Jukes powiadomił, że w ostatnich miesiącach nastąpił 25-procentowy wzrost liczby danych wywiadowczych napływających do policji antyterrorystycznej, co stanowi "znaczny wzrost w stosunku do zwykłych poziomów".
"Mówiąc prościej, oznacza to więcej, niż w ostatnich latach informacji wywiadowczych na temat potencjalnego terroryzmu i brutalnego ekstremizmu, przepływających przez nasze systemy z raportów online, informacji publicznych i ze (służby kontrwywiadu) MI5" - powiedział Jukes podczas briefingu dla dziennikarzy.
"Szybkość i skala wpływu globalnych wydarzeń są niezwykłe, nawet w kontekście naszych doświadczeń. Jeśli wydarzenia mają miejsce na świecie, niezmiennie pociągają za sobą konsekwencje w Wielkiej Brytanii, a zwłaszcza w jej bardzo zróżnicowanych społecznościach miejskich. Jednak tym, co wyraźnie widzieliśmy, są strach, niepokój, niepewność; cały szereg bardzo znaczących reakcji wśród wszystkich brytyjskich społeczności" - dodał.
Jukes przekazał, że od czasu ataków Hamasu na Izrael, przeprowadzonych 7 października ubiegłego roku, w Wielkiej Brytanii dokonano 33 aresztowań za przestępstwa terrorystyczne - 19 zatrzymań związanych było z protestami, 13 z mediami społecznościowymi i jedno z domniemanym atakiem. Nastąpił wzrost liczby połączeń telefonicznych na infolinię antyterrorystyczną, a w ciągu dwóch tygodni po ataku Hamasu liczba ta podwoiła się.
Jednostka antyterrorystyczna zajmująca się przestępczością w internecie otrzymała ponad 3 tys. zgłoszeń dotyczących materiałów "budzących zastrzeżenia", z których 700 zidentyfikowano jako mające związek z Wielką Brytanią i potencjalnie naruszające przepisy. Spośród ostatnio aresztowanych osób, 20 proc. to dzieci poniżej 18. roku życia, przy czym już 11-latkowie byli zaangażowani w "bardzo niepokojące rozmowy" w sieci.
"To niezwykłe i, jak sądzę, pokazuje ilość i intensywność dyskusji w internecie, dotyczących trwającego konfliktu (w Strefie Gazy). Zawsze obserwujemy gwałtowne wzrosty po zdarzeniach terrorystycznych, ale od 7 października zauważamy wzrost, który jest wyższy i bardziej trwały niż kiedykolwiek wcześniej. Rozgrywa się to w internecie w sposób, który - jak wynika z naszego doświadczenia - jest bezprecedensowy. Cały ten internetowy ekstremizm jest częścią niebezpiecznego zjawiska. Myślę, że to stawia nas w punkcie, który opisalibyśmy jako moment radykalizacji" - ocenił Jukes.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
kno/