Karol Hoang: to Polska jest dla mnie ojczyzną

2024-05-02 10:00 aktualizacja: 2024-05-02, 10:42
Karol Hoang. Fot. Facebook
Karol Hoang. Fot. Facebook
Polska dla mnie jest ojczyzną. Wietnam to kraj naszego pochodzenia i drugi dom. Ale nasze miejsce jest w Polsce - mówi w wywiadzie dla PAP rzecznik Stowarzyszenia Wietnamczyków w Polsce Karol Hoang.

Z okazji Dnia Flagi Rzeczypospolitej Polskiej PAP rozmawiała z Polakami z różnych mniejszości o ich tożsamości kulturowej i narodowej. Za pytania posłużyły frazy z "Katechizmu polskiego dziecka" Władysława Bełzy. Przedstawiamy rozmowę z Karolem Hoangiem.

Karol Hoang jest przedsiębiorcą, rzecznikiem Stowarzyszenia Wietnamczyków w Polsce i Fundacji Wspierania Integracji Wietnamczyków w Polsce. Skończył Wydział Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim. Jest też absolwentem Szkoły Głównej Handlowej. Jest działaczem na rzecz osób pochodzenia wietnamskiego w Polsce. Organizuje wydarzenia kulturalne. Zagrał także w serialu "1983" w reż. Agnieszki Holland.

PAP: Kto ty jesteś?

K.H.: Dla pierwszego pokolenia Wietnamczyków, którzy tutaj się osiedlali od lat 80-tych, Polska stała się takim drugim domem, drugą ojczyzną. Ja tutaj przyjechałem do Polski na początku lat 90. mając 13 lat. Po kilkudziesięciu latach, to przynajmniej jeżeli chodzi o moje pokolenie i pokolenie młodsze, my się określamy, jako Polacy wietnamskiego pochodzenia.

Ja mam ośmioletnie córki bliźniaczki i one wyrastają w poczuciu, że są Polkami. Wiedzą, że ich ojciec pochodzi z Wietnamu, interesują się, staram się też uczyć moje dzieci języka wietnamskiego, ale wiem i to widzę, że tak naprawdę to są Polki. Dla młodszego pokolenia Wietnam jest krajem ważnym pod takim kątem, że to jest kraj przodków, kraj, skąd pochodzą ich rodzice, ale Polska - jest ojczyzną.

PAP: Jaki znak twój?

K.H.: Flaga polska, orzeł polski. Jako społeczność wietnamska staramy się od kilku lat uczestniczyć w oficjalnych uroczystościach z okazji Dnia Niepodległości, 11 listopada. Na takich uroczystościach kobiety noszą ao dai (tradycyjna wietnamska tunika – PAP) z wyhaftowanymi orzełkami. W ten sposób my podkreślamy, że tak, my pochodzimy z Wietnamu, ale czujemy się Polakami.

PAP: Gdzie ty mieszkasz?

K.H.: Wietnamczycy tutaj się osiedlili, przyjeżdżając za chlebem. Polska to jest kraj, który dla pierwszego pokolenia umożliwił zmianę życia - założenie rodziny, rozwój osobisty, rozwój zawodowy. Wszyscy zaczynali od zera. Bez kontaktów, bez rodziny, bez wsparcia tego starszego pokolenia i budowali wszystko od nowa.

Bardzo często spotykam się z taką opinią, że Polska jest krajem nieprzyjaznym dla obcych narodowości – jak kiedyś to Ryszard Kapuściński mówił – „dla innego”. Ja zawsze podkreślam, że przynajmniej ja zostałem przyjęty bardzo dobrze i tak naprawdę Polacy po kilkudziesięciu latach w naszych oczach stanowią taki naród, który jest naprawdę otwarty, tolerancyjny. Mówię to z pełnym przekonaniem.

Być może to też wynika z tego, że Polacy i Wietnamczycy jako narodowości mają ze sobą wiele wspólnego. Mamy bardzo trudną historię i musieliśmy sobie radzić. Staraliśmy się budować wszystko samodzielnie. Przede wszystkim liczyliśmy na siłę swoich mięśni, rąk, więc przede wszystkim tę pracowitość Polacy doceniają.

PAP: Czym ta ziemia?

K.H.: Polska to jest dla nas kraj, który umożliwił nam założenie rodziny, nowy początek - mieszkając tutaj moje pokolenie przyjęło tożsamość i kulturę polską, jako naprawdę własną. Polska dla mnie jest ojczyzną. Wietnam to kraj naszego pochodzenia i drugi dom. Ale nasze miejsce jest w Polsce.

PAP: Czym zdobyta?

K.H.: Działam w dwóch organizacjach (Stowarzyszeniu Wietnamczyków w Polsce i Fundacji Wspierania Integracji Wietnamczyków w Polsce-PAP). One starają się młodszym pokoleniom pokazywać: „Tak jesteście Polakami, ale pamiętajcie o kraju swoich przodków. Co żeśmy przywieźli do Polski, to są nasze cechy narodowe - etos pracy, etos edukacji, życzliwość - to jest wartością, która już tkwi w waszej świadomości”.

To się przejawia m.in. poprzez prowadzenie od dwudziestu lat szkoły na Ochocie. Staramy się utrzymać język wietnamski na tyle, ile możemy i już wiele roczników naszych dzieciaków przeszło przez tę szkołę. Naucza w systemie weekendowym dla dzieci od siedmiu lat wzwyż i działa na bazie składek członkowskich.

Jednocześnie są projekty o charakterze kulturalnym, Festiwale Kultury Wietnamskiej, które mają na celu pokazanie, że my jesteśmy tutaj częścią tej społeczności, pokazania, kim my jesteśmy. Drugie dno tego jest takie, że pokazujemy naszym dzieciom, że Wietnam jest pięknym krajem pod względem kulturowym, by były z tego dumne.

Jeżeli chodzi o te projekty integracyjne, to bardzo mocno współpracujemy z władzami lokalnymi, z organizacjami pozarządowymi i m.in. poprzez uczestnictwo w narodowych świętach polskich.

Jesteśmy Polakami, ale podkreślamy to, że mamy własną bogatą kulturę, która wcale nie jest sprzeczna z kulturą polską. Naszym hasłem jest asymilacja z zachowaniem tożsamości narodowej.

PAP: Czy ją kochasz, Polskę?

K.H.: Tak.

PAP: A w co wierzysz?

K.H.: Wierzę w to, że niezależnie od tego, w jakim języku mówimy, skąd pochodzimy, to ważne jest to, co mamy tutaj w sercu.

PAP: Czym ty dla niej, dla Polski?

K.H.: Na przykład organizujemy recytacje Inwokacji z „Pana Tadeusza” w języku wietnamskim i języku polskim. Pokazujemy to, że w języku wietnamskim, w języku polskim, tak naprawdę my wszyscy mówimy to samo. Mówimy o tym, że trzeba dbać o miejsce, o kraj, o państwo, w którym się żyje i trzeba też w razie potrzeby o ten kraj walczyć.

Wierzę, że mieszkając tutaj, stanowimy część społeczności polskiej, odrębnej tożsamości narodowej, ale część, która w razie potrzeby jest w stanie naprawdę o ten kraj walczyć. I mówię to z pełną odpowiedzialnością.

PAP: Coś jej winien?

K.H.: Polska to jest kraj, który nam umożliwił start, dzięki któremu zbudowaliśmy swoje biznesy, swoje rodziny i to, że nam tutaj się udało. Jesteśmy Polsce winni, żeby współuczestniczyć w życiu codziennym.

Przykładowo, podczas epidemii COVID-19 w Polsce, Wietnamczycy gremialnie - i tutaj absolutnie nie było wyjątku - wszyscy angażowaliśmy się w pomoc, od poziomu jednostki po poziom całych organizacji. Tak samo w okresie, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, przy akcjach charytatywnych, które organizujemy dla ludzi potrzebujących.

To też się przekłada na świadomość poczucia obowiązku obywatelskiego, bo my jako społeczność przy każdych wyborach - czy to są wybory do władz lokalnych, czy to są wybory do władz centralnych, do parlamentu - my zawsze chodzimy na wybory, głosujemy, bo uważamy to za swój obowiązek. Tak więc czujemy, że my jesteśmy winni w Polsce tego, żeby być dobrymi obywatelami, dobrymi mieszkańcami.

Rozmawiała: Angela Getler (PAP)

ep/