Były komisarz UE: Orban nie będzie miał wpływu na unijną dyplomację podczas prezydencji Węgier

2024-06-27 13:51 aktualizacja: 2024-06-27, 15:49
Viktor Orban Fot. PAP/EPA/ANGELO CARCONI
Viktor Orban Fot. PAP/EPA/ANGELO CARCONI
Reputacja rządu Viktora Orbana jest bardzo zła, a Węgry nie będą mieć żadnego wpływu na kształt unijnej dyplomacji podczas prezydencji w Radzie UE – powiedział PAP były węgierski komisarz UE Laszlo Andor. Dodał zarazem, że priorytety węgierskiej prezydencji są postrzegane jako konstruktywne.

„Węgry są izolowane na arenie europejskiej, przede wszystkim jeśli chodzi o Rosję” – zaznacza Andor. „Być może Orban jest zbyt aktywny w kwestii Chin, ale stosunek do tego kraju zasługuje na unijną debatę” – podkreśla.

Węgry, które od 1 lipca przejmują półroczną prezydencję w Radzie UE, od dawna są krytykowane za bliskie stosunki z Rosją i blokowanie zachodniej pomocy dla Ukrainy. Ponadto rząd Orbana utrzymuje ścisłe relacje polityczne i gospodarcze z Chinami, będąc postrzeganym jako jedyny prawdziwy sojusznik Państwa Środka w całej UE.

Kraje unijne oceniają jednak priorytety prezydencji Węgier w Radzie jako konstruktywne, choć trzeba pamiętać o specyficznym węgierskim podejściu do tych kwestii – zaznacza Andor.

Wśród nich są m.in. zwiększenie konkurencyjności UE, wspieranie europejskiego przemysłu obronnego i wspólnych zamówień publicznych w dziedzinie obronności, rozwój partnerstw zewnętrznych w celu przeciwdziałania nielegalnej imigracji oraz strategiczna debata na temat przyszłości polityki spójności.

Na temat węgierskich priorytetów Orban prowadził w ostatnich dniach rozmowy kolejno w Niemczech, Włoszech i Francji.

„Po Berlinie i Rzymie osiągnęliśmy porozumienie również tutaj” – stwierdził Orban w wywiadzie dla węgierskich mediów publicznych. „Otrzymaliśmy zgodę, że następne sześć miesięcy w Europie pod węgierską prezydencją będzie dotyczyło poprawy konkurencyjności europejskiej gospodarki” – dodał polityk.

Jak podkreśla Andor, Węgry prezentują jednak staromodne podejście do kwestii konkurencyjności, które zapewne przejawi się m.in. walką z unijną polityką klimatyczną.

Rząd Węgier chce również prowadzić „zrównoważoną politykę rozszerzenia” z naciskiem na kraje Bałkanów Zachodnich. Wcześniej Budapeszt krytycznie odnosił się do możliwości szybkiego przyjęcia Ukrainy do UE, zastrzegając sobie prawo do zablokowania procesu na dowolnym jego etapie.

„Prezydencja węgierska będzie chciała skupić uwagę na rozszerzeniu UE na kraje Bałkanów Zachodnich, odsuwając na bok kwestię akcesji Ukrainy i Mołdawii” – ocenia Andor. „Choć od szczytu w Salonikach, gdzie potwierdzono unijną drogę Bałkanów Zachodnich, minęło ponad dwie dekady, to UE dalej nie ma jasnej strategii na przystąpienie tych krajów do Wspólnoty” – dodaje były komisarz.

Problemem jest to, że Orban popiera takich polityków, jak prezydent Serbii Aleksandar Vucić, którzy nie są skłonni spełnić unijnych kryteriów dotyczących rządów prawa czy transparentności – zauważa rozmówca PAP.

Andor był w latach 2010-2014 unijnym komisarzem ds. zatrudnienia, spraw społecznych i wyrównywania szans. W trakcie jego kadencji Węgry po raz pierwszy przewodziły Radzie.

Bezpośrednio przed startem prezydencji w 2011 roku węgierski parlament przyjął nową ustawę medialną, za którą na rząd Orbana spadła fala międzynarodowej krytyki. Napięcia spowodowane przyjęciem tych przepisów sprawiły, że KE zastanawiała się nad odwołaniem ceremonii inaugurującej węgierską prezydencję w Budapeszcie – wspomina Andor.

W jego ocenie ówczesna prezydencja przyniosła jednak kilka ważnych decyzji, przede wszystkim w sprawie zakończenia negocjacji akcesyjnych z Chorwacją.

Przed objęciem przez Węgry drugiej prezydencji również pojawiały się głosy krytyki, m.in. w Parlamencie Europejskim. Kilku europosłów zgłosiło nawet pomysł odebrania rządowi Orbana przewodnictwa w Radzie. Andor nie uważa jednak, że w jakimkolwiek momencie była to realna groźba.

PE od co najmniej dekady prowadzi debaty i wydaje raporty krytykujące stan demokracji i rządów prawa na Węgrzech, więc to zrozumiałe, że część europosłów szuka wszelkich sposobów na ograniczenie wpływów Orbana na scenie europejskiej” – zauważa były komisarz.

Choć w rzeczywistości rola premiera podczas prezydencji jest ograniczona na rzecz poszczególnych ministrów, to nie ma wątpliwości, że szefowie resortów na Węgrzech są zależni od Orbana – zaznacza Andor. „W tych warunkach ciężko stworzyć atmosferę zaufania dla podejmowania wspólnych decyzji w zróżnicowanym środowisku” – dodaje.

Nie wierzy też, aby doszło do bojkotu ministerialnych spotkań na Węgrzech, o czym pisał brytyjski dziennik „Financial Times”. Choć Andor nie wyklucza pojedynczych takich przypadków, to podkreśla, że w skład wielu europejskich rządów wchodzą partie prawicowe, które przyjaźnie spoglądają na rząd Orbana.

„Spotkania Rady to również doskonała możliwość nawiązywania kontaktów” – zauważa były unijny komisarz.

Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)

kno/