Były dyrektor agencji wywiadu USA: w cyberprzestrzeni Rosja nie jest tak skuteczna, jak się spodziewała

2024-02-24 06:41 aktualizacja: 2024-02-24, 12:44
Cyberprzestrzeń. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/KEYSTONE/CHRISTIAN BEUTLER
Cyberprzestrzeń. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/KEYSTONE/CHRISTIAN BEUTLER
Rosja prowadzi przeciwko Ukrainie agresywne działania w cyberprzestrzeni, ale nie są one tak skuteczne, jak chciałaby tego Moskwa; świadczy to o odporności Kijowa i wspierających go partnerów – powiedział PAP admirał Michael Rogers, były dyrektor amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).

Rogers, który kierował NSA i jednocześnie Dowództwem Cybernetycznym USA (CYBERCOM) w latach 2014-2018, zaznaczył, że w początkowym okresie wojny walka cybernetyczna nie odgrywała tak ważnej roli, jak spodziewano się przed inwazją. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie nie podejmują takich działań – powiedział, przypominając o ataku na dostawcę usług satelitarnych Viasat, do którego doszło w pierwszym dniu wojny.

„Widzieliśmy zabiegi Rosjan, by wyłączyć kluczową infrastrukturę, wodę, prąd. Widzieliśmy, jak starali się atakować sieć telekomunikacyjną. To nie było skuteczne. To świadectwo (skuteczności) Ukrainy i jej wysiłków, a także szerszego grona partnerów, którzy ją wspierają. Ukrainy udowodniła, że jest bardziej odporna w cyberprzestrzeni niż większość ludzi się spodziewała” – podkreślił Rogers.

Były dyrektor NSA, która zajmuje się między innymi wywiadem elektronicznym, podkreślił przy tym, Stany Zjednoczone od lat wykrywają niepokojące działania Rosji w cyberprzestrzeni. W czasie wojny na Ukrainie te działania „nie były tak skuteczne, z czego wiele osób wyciąga wniosek, że Rosjanie niewiele robią”, ale „to nie jest prawda”.

„Nie zrozumcie mnie źle. Rosjanie robią w sferze cybernetycznej rzeczy, które niepokoją USA. Jest to ważny element ich wysiłków dezinformacyjnych, które trwają od dawna i zawsze były niepokojące dla Stanów Zjednoczonych” – zaznaczył rozmówca PAP.

Admirał podkreślił, że USA i Europa od dawna współpracowały ze sobą w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, ale wojna na Ukrainie była „dzwonkiem alarmowym” i doprowadziła do zacieśnienia tej współpracy.

„Rosjanie nie byli być może tak skuteczni, jak by sobie tego życzyli, ale Ukraina pokazuje nam, że musimy pracować razem, musimy dalej inwestować w cyberbezpieczeństwo, musimy uznawać je za priorytet, zarówno pojedynczo, jak i kolektywnie, jako grupa krajów” – powiedział.

Rozmówca PAP zaznaczył przy tym, że choć inwazja na pełną skalę zaczęła się w 2022 roku, Rosja zaatakowała Ukrainę już w 2014 roku, zajmując Krym. Od lat prowadziła też przeciwko Ukrainie i Zachodowi działania w cyberprzestrzeni.

„Największe wydarzenie cybernetyczne, z jakim mieliśmy jak dotąd do czynienia na świecie, ataki NotPetya z czerwca 2017 roku, było efektem ubocznym rosyjskiego cyberataku przeciwko Ukrainie. Ten konflikt odcisnął więc znaczący wpływ cybernetyczny, jeśli rozumiemy go jako szereg wydarzeń dziejących się tam w ostatniej dekadzie” – zauważył Rogers.

NotPetya udawał oprogramowanie typu ransomware, które blokuje dane i domaga się okupu za ich odblokowanie. W rzeczywistości jednak czynione przez niego zniszczenia były nieodwracalne. Stworzenie i wypuszczenie NotPetya - jak analizował rok później magazyn „Wired” – było aktem cyberwojny według prawie każdej definicji i prawdopodobnie okazało się „bardziej wybuchowe” niż przewidywali sami jego autorzy.

W ciągu kilku godzin robak rozprzestrzenił się poza Ukrainę i zainfekował niezliczone komputery na cały świecie – od szpitali w Pensylwanii, po fabrykę czekolady na Tasmanii. Zakłócił pracę międzynarodowych firm, takich jak przewoźnik Maersk, gigant farmaceutyczny Merck czy producent żywności Mondelez. Trafił nawet z powrotem do Rosji, uderzając w koncern naftowy Rosnieft. Według szacunków Białego Domu łączne straty spowodowane robakiem wyniosły ok. 10 mld dolarów.

Agresywne działania Rosji w cyberprzestrzeni nie są niczym nowym, tymczasem władze Stanów Zjednoczonych są coraz bardziej zaniepokojone aktywnością i potencjałem Chin w tej sferze. Na niedawnej Monachijskiej Konferencji Cyberbezpieczeństwa amerykańska delegacja zwracała uwagę, że te działania Chin są wymierzone nie tylko w USA, ale też w wiele innych państw świata – powiedział Rogers.

Według niego celem tych rozmów było przekazanie, że „te działania są nie do zaakceptowania dla USA, ich sojuszników i przyjaciół, a także, że są oni świadomi tych działań”. „Przekonanie było takie, że poprzez naświetlenie tego zachowania, w połączeniu z innymi środkami i bezpośrednimi rozmowami z Chińczykami, być może uda się doprowadzić do zmiany zachowania Chińczyków” – wyjaśnił były dyrektor NSA.

Konferencja dotyczące cyberbezpieczeństwa odbyła się w Monachium w ubiegłym tygodniu, przed Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa, na której wojna Rosji przeciwko Ukrainie i dalsze wsparcie dla Kijowa były jednym z głównych tematów.

Andrzej Borowiak (PAP)

ep/