"Jest dość oczywiste, że Niemcy mieszają się do polskiej kampanii wyborczej i są zainteresowani pomyślnym dla nich rezultatem wyborów. Dlatego mieszają się w różny sposób. Począwszy od tego co dzieje się w Parlamencie Europejskim, a co jest przecież generowane przez niemieckich polityków, takich jak Manfred Weber. Te ostatnie przyspieszone debaty na temat nowych regulacji migracyjnych, przymusowej solidarności... " - zauważył prof. Przyłębski.
"Mieszają się też na poziomie polityków federalnych, mam tutaj na myśli np. kanclerza Scholza, który na podstawie fałszywych informacji o tzw. aferze wizowej, która nie dotyczy ćwierć miliona ludzi tylko chyba 200 czy 300 osób, próbuje postawić Polskę pod ścianą, pod pręgierzem, domagając się wyjaśnień i próbując pokazać, że nasz rząd oszukuje, bo z jednej strony blokuje się przed przyjmowaniem nielegalnych uchodźców, a z drugiej rzekomo wystawia wiele wiz" - zwrócił uwagę rozmówca PAP.
"Tu nie próbuje się stosować żadnych dystynkcji pojęciowych - przecież w Polsce obcokrajowcy pracują, ale na podstawie zamówień pracodawców są kierowani do konkretnych zajęć, na konkretną ilość czasu, są kontrolowani. Z ich strony nie ma żadnej poważnej przestępczości, co najwyżej incydentalne sprawy. Nie można tego porównywać z np. nożownikami biegającymi po ulicach, co widzimy w innych krajach".
Niemcy "mieszają się również poprzez to, co robią ich media - typu Onet, 'Fakt'. Wystarczy poczytać jak funkcjonują, co piszą" - stwierdził były ambasador RP w Berlinie.
"Tak więc na każdym poziomie Niemcy są bardzo zainteresowani tym, żeby Platforma pod wodzą Tuska wróciła do władzy. Bo wtedy będą mogli zrealizować swoją wizję Unii Europejskiej. Czyli 'Stanów Zjednoczonych Europy', w których ze względu na wielkość kraju, ilość mieszkańców, potencjał gospodarczy jak też obsadzenie najważniejszych miejsc w instytucjach europejskich Niemcy będą mogły realizować swoje plany" - podkreślił prof. Andrzej Przyłębski.
"Ich istotą jest obrona zamożności swojego społeczeństwa. Oni są skłonni dzielić się z innymi tą zamożnością, ale w proporcjach takich, jakie oni będą wyznaczać, a nie w proporcjach takich, jaki jest potencjał danego narodu. A w tej chwili potencjał Polski jest olbrzymi i to widać".
Zdaniem dyplomaty "to co mówi prezes Kaczyński to nie są mrzonki. Dla mojego pokolenia to jest trudno wyobrażalne, że my możemy Anglię dogonić, nie w sensie zamożności całkowitej, bo oni mają zakumulowany olbrzymi majątek, ale w sensie tego, jak wygląda coroczne PKB na osobę. Na naszych oczach dzieje się coś, o czym nie mogliśmy marzyć, coś, co jest w zasięgu ręki. Ale jak dojdzie do zmiany władzy to się to znowu, niestety, odsunie".
"Gdyby zmieniła się władza w Polsce, to temat reparacji prawdopodobnie nie zostanie całkiem zmieciony, ponieważ badania wykazują, że rośnie procent Polaków uważających, że Niemcy powinni jakiś rodzaj zadośćuczynienia Polsce wypłacić. Tusk będzie więc może chciał to w jakiś sposób załatwić" - powiedział PAP prof. Przyłębski.
"Na przykład w takiej postaci, jak to było z robotnikami przymusowymi. Przyciśnięci do muru Niemcy zapłacili jakieś minimalne, śmieszne kwoty, ale sprawa z punktu widzenia Niemiec jest zamknięta. Może coś podobnego będą chcieli zrobić, żeby uspokoić nastroje. A może obie strony: politycy niemieccy i politycy PO uznają, że sprawa już jest tak odległa, że nie ma co do niej wracać, że więcej psuje niż poprawia. I przeprowadzą to poprzez zmasowaną kampanię w podporządkowanych sobie już wtedy mediach".
Były ambasador w Berlinie wskazał, że jeśli PiS wygra wybory to "Niemcy przyjmą to ze zgrzytaniem zębów do wiadomości. Bruksela zacznie jednak wypłacać Polsce należne nam pieniądze i zaczną się, moim zdaniem, rozmowy. Wrócimy do dialogu, który w tej chwili jest z dużą niechęcią kontynuowany ze strony niemieckich polityków".
"To się wszystko otworzy, bo myślę, że jest przestrzeń do dialogu. Ale jest to uwarunkowane otwartością strony niemieckiej, także na załatwienie kwestii reparacji. Było kilku polityków, skłonnych do rozmów na ten temat i może trzeba na nich postawić. Mam na myśli ludzi takich, jak Manuel Sarrazin z Zielonych, który wielokrotnie wypowiadał się, że Polsce się jakiś rodzaj reparacji należy" - powiedział PAP prof. Andrzej Przyłębski.
Z Berlina Berenika Lemańczyk(PAP)
jc/
bml/ jar/