Analityk: jakie są możliwości Redzikowa wobec zagrożenia atakami z Rosji czy Białorusi?

2024-11-13 05:43 aktualizacja: 2024-11-13, 10:55
Żołnierze w Jednostce Wsparcia Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Redzikowie. Fot. PAP/Adam Warżawa
Żołnierze w Jednostce Wsparcia Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Redzikowie. Fot. PAP/Adam Warżawa
Baza systemu Aegis Ashore w Redzikowie to w pewnym stopniu relikt poprzedniej epoki, część systemu zaprojektowanego do zwalczania zagrożenia z Iranu. Nie jest do końca jasne, jak ten system ma się wobec zagrożeń z Rosji - powiedział PAP analityk Polityki Insight Marek Świerczyński.

W środę, z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz przedstawicieli władz USA i NATO, oficjalnie otwarta zostanie amerykańska baza antyrakietowa w Redzikowie (woj. pomorskie).

Wyposażona w system przeciwrakietowy Aegis Ashore baza w Redzikowie stanowi część amerykańskiej tzw. tarczy antyrakietowej zaprojektowanej przede wszystkim do przeciwdziałania zagrożeniu atakami balistycznymi z Iranu. W skład tarczy wchodzi m.in. analogiczna baza w rumuńskim Deveselu, radar w Turcji i centrum dowodzenia w Niemczech.

W rozmowie z PAP Świerczyński, analityk Polityki Insight ds. bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych ocenił, że baza to w pewnym stopniu "relikt poprzedniej epoki", gdy USA i sojusznicy byli mocno zaniepokojeni kwestią Iranu i rozwijającego irańskiego programu jądrowego. "Należy sobie uzmysłowić, że decyzję o przekształceniu tego systemu w taki, który ostatecznie powstał, podjął prezydent Barack Obama w 2009 roku - więc 15 lat temu" - zaznaczył.

Jego zdaniem w tej chwili "potrzebujemy chyba jakiejś redefinicji, czym ma być Redzikowo czy bliźniacza baza w Rumunii, jaka ma być jej rola nie tylko w systemie amerykańskim, jak również natowskim". "Dzisiaj nie mam oczywistej odpowiedzi, jaką by ona miała pełnić rolę, jeśli przyjmiemy, że zagrożenie ze strony Iranu dla Europy Zachodniej czy USA jest dzisiaj oceniane może nie jako nieistniejące, ale marginalne" - podkreślił Świerczyński.

Według niego, "są pewne znaki zapytania" jeśli chodzi o możliwości bazy i wystrzeliwanych z niej antyrakiet, np. wobec zagrożenia atakami z Rosji czy Białorusi.

"Baza została zaprojektowana pod kątem zagrożenia z Iranu - a nie Rosji. To ma swoje konsekwencje - dlatego baza z radarem jest w Turcji, dlatego jedna z baz jest w Rumunii, a druga w Polsce. Trzeba zadać pytanie - mam nadzieję, że polskie władze zadają takie pytanie partnerom z USA i otrzymują odpowiedzi - jak się ma taka lokalizacja i zdolności rozmieszczone w tych bazach do zagrożenia z Rosji" - powiedział analityk.

Świerczyński nawiązał do słów szefa MON, który zapowiedział rozmowy z NATO i USA nt. "rozszerzenia działania tarczy antyrakietowej". Jako ocenił, wskazuje to na intencję Warszawy do nawiązania ewentualnych negocjacji dotyczących przyszłych zadań i możliwości bazy w Redzikowie.

"Baza miała zostać - i jak rozumiem została wyposażona - w pociski SM-3IIA przechwytujące rakiety balistyczne krótkiego i średniego zasięgu - ale, co jest bardzo istotne, w ich środkowej fazie lotu, czyli w momencie, kiedy znajdują się one de facto w przestrzeni kosmicznej, bardzo wysoko nad powierzchnią ziemi. To znaczy, że tak naprawdę nie wiemy, jaka byłaby skuteczność takiej broni wobec pocisków, które były skierowane w pobliże bądź na samą bazę w Redzikowie; nie znamy jej skuteczności w tzw. fazie terminalnej" - wskazał analityk.

Ocenił, że "stąd zapewne bierze się to hasło czy zapowiedź ministra Kosiniaka-Kamysza na temat zwiększenia możliwości obronnych - a może nie tylko obronnych - tej bazy". Świerczyński przypomniał, że wyrzutnie zainstalowane w bazie mogą być zastosowane do wystrzeliwania nie tylko pocisków przechwytujących SM-3IIA, ale także bardziej wszechstronnych SM-6, czy nawet stricte ofensywnych rakiet manewrujących Tomahawk.

"Jeżeli byśmy poszli w negocjacje a Amerykanami - to jest jakaś perspektywa, gdyby oni np. zdecydowali się na rozmieszczenie tu pocisków SM-6, które są bardziej wszechstronne i nieco bardziej przydatne, jak i może Tomahawków. Z tym, że trzeba też się liczyć z reakcją strony przeciwnej - taka baza nie bardzo jest w stanie się sama obronić. Trzeba tam postawić - i był taki pomysł na początku (...) żeby do obrony tej bazy Amerykanie wysłali baterię Patriot" - dodał wskazując, że obecnie nie wiadomo, jak ma być zorganizowana obrona przeciwlotnicza bazy.

Analityk podkreślił też, że bardzo istotny z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski jest zainstalowany w bazie radar. "Potężny radar Aegis, który +widzi+ na kilkaset kilometrów. Tak naprawdę z naszego punktu widzenia to gdyby było tak, żeby ten radar został włączony w polski system - bo na pewno będzie w systemie natowskim - to byłoby z pewnością ogromne wzmocnienie tzw. świadomości sytuacyjnej" - powiedział.

Zaznaczył, że "w obecnej sytuacji to bardzo się przyda - zarówno do monitorowania Bałtyku, jak i Morza Czarnego, z bazy w Deveselu". Dodał, że choć dane zbierane przez systemu NATO i tak trafiają do polskich dowódców, ale zaznaczył, że "oczywiście lepiej byłoby mieć te informacje przekazywane po tzw. krótkim łączu".

Odnosząc się do kwestii politycznego znaczenia otwarcia bazy Świerczyński podkreślił, że "trzeba mieć świadomość, i pamiętać o tym, że ona miała być otwarta w poprzedniej dekadzie". Jak przypomniał, kwestia budowy tego typu bazy w Polsce była przedmiotem ostrego sporu dyplomatycznego między USA a Rosją.

"Ten system od początku był solą w oku Moskwy. Boje dyplomatyczne trwały od momentu powstania gdzieś w Pentagonie takiego pomysłu, żeby to w Europie Wschodniej zbudować. Oni traktowali to - tego rodzaju wyrzutnie, w których mogą się znajdować pociski uderzeniowe Tomahawk - jako przybliżenie do granic Rosji potencjału ofensywnego USA i NATO. (...) Nie wiem, czy Rosja odegrała jakąś rolę w tych opóźnieniach, ale na pewno się nimi nie martwiła" - powiedział.

Baza w Deveselu osiągnęła sprawność operacyjną już w 2016 r., instalacja w Redzikowie, której budowa rozpoczęła się w 2016 r., zmagała się z wieloma opóźnieniami i zostanie ostatecznie otwarta dopiero sześć lat po pierwotnie planowanym terminie. Pentagon główną winę zrzucił na podwykonawcę odpowiedzialnego za konstrukcję bazy, ale na opóźnienia wpłynęła też m.in. pandemia Covid-19.

W grudniu 2023 r. baza została oficjalnie przekazana US Navy; władze amerykańskie informowały wtedy, że baza musi przejść jeszcze modernizację systemów i sieci komputerowych, po czym będzie "w pełni zintegrowanym i przetestowanym elementem systemu obrony przeciwrakietowej USA", zostanie także włączona w struktury dowodzenia NATO.

Oddanie bazy to jeden z ostatnich kroków w ramach realizowanego od lat amerykańskiego programu European Phased Adaptive Approach (EPAA), który stanowi amerykański wkład w zintegrowany system obrony powietrznej i przeciwrakietowej NATO. (PAP)

Autor: Mikołaj Małecki

mml/ mok/ lm/kgr/