Andrzej Milczanowski spoczął na szczecińskim Cmentarzu Centralnym

2024-07-26 18:43 aktualizacja: 2024-07-27, 08:10
 Andrzej Milczanowski zmarł w wieku 85 lat. Fot. PAP/	Marcin Bielecki
Andrzej Milczanowski zmarł w wieku 85 lat. Fot. PAP/ Marcin Bielecki
Andrzej Milczanowski, były minister spraw wewnętrznych i szef UOP, a w czasach PRL jeden z liderów antykomunistycznej opozycji został pochowany na szczecińskim Cmentarzu Centralnym. W uroczystościach uczestniczyła rodzina, przyjaciele i najbliżsi współpracownicy zmarłego.

Andrzej Milczanowski zmarł 22 lipca w szczecińskim szpitalu. Miał 85 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w piątek po południu na Cmentarzu Centralnym z udziałem najbliższych. Bez asysty honorowej, oficjalnych delegacji i mediów. Rodzina przekazała, że taka była ostatnia wola zmarłego.

„Andrzej Milczanowski był najodważniejszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałem. Człowiekiem mężnym i bardzo uczciwym. Miał cechy przywódcze, ale nie oczekiwał tytułów, stanowisk, honorów i medali. Był po prostu patriotą, chciał, żeby Polska była wolna i niepodległa” – powiedział PAP przewodniczący Rady Miasta Szczecina Paweł Bartnik, polityk PO, w latach 80. XX w. zaangażowany w działalność antykomunistycznej opozycji.

Bartnik uczestniczył w dzisiejszych uroczystościach pogrzebowych i w mszy św., która odbyła się w czwartek wieczorem w kościele pw. Królowej Korony Polskiej w Szczecinie. W rozmowie z PAP wspominał pierwsze spotkanie z Andrzejem Milczanowskim po strajkach w sierpniu 1980 r. I późniejsze lata, kiedy – jak to określił – „Milczanowski przejął kierowanie opozycją w Szczecinie”.

W stanie wojennym zorganizował strajk w stoczni. To była misja straceńcza. Po pacyfikacji stoczni został aresztowany, otrzymał wysoki wyrok, ale nie złamali go. Po wyjściu z więzienia znów działał. Był niekwestionowanym przywódcą, jednym z najwybitniejszych ludzi Solidarności, nie tylko w Szczecinie, ale w Polsce” – podkreślił Bartnik.

Dodał, że postrzegał Andrzeja Milczanowskiego jako intelektualistę, który „czytał mnóstwo książek i miał znakomitą pamięć”, ale też „przywódcę robotniczego, który umiał przemawiać, porywać tłumy”.

„Andrzej wiedział, że robotnicy to największa i najsilniejsza grupa społeczna, która zmieni Polskę. Miał rację” – podsumował Bartnik.

Brochwicz: Andrzej Milczanowski był wybitnym państwowcem, wzorem dla wszystkich

Były wiceszef kontrwywiadu w Urzędzie Ochrony Państwa Wojciech Raduchowski-Brochwicz, wspominając Andrzeja Milczanowskiego, powiedział PAP, że był on wybitnym szefem tajnych służb, który zdobył szacunek i autorytet wszystkich funkcjonariuszy.

Andrzej Milczanowski, minister spraw wewnętrznych w latach 1992-95, szef Urzędu Ochrony Państwa, zmarł 23 lipca w szczecińskim szpitalu. Miał 85 lat. W piątek po południu odbyły się uroczystości pogrzebowe na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Zgodnie z życzeniem rodziny – w pogrzebie wzięli udział tylko najbliżsi.

Były wiceszef kontrwywiadu w UOP adwokat Wojciech Raduchowski-Brochwicz wspomina, że Andrzeja Milczanowskiego spotkał pierwszy raz w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wiosną 1990 r., kiedy na zaproszenie Krzysztofa Kozłowskiego rozpoczął pracę w tym resorcie.

"To był okres tworzenia zrębów niepodległego państwa polskiego. Byliśmy odpowiedzialni za budowanie jego tajnych służb. Rozpoczęliśmy pracę wiosną, a 1 sierpnia powstał utworzony przez nas Urząd Ochrony Państwa. Legitymację numer jeden miał Krzysztof Kozłowski, legitymację numer dwa Andrzej Milczanowski, numer trzy Bartłomiej Sienkiewicz, a ja numer cztery" – powiedział.

Dodał, że przed powstaniem urzędu przeprowadzili weryfikację funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, zaprojektowali struktury i obsadzili je ludźmi.

Andrzej Milczanowski kierował zarówno Urzędem Ochrony Państwa, jak i Ministerstwem Spraw Wewnętrznych przez następne lata – przypomniał Brochwicz.

"Był człowiekiem ofiarnym, niezwykle mądrym, głęboko doświadczonym życiowo, wrażliwym. Był erudytą. Potrafił pracować z ludźmi i potrafił tych ludzi szanować, odnajdywać w nich wszystko co najlepsze, choć często głęboko ukryte" – wspominał.

Milczanowski, zaznaczył Brochwicz, był wybitnym szefem tajnych służb, który zdobył sobie szacunek i autorytet wśród wszystkich funkcjonariuszy zarówno tych z dawnych PRL-owskich czasów, jak i tych dopiero wstępujących do służb. Jak dodał, wszyscy gotowi byli za nim pójść w ogień.

Zwrócił również uwagę, że Milczanowski miał mocną pozycję w międzynarodowej społeczności wywiadowczej i był partnerem do rozmów dla szefów największych instytucji tego rodzaju na świecie.

"To dzięki niemu przeprowadziliśmy m.in. operację Most, polegającą na przerzucie ponad 40 tys. Żydów ze Związku Sowieckiego do Izraela. To pod jego nadzorem została przeprowadzona operacja pod umowną nazwą Samum, polegająca na uratowaniu w przez polski wywiad agentów CIA będących w Iraku" – przywołał.

W ocenie Wojciecha Brochwicza były szef MSW był wzorem dla wszystkich, wybitnym państwowcem, a swój interes osobisty zostawiał pod drzwiami ministerstwa.

"Ze służby uczynił najwyższą powinność i zaszczyt. To ogromna strata dla naszego kraju. I dla nas wszystkich" – powiedział.

Andrzej Stanisław Milczanowski urodził się 26 maja 1939 r. w Równem w zachodniej Ukrainie. Był prawnikiem. W 1962 r. ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował w Prokuraturze Powiatowej w Szczecinie. W latach 1968–1980 był radcą prawnym w przedsiębiorstwach komunalnych i rolnych.

Od 1978 r. zaangażowany był w działalność opozycyjną. Do 1980 r. współpracował z KSS „KOR”, a od 1980 r. z NSZZ "Solidarność". Od października 1980 r. był rozpracowywany operacyjnie przez funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych. Kierował Biurem Prawnym MKR Pomorze Zachodnie, w 1981 r. był radcą prawnym Regionu Pomorze Zachodnie. Po wprowadzeniu stanu wojennego uczestniczył w komitecie strajkowym w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego. Po pacyfikacji strajku został aresztowany, a w marcu 1982 r. skazany na pięć lat pozbawienia wolności. Był objęty opieką Amnesty International jako więzień sumienia. Na wolność wyszedł wiosną 1984 r.

Milczanowski zaangażowany był również w działalność podziemnej Solidarności. Przewodniczył Radzie Koordynacyjnej Pomorza Zachodniego, zasiadał w Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, a od 1987 r. w Krajowej Komisji Wykonawczej. W 1988 r. brał udział w komitetach strajkowych w zakładach pracy w Szczecinie. W grudniu 1988 otrzymał nagrodę Fundacji Paula Lauritzena z Kopenhagi, promującej osoby działających w obronie praw człowieka.

Od sierpnia 1990 r. do stycznia 1992 r. pełnił funkcję szefa Urzędu Ochrony Państwa. 11 lipca 1992 r. powołany został na stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Podał się do dymisji 22 grudnia 1995 r. po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta. Dzień przed złożeniem rezygnacji poinformował o rzekomej współpracy Józefa Oleksego z rosyjskimi służbami.

Po wycofaniu się z życia publicznego prowadził kancelarię notarialną, mieszkał z żoną na szczecińskim Pogodnie. Od lat zmagał się z problemami zdrowotnymi.

Został odznaczony m.in. Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Wolności i Solidarności. 

(PAP)

Autorka: Aleksandra Kiełczykowska

gn/