W przeddzień Dnia Flagi RP Polska Agencja Prasowa zapytała Polaków z różnych mniejszości o ich tożsamość kulturową i narodową. Za pytania posłużyły frazy z "Katechizmu polskiego dziecka" Władysława Bełzy.
Bartosz "Bart" Staszewski to aktywista LGBT+, twórca filmu "Artykuł osiemnasty", organizator I Marszu Równości w Lublinie. Współtwórca stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza i prezes fundacji Basta, która zajmuje się monitorowaniem przejawów homofobicznej nienawiści w mediach. Jest pomysłodawcą znaku „Strefa wolna od LGBT”, umieszczanego przy wjazdach do miejscowości, które przyjęły uchwały o obronie przed "ideologią LGBT". Za swoje działania ścigany przez prokuraturę. Nie przegrał żadnej sprawy sądowej. Jest stypendystą i absolwentem programu liderów Fundacji Baracka Obamy. W 2021 znalazł się na liście "100 wchodzących liderów" amerykańskiego magazynu Time.
PAP: Kto ty jesteś?
B.S.: Polak. Polak średniego wzrostu. Polak na pewno. Ostatnie 8 lat pozwoliło mi zrozumieć, że przecież każdy z nas mógł wyjechać. I to był czas próby, czy chcemy coś zmienić, czy pozostać w strefie komfortu i nie robić nic. W 2012 r. złożyłem doniesienie na założyciela Ruchu Narodowego Roberta Winnickiego, który na jakimś wiecu wykrzykiwał: "Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska narodowa”. To była moja niezgoda.
PAP: Jaki znak twój?
B.S.: Biało-tęczowa flaga Polski z Orłem. To się już nigdy nie zmieni. Chowaliśmy się pod tą flagą przez ostatnie 8 lat rządów PiS. Ona pokazywała, że jesteśmy Polakami, a nie, że stoimy w opozycji do Polski. I nie bez powodu ona się w różnych ważnych momentach pojawiała. Nagle. Z odruchu serca. W tamtym czasie spodziewaliśmy się, że zaraz po nas przyjdą. Wchodzili do naszych domów, przeszukiwali, deptali naszą godność. Czasami dosłownie na ulicach.
PAP: Gdzie ty mieszkasz? W jakim kraju?
B.S.: Mieszkam w kraju transformacji. W moim filmie "Artykuł 18" Agnieszka Graff mówi, że największym błędem elit lat 90. było przywiązanie największej wagi do rozwoju gospodarczego Polski, a nie do rozwoju praw obywatelskich. I to Polska - kraj "Solidarności"! Dzisiaj można coś zmienić, ale - patrząc na będące przy władzy PSL - nie jest powiedziane, że to się uda. Nasza walka musi trwać. Ale mam wrażenie, że powinniśmy zmienić metody: grzecznie, choć stanowczo przypominać politykom, że muszą o nas pamiętać. Myśmy kładli głowę na pieńku za nich niejednokrotnie, siedzieliśmy na ulicach. Myśmy szukali ich zwycięstwa w wyborach parlamentarnych, motywowaliśmy ludzi, żeby poszli do wyborów.
PAP: Czym ta ziemia - Polska - jest dla ciebie?
B.S.: Jest moim miejscem do życia, w którym raczej już zostanę na zawsze.
PAP: Czym ta ziemia jest zdobyta?
B.S.: To jest wszystko z przypadku i to trzeba sobie uzmysłowić. My mamy to szczęście, że się urodziliśmy w Unii Europejskiej i mamy polski paszport. Nie jest to kwestia zasług, inteligencji czy czegoś jeszcze innego. Trzeba zrozumieć swój przywilej, ten potencjał szczęścia. Więc jestem na tej ziemi z przypadku i chcę ją zostawić trochę lepszą niż dostałem.
Wydaje mi się, że mam wiele wspólnych punktów z każdym konserwatystą. Tylko że walka o polską ziemią i polską flagę nie może przesłaniać faktu, że ten gej jest też człowiekiem, który tu mieszka, który nawet może mieć podobne poglądy... I kolejna sprawa dlaczego mielibyśmy odmawiać wejścia na tę ziemię innym, skoro ich ziemia się pali albo nie nadaje do życia?
Broniąc naszej granicy, trzeba też pamiętać, że ona może przebiegać zupełnie w innym wymiarze. Wróg w internecie to jest dezinformacja, to wpływanie na wybory i geopolitykę przez złych ludzi, którzy mają olbrzymie pieniądze. Wróg to nie jest ten człowiek, który wygląda inaczej niż my i stoi na granicy albo stoi w polskim lesie i marznie. Potrzebna jest redefinicja tego, co rozumiemy jako polską rację stanu, żeby ta ziemia, była lepsza dla nas wszystkich.
PAP: Czy ją kochasz, Polskę?
B.S.: Na pewno cały czas staram się z Polską wchodzić na nowy poziom zrozumienia i szacunku do siebie. Za każdym razem odkrywam ją na nowo. Jakbym miał powiedzieć, jak wygląda dla mnie Polska, to jest to Ania Dąbrowska z Homo Faber (aktywistka na rzecz praw człowieka-PAP). Ale też Polska to właśnie sól ziemi, czyli wszyscy aktywiści i aktywistki.
PAP: W co wierzysz?
B.S.: Resztki wiary zostawiłem w lesie na polsko-białoruskiej granicy 11 listopada dwa lata temu. To był symboliczny dzień dla mnie jako osoby przywiązanej do symboli, filmowca, fotografa, aktywisty i właśnie polskiego patrioty.
11 listopada to jest moment, który powinien być czymś miłym. A ja w tym właśnie momencie ląduję na polsko-białoruskiej granicy. Miałem pomóc Grupie Granica nagrać film. W nocy przyszło wezwanie, że w lesie są ludzie, którzy potrzebują pomocy. Kurdowie z Afganistanu, którzy uciekali przed ISIS. Mówili o tym, że kilka razy już doznali push backu. Cała rodzina, młodsi i starsi, dzieciaki bez rękawiczek. Znikli kolejnego dnia, kiedy ta pomoc miała do nich przyjść. Pozostała tylko srebrno-złota folia. A w miasteczku obok biało-czerwone flagi i resztki po świętowaniu. Strasznie mnie to uderzyło wtedy.
PAP: Czym ty jesteś dla niej, dla Polski?
B.S.: Byłem wrogiem, zagrożeniem, obywatelem drugiej, trzeciej kategorii. Dziś jest nowe otwarcie, więc to tylko od polityków zależy, kim dla tej Polski będę i kim będziemy my wszyscy.
To, co się wydarzyło w latach 2019-20 w kwestii LGBT, było najgorszą rządową nagonką od czasów "różowych" teczek komunistycznych. Nawet gorszą, bo tam z tego, co wiemy, nie zamieniało się to tak często w przemoc. Mam dużo żalu do Polski PiS i dużo oczekiwań wobec tej nowej. Czuję też potrzebę rozliczenia przeszłości. Nie może być tak, że my sobie idziemy do przodu bez zewidencjonowania, zarchiwizowania tego wszystkiego, co było złe. Inaczej powtórzy to się w przyszłości.
PAP: Coś jej winien?
B.S.: Uczciwość. Polska to system, do którego każdy z nas dokłada cegiełkę. Czasami system niewydolny, co nie znaczy, że trzeba go oszukiwać. Myślę, że to powinno być myślenie każdego i każdej z nas.
Uczciwe płacenie w Polsce podatków. Ja płacę od tylu lat, bo mam firmę, robię filmy, a czasami trudno być przedsiębiorcą. Ale to jest to. Jestem to winny Polsce i sobie, jako jednemu z Polaków, żeby ten system jakoś funkcjonował. Wkurza mnie, gdy ktoś obchodzi system na różne sposoby, bo to ma wymiar ekonomiczny i każdy inny.
Rozmawiała: Angela Getler (PAP)
ep/