Bryg. Lucyna Rudzińska: pod peleryną superbohatera strażak to też człowiek

2024-08-27 14:46 aktualizacja: 2024-08-27, 18:06
Miejsce nocnego pożaru i wybuchu w kamienicy w Poznaniu. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Miejsce nocnego pożaru i wybuchu w kamienicy w Poznaniu. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Pod peleryną superbohatera, strażak to też człowiek – podkreśliła w rozmowie z PAP oficer prasowa KW PSP w Poznaniu bryg. Lucyna Rudzińska. Strażacy, którzy brali udział w akcji na ul. Kraszewskiego zostali objęci pomocą psychologiczną.

W nocy z soboty na niedzielę w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu doszło do pożaru i wybuchu. W akcji zginęło dwóch strażaków w wieku 33 i 34 lat. Poszkodowanych zostało też 11 strażaków i trzy osoby cywilne.

Oficer prasowa Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu bryg. Lucyna Rudzińska podkreśliła w rozmowie z PAP, że wszyscy strażacy, którzy brali udział w działaniach przy ul. Kraszewskiego zostali objęci pomocą psychologiczną.

„Wsparciem psychologicznym są objęte osoby poszkodowane, zarówno ci strażacy, którzy przebywają jeszcze w szpitalach, jak i ci, którzy opuścili już placówki medyczne. Na pewno dzisiaj pomocą psychologiczną są objęci także ci strażacy, którzy pełnią służbę, ponieważ właśnie dzisiaj jest ta zmiana, która była na służbie wtedy, kiedy trwały działania przy ul. Kraszewskiego. Pomocą psychologiczną objęte są również rodziny i bliscy dwóch zmarłych strażaków” – powiedziała.

Rudzińska podkreśliła, że do Poznania przybyło dziewięciu psychologów z całego kraju; to m.in. psycholodzy z komend wojewódzkich, powiatowych, z ośrodków szkolenia Państwowej Straży Pożarnej.

Pytana, jak osoby, które były wówczas na służbie radzą sobie z traumą wydarzeń związanych z działaniami na ul. Kraszewskiego powiedziała, że „każdy z nas z takimi wydarzeniami radzi sobie w inny sposób. Na pewno jest to pewien żal tych strażaków, którzy zginęli, jest to ogromna żałoba w duszach nas wszystkich”.

„Nie jestem w stanie powiedzieć, co oni czują; nie byłam na ich miejscu, nie byłam na miejscu zdarzenia w trakcie wybuchu. Wszyscy jesteśmy objęci ogromną żałobą. Jest to dla nas smutne, przykre i też pewnie pojawia się pewien taki niedosyt, żal, że nie udało się uratować kolegów, że nie byliśmy w stanie im pomóc. Niejeden być może mierzy się z myślą, dlaczego kolega, dlaczego nie ja – bo bywają i takie myśli u osób, które chciały pomóc” – mówiła.

Dodała, że trudno określić, co czują strażacy, ale na pewno nie jest im łatwo, dlatego też to wsparcie psychologiczne jest teraz bardzo istotne. Dodała, że trudno określić, jak długo strażacy mogą wymagać wsparcia psychologicznego. Wskazała, że to indywidualna kwestia każdego z nich.

„Jak długo będzie trwał powrót osób poszkodowanych do służby, tego nikt nie jest w stanie określić. Wydaje mi się, że w tej chwili nawet oni sami tego nie wiedzą. Oni muszą być na to gotowi, muszą się czuć pewni. Natomiast jedno jest pewne, że w tyle głowy na zawsze te wydarzenia pozostaną już w ich pamięci, zawsze pozostanie ta śmierć kolegów” – powiedziała.

Podkreśliła, że na strażaków często się patrzy, jak na superbohaterów zawsze gotowych nieść pomoc, a nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że pod tą peleryną superbohatera jest zwykły człowiek.

„Na strażaków patrzymy jak na superbohaterów, a pod tą peleryną jest zwykły człowiek, który też może mierzyć się z problemami, ze strachem. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy mają emocje, lęki. Każdy przeżywa pewne zdarzenia po swojemu. Jeden będzie płakał, drugi będzie się chował, jeszcze inny nie będzie chciał na ten temat mówić” – mówiła.

Zaznaczyła, że strażacy są wdzięczni społeczeństwu, że darzy ich zaufaniem i szacunkiem, że zawsze może na nich liczyć.

„Dlatego my odwdzięczamy się tym samym – staramy się zawsze pomóc, być na miejscu zdarzenia, nigdy nie pozostawić nikogo bez pomocy, ale nie jesteśmy niezniszczalni, niestety” – zaznaczyła Rudzińska.

W szpitalach nadal pozostaje sześciu poszkodowanych strażaków. Czterech z nich jest hospitalizowanych w poznańskich placówkach, a dwie osoby przebywają w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. (PAP)

Autorka: Anna Jowsa

kgr/