Jest połowa XVIII wieku, gdy wywodzący się z ludu, ubogi kapitan Ludvig Kahlen (grany przez Madsa Mikkelsena) odpowiada na odezwę duńskiego króla Frederika V, by podbić dzikie wrzosowiska Jutlandii i stworzyć w tym miejscu cywilizację. Mężczyzna ma już na swoim koncie odznaczenie za służbę wojskową. Jeśli udałoby mu się również podbić "ziemię niczyją", w końcu otrzymałby upragniony awans społeczny. Początkowo misja wydaje się niemożliwa. Kahlen może liczyć tylko na siebie, a teren, do którego zmierza, jest pełny niebezpieczeństw - odwiedzają go dzikie zwierzęta i włóczędzy. Na domiar złego okazuje się, że prawa do wrzosowisk rości sobie arystokrata Frederik de Schinkel (Simon Bennebjerg), który nie cofnie się przed niczym, by powstrzymać kapitana. Kiedy służąca de Schinkela Ann Barbara (Amanda Collin) ucieka do Kahlena, władca poprzysięga krwawą zemstę, której ofiarą pada ukochany Ann. Po jego śmierci kobieta zbliża się do Kahlena i razem ze spotkaną w lesie dziewczynką tworzą rodzinę. Przynajmniej do czasu, kiedy powstająca wokół nich społeczność nie zażąda odesłania dziecka.
"Bękart" to pierwsza od dziesięciu lat współpraca Madsa Mikkelsena z Nikolajem Arcelem. Duńscy twórcy poznali się na planie "Kochanka królowej", gdzie aktor zagrał prominentnego polityka Johanna Friedricha Struensee’a. "Pracowaliśmy razem, zaprzyjaźniliśmy się, a później w ogóle do mnie nie zadzwonił... Może raz, gdy chciał pożyczyć rower albo coś" – zażartował aktor w wywiadzie opublikowanym na profilu Collider Interviews na YouTube. Jak przyznał, nie znał wcześniej literackiego pierwowzoru obrazu "The Captain and Ann Barbara" Idy Jessen, ale dostrzegł potencjał w scenariuszu. Jednak początkowo nic nie wskazywało na to, że Arcel przekona go do udziału w filmie. "Zadzwonił Nikolaj i powiedział, że ma dla mnie historię o mężczyźnie, który uprawia ziemniaki. Nastąpiła długa, długa pauza, więc zapytałem: czy jest coś jeszcze, co zrobił? Ale Nik napisał wspaniały scenariusz" – podkreślił na łamach Filmink.
Według Mikkelsena, kluczem do sukcesu "Bękarta" było wzajemne zaufanie i wolność artystyczna. "Oczywiście, w filmie pojawiają się problemy zewnętrzne, które utrudniają życie postaciom. Ale równocześnie mamy do czynienia z bohaterem, który sam sobie tworzy problemy. Jest wiele momentów, w których mógł skręcić w lewo, a zamiast tego poszedł w prawo. Wystarczyłoby, aby zmienił kierunek, a historia potoczyłaby się inaczej i wszystko byłoby pięknie. Tymczasem Ludvig Kahlen tworzy swój własny dramat. Przeczytawszy pierwszą wersję scenariusza, pomyślałem, że takich scen mogłoby być jeszcze więcej. Nik miał wątpliwości, czy powinniśmy posuwać się tak daleko. Nie chciał, żeby postać straciła sympatię widza. Ale zaufał mi" – powiedział aktor portalowi Collider.
W innej rozmowie dodał, że jego ulubionym filmem wszech czasów jest "Taksówkarz" Martina Scorsese. "Niekoniecznie dlatego, że jest to najlepszy obraz w historii. Uważam, że to jedno z najlepszych dzieł kinematografii, ale po raz pierwszy obejrzałem go, gdy byłem młody. Zawrócił mi w głowie, ponieważ był tam facet, którego nie lubiłem, a później polubiłem. A potem znowu go nie lubiłem. I tak w kółko. Wyszedłem z kina, myśląc, że to bardzo interesujące. I to jest dokładnie to, czego doświadczam w życiu, obserwując ludzi" – wyjaśnił, cytowany przez Filmink.
Dla Nikolaja Arcela "Bękart" jest najbardziej osobistym filmem, jaki stworzył. Kilka lat temu reżyser został tatą i przewartościował swoje życie. Traf chciał, że akurat wtedy sięgnął po powieść Idy Jessen. "Dostrzegłem w tej książce to, co jest mi bliskie – temat rodziny versus osobiste ambicje. Do tej pory zajmowałem się różnymi rzeczami, ale przede wszystkim robiłem filmy. Kino wypełniało mój czas - dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Zastanawiałem się, jaki będzie mój następny film, jaki stopień zaawansowania w zawodzie chciałbym osiągnąć. Kierowała mną ambicja. Kiedy mój syn przyszedł na świat, dosłownie eksplodował mi mózg. Poczułem, że jest to coś o wiele ważniejszego niż cokolwiek innego" – powiedział we wrześniu ub.r. podczas festiwalu w Wenecji, gdzie odbyła się światowa premiera filmu.
Reżyser od dawna jest zafascynowany epickim kinem. "Nie wiem, czy opowiadałem kiedyś tę historię, ale gdy miałem dziesięć lat, mój tata zabrał mnie na pokaz 'Śmierci w Wenecji' Viscontiego. Nie miałem pojęcia, o co chodzi, ale podobała mi się każda sekunda. Pracując nad 'Bękartem', myślałem głównie o epickich produkcjach z lat czterdziestych, pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. To naturalnie wpłynęło na sposób, w jaki opowiedzieliśmy tę historię – połączenie rozmachu z intymnością. Nigdy nie myślałem o tym filmie jako westernie, ale widzę w nim tego typu elementy. Mamy mężczyznę przybywającego do dziczy, by stworzyć cywilizację, ludzi wyposażonych w broń, jeżdżących konno. Z drugiej strony jest dwór królewski, arystokrata przechadzający się w peruce" – zwrócił uwagę.
W piątek "Bękart" debiutuje w polskich kinach. Współautorem scenariusza jest Anders Thomas Jensen, zdobywca Oscara w 1999 r. za krótkometrażowy film aktorski "Valgaften". Za dystrybucję obrazu odpowiada Best Film. (PAP)
autorka: Daria Porycka
kh/