Bogucki: nie wiem, czy Nitras ma rację w sprawie finansowania sportowców. Nie mam do niego zaufania

2024-08-19 22:09 aktualizacja: 2024-08-20, 06:41
Sławomir Nitras Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Sławomir Nitras Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Nie wiem, czy minister sportu Sławomir Nitras ma rację w sprawie finansowania przygotowań sportowców do IO w Paryżu, czy się myli, ale na jego słowa nie postawiłbym złamanego grosza. Nie mam do niego krzty zaufania - ocenił w rozmowie z PAP poseł PiS Zbigniew Bogucki.

W zeszłym tygodniu minister sportu Sławomir Nitras na portalu X przedstawił dane dotyczące finansowania z budżetu państwa przygotowań sportowców do IO w Paryżu w latach 2022-24; wynika z nich, że Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz spółki Skarbu Państwa w tym okresie przekazały Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu 92 163 180 zł. Natomiast polskie związki olimpijskie w tym samym czasie z budżetu państwa otrzymały 785 659 000 zł. Minister poprosił prezesa PKOl Radosława Piesiewicza o przekazanie dokumentacji dotyczącej m.in. składu delegacji poszczególnych związków na igrzyska olimpijskie w Paryżu.

Sprawę skomentował w rozmowie z PAP poseł PiS Zbigniew Bogucki. "Nie mam nawet krzty zaufania do ministra Nitrasa. Akurat tak się składa, że jest z mojego okręgu wyborczego. Tyle razy ten człowiek kłamał, że trudno mieć zaufanie do kogoś, kto jest po prostu zwykłym kłamcą. Nie znam tych danych, czy w tej sprawie ma rację, czy się myli, ale na słowa pana Nitrasa nie postawiłbym nawet złamanego grosza" - stwierdził.

Polityk PiS zauważył, że Nitras jest ministrem sportu od miesięcy i to on odpowiada za nadzór nad związkami sportowymi, "więc w konsekwencji ten wynik, który był, trzeba powiedzieć, słaby polskich sportowców na igrzyskach olimpijskich jest konsekwencją również jego nadzoru". Zdaniem Boguckiego obecnemu rządowi i ministrowi sportu rządzenie pomyliło się rządzenie z "inkwizycją".

Bogucki ocenił jednocześnie, że główna wina leży po stronie niektórych związków sportowych. Jak tłumaczył, "mamy na przykład świetnie działające związki, chociażby Polski Związek Piłki Siatkowej, gdzie te sukcesy są olbrzymie, ale są związki, które obsiadła stara nomenklatura". "I w tym zakresie to jest też odpowiedzialność pana Sławomira Nitrasa" - ocenił.

Polityk PiS pytany był też o doniesienia portalu Onet, według których Agnieszka Piesiewicz, żona prezesa PKOl Radosława Piesiewicza, w końcówce rządów PiS zarobiła w państwowym banku za zaledwie pół roku pracy ponad milion złotych. Jak podkreślał portal, odpowiedzialnym wówczas za spółki Skarbu Państwa był bliski znajomy prezesa PKOl ówczesny minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

"Nie znam tej historii, jeżeli pracowała w tym banku, jeżeli została zatrudniona, jeżeli ma do tego kwalifikacje i kompetencje to cóż w tym złego?" - odparł Bogucki. "Jeżeli patrzę dzisiaj na spółki Skarbu Państwa, które obsiadły 'tłuste koty' Donalda Tuska i patrzę na wyniki finansowe, to dzisiaj zarabiają oni więcej niż zarabiali managerowie w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, a wyniki finansowe tych spółek po prostu leżą, albo lecą na łeb na szyję" - dodał.

Zdaniem Boguckiego to kolejna próba "wyciągania i pokazywania, że ktoś ileś pieniędzy zarobił". "Pytanie czy zarobił je uczciwie, czy zgodnie z prawem, czy efekty pracy były widoczne. To są pytania. Nie sam fakt rzucenia opinii publicznej kwoty miliona złotych i sugerowania, że jest coś nie w porządku" - ocenił poseł PiS.

Według niego managerów należy przede wszystkim rozliczać z efektów ich pracy. "W tej sprawie oczywiście trzeba to wszystko zbadać" - zaznaczył.

W ubiegły poniedziałek minister sportu poprosił prezesa PKOl Radosława Piesiewicza o przekazanie dokumentacji dotyczącej m.in. składu delegacji poszczególnych związków na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Informacje te miały trafić do MSiT do 14 sierpnia 2024 r. Miało to związek z krytykowaniem w mediach prezesa PKOl, że sportowcy mieli gorsze warunki od działaczy komitetu. W miniony piątek Nitras powiedział, że PKOl nie przekazał informacji i podkreślił, że oficjalny dokument MKOL nakazuje ujawnianie takich informacji.

W poniedziałek Piesiewicz zapowiedział, że "po zliczeniu wszystkich kosztów" wszystkie dokumenty zostaną przedstawione opinii publicznej. "Nie wstydzimy się niczego, nie będziemy niczego ukrywać. Wszystko będzie transparentnie pokazane, na co zostały wydane środki PKOl" - oświadczył szef PKOl. (PAP)

Autor: Edyta Roś

kno/