostały szybko usunięte przez ortodoksyjną organizację pozarządową Zaka, której misją jest zachowanie integralności zwłok zgodnie z wymogami religijnymi. Jednak, jak pisała izraelska prasa, kilkudziesięciu wolontariuszy tej organizacji zgłosiło, że znajdowali zwłoki pozbawione bielizny, czasem noszące ślady przemocy. Pracownicy zespołów identyfikujących ciała odnotowali również takie ślady, jak "przesiąknięta krwią bielizna” i „obrażenia w rejonie miednicy”. Bitton zauważyła, że priorytetem tych zespołów nie było zbieranie śladów, ale identyfikacja ofiar i przekazanie bliskim informacji o śmierci krewnych.
"Jak zawsze w przypadku przemocy seksualnej potrzebne są dowody. Są nimi ciała w kostnicach, które mówią same za siebie, podobnie jak zeznania ratowników, którzy je znajdowali", stwierdziła Yifat Bitton. Jej zdaniem zebrane materiały i zeznania mogą stanowić dowód, że "napaści seksualne były systematyczne i przygotowane z wyprzedzeniem". "Wszystko, co odkrywamy, wskazuje, że gwałty i okaleczenia były wykorzystywane przez Hamas jako środek prowadzenia wojny".
France Info przypomniała drastyczne relacje świadków: wojskowy sanitariusz zeznał, że w kibucu Beeri znalazł ciała dwóch nastoletnich dziewcząt. Jedna leżała na łóżku posiniaczona. Druga - na podłodze, twarzą do ziemi. „Miała rozłożone nogi i spodnie ściągnięte do kolan. Na plecach było coś, co wyglądało jak nasienie. Zabito ją strzałem w tył głowy” – powiedział.
Kobieta, która w ukryciu przetrwała masakrę uczestników festiwalu muzycznego, była świadkiem zbiorowego gwałtu. "Przekazywali ją jeden drugiemu. Była żywa, miała krew na plecach, pamiętam, jak ciągnęli ją za długie brązowe włosy" - powiedziała. Potem jeden z gwałcicieli strzelił jej w głowę. Drugi "odciął jej piersi i bawił się nimi. Pierwszy wciąż jeszcze nie podciągnął spodni" - zeznała.
Orit Sulitzeanu, dyrektor Stowarzyszenia Centrów Kryzysowych dla ofiar Gwałtów, twierdzi, że odkrycie prawdy zajmie miesiące lub lata. "Jesteśmy dopiero na początku tego śledztwa" - podkreśliła.
Jak wskazuje Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, gwałt jest zbrodnią wojenną potępianą przez prawo międzynarodowe - przypomniał portal France Info.
sma/