Były dowódca GROM-u: ochrona słowackiego premiera popełniła błędy

2024-05-16 04:45 aktualizacja: 2024-05-16, 12:00
Premier Słowacji Robert Fico został postrzelony w środę w miejscowości Handlova. Fot. PAP/Associated Press
Premier Słowacji Robert Fico został postrzelony w środę w miejscowości Handlova. Fot. PAP/Associated Press
Ppłk. Krzysztof Przepiórka, b. dowódca grupy szturmowej GROM-u, powiedział PAP, że ochrona premiera Słowacji Roberto Fico, który został ranny w zamachu, popełniła błędy. „Nie było pierścienia zewnętrznego, który by weryfikował ludzi, chodzi o zabezpieczenie policyjne, o bramki pirotechniczne itd.” – dodał.

Premier Słowacji Robert Fico został postrzelony w środę w miejscowości Handlova na zachodzie kraju, gdzie odbywało się wyjazdowe posiedzenie rządu. Rannego przewieziono do szpitala. Jak podaje telewizja TA3, domniemany napastnik został spacyfikowany i zatrzymany przez policję.

Według relacji świadków, Fico wyszedł przed dom kultury, gdzie odbywało się posiedzenie rządu, i witał się z ludźmi, gdy padło kilka strzałów. Funkcjonariusze ochrony podnieśli premiera z ziemi i przenieśli go do samochodu, którym odjechali wraz z politykiem do szpitala. Stan postrzelonego premiera zagraża jego życiu i jest zbyt poważny, by przewieźć go do stolicy. Zabrano go śmigłowcem do szpitala w Bańskiej Bystrzycy.

Zdaniem byłego dowódcy grupy sztormowej GROM-u, ochrona słowackiego premiera popełniła błędy.

„W tego typu operacjach przyjmuje się zawsze czarny scenariusz, to, co może się zdarzyć najgorszego. Do tego scenariusza dopracowuje się planowanie, a później działanie. Chodzi o to, żeby nas nic nie zaskoczyło” – powiedział ppłk. Przepiórka. Dodał, że sądzi „po medialnych przekazach, choć to na razie tylko spekulacje, że ochrona premiera Słowacji została +uśpiona+”.

„Człowiek, który otworzył ogień do premiera, jest 71-letnim starszym panem. Nie wygląda na zawodowca i w mojej ocenie najprawdopodobniej nim nie był. Po drugie nie zabezpieczono tej wizyty we właściwy sposób. Ponieważ chyba oceniono, że to jest mała miejscowość, wychodzimy sobie z domu kultury i co się w takiej miejscowości może stać, mamy wszystko pod kontrolą” – podkreślił.
 

„Nie istnieje 100-procentowy system bezpieczeństwa"

Dodał, że w miejscu, gdzie doszło do zamachu, nie było tzw. pierścienia zewnętrznego, który w jakiś sposób by weryfikował ludzi.

„Mówię tu o zabezpieczeniu policyjnym, o bramkach pirotechnicznych, bramkach wykrywaczy metali itd. Ten pierścień nie był zachowany i to w jakiś sposób spowodowało, że ten człowiek przedostał się na pierwszą linię” – powiedział wojskowy. Ppłk. Przepiórka zaznaczył, że przed takimi sytuacjami nie można cię całkowicie zabezpieczyć, ale można zminimalizować ryzyko.

„Nie istnieje 100-procentowy system bezpieczeństwa. Natomiast minimalizacja skutków polega na tym, że przyjmujemy [...] czarny scenariusz. Nie może być bylejakości, +a jakoś to będzie+. Zamachowiec obnażył wszystkie niedociągnięcia, które mogły zaistnieć. Nie zadziałało tak naprawdę nic, jeśli chodzi o ochronę” – podkreślił były dowódca GROM-u.

Dodał, że mocne spolaryzowanie społeczeństwa na Słowacji powoduje, iż budzą się demony ekstremizmu. „Frustracja, która narasta wśród obywateli, może powodować, że znajdzie się ktoś taki, kto wyciągnie broń. Brak wytrzymałości ludzi na tego typu sytuację, bardzo silną polaryzację, powoduje takie zachowanie. Bo nie wierzę, choć to na razie tylko spekuluję, że cała ta akcja była starannie zaplanowana” – powiedział ppłk. Przepiórka, który jeszcze raz podkreślił, że zamachowiec obnażył słabość ochrony premiera Słowacji. (PAP)

Autor: Janusz Majewski

gn/