Biden rozmawiał z prezydentem Izraela i zapalił świecę upamiętniającą rocznicę zamachów

2024-10-07 18:28 aktualizacja: 2024-10-07, 20:33
Biały Dom. Joe Biden z pierwszą damą Jill Biden, w towarzystwie rabina, zapalają świecę w rocznicę ataków Hamasu na Izrael. Fot. PAP/EPA/YURI GRIPAS/POOL
Biały Dom. Joe Biden z pierwszą damą Jill Biden, w towarzystwie rabina, zapalają świecę w rocznicę ataków Hamasu na Izrael. Fot. PAP/EPA/YURI GRIPAS/POOL
Prezydent USA Joe Biden przeprowadził w poniedziałek, w rocznicę ataku Hamasu na Izrael, rozmowę z prezydentem tego kraju Ichakiem Hercogiem oraz zapalił w Białym Domu świecę upamiętniającą zmarłych. W osobnej uroczystości rocznicę upamiętni wiceprezydent Kamala Harris, która wraz z mężem zasadzi drzewo w swojej rezydencji.

Z okazji rocznicy najazdu palestyńskich terrorystów Biden wraz z żoną Jill i rabinem Aaronem Alexandrem zapalił w Białym Domu świecę jorcajtową, czyli zapalaną w rocznicę śmierci. Wcześniej odbył rozmowę z Hercogiem.

W oświadczeniu wydanym przez Biały Dom Biden podkreślił, że ataki Hamasu były najkrwawszym dniem dla Żydów od czasu Holokaustu i obiecał, że zarówno on, jak i wiceprezydent Harris w pełni podtrzymują zobowiązanie na rzecz bezpieczeństwa Izraela. Podkreślił jednocześnie cierpienia Palestyńczyków w wyniku rozpoczętej rok temu wojny.

"Uważam, że historia zapamięta 7 października jako czarny dzień dla narodu palestyńskiego z powodu konfliktu, który Hamas rozpętał tego dnia. Zbyt wielu cywilów cierpiało w tym roku wojny — dziesiątki tysięcy zostało zabitych, a liczba ofiar ludzkich znacznie wzrosła, ponieważ terroryści ukrywali się i działali wśród niewinnych ludzi" - powiedział.

W osobnych uroczystościach rocznicę zamachów w poniedziałek upamiętnią też kandydaci na prezydenta, Donald Trump i Kamala Harris. Trump ugości przedstawicieli społeczności żydowskiej w swoim klubie golfowym w Doral nieopodal Miami, zaś Harris z mężem Dougiem Emhoffem zasadzą drzewo w Naval Observatory, rezydencji wiceprezydentów.

W wydanym w poniedziałek oświadczeniu Harris zapowiedziała, że "zrobi wszystko, co w jej mocy, aby wyeliminować zagrożenie, jakie stwarza Hamas, aby nigdy więcej nie mógł rządzić Gazą i poniósł porażkę w swojej misji unicestwienia Izraela i aby mieszkańcy Gazy uwolnili się spod władzy Hamasu". Zapewniła też, że zawsze będzie dbała o to, by Izrael mógł bronić się przed Iranem i jego poplecznikami. Jednocześnie wezwała do dyplomatycznego zakończenia konfliktów w Strefie Gazy i Libanie oraz wyraziła żal z powodu skali śmierci i zniszczeń w palestyńskiej półenklawie.

"Dziesiątki tysięcy straconych istnień, dzieci uciekające w poszukiwaniu bezpieczeństwa raz po raz, matki i ojcowie walczący o zdobycie pożywienia, wody i lekarstw. (...) Zawsze będę walczyła o to, aby naród palestyński mógł zrealizować swoje prawo do godności, wolności, bezpieczeństwa i samostanowienia" - zadeklarowała.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ szm/ ał/