Biało-czerwoni zagrają 15 listopada z Portugalią w Porto, natomiast trzy dni później - na zakończenie zmagań w grupie A1 Ligi Narodów - podejmą Szkocję w Warszawie.
W tabeli grupy A1 prowadzi Portugalia z 10 punktami. Druga jest Chorwacja z siedmioma, a trzecia Polska - z czterema. Szkocja ma tylko jeden.
Do ćwierćfinałów LN (20-25 marca 2025) awansują po dwa najlepsze zespoły z każdej z czterech grup najwyższej dywizji. Trzecia drużyna zagra baraż o utrzymanie z jednym z wicemistrzów grup dywizji B, a ostatnia spadnie bezpośrednio do dywizji B.
Na co stać reprezentację Polski w dwóch ostatnich meczach?
"Pierwszego miejsca nie zajmiemy. Moim zdaniem, przypadnie ono Portugalii. Drugie jest w naszym zasięgu, ale chyba bardziej skupmy się na tym, aby nie spaść z najwyższej dywizji. Czyli przede wszystkim - uniknąć czwartego miejsca. Piłkarsko Portugalia jest raczej poza naszym zasięgiem, choć futbol widział wiele różnych scenariuszy. Drugie miejsce - możemy pomyśleć, ale będzie trudno. Natomiast trzecie spokojnie jest w naszym zasięgu. Myślę, że właśnie na nim zostaniemy, co oznacza baraże w marcu" - przyznał wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992), który od niedawna pełni funkcję przewodniczącego Klubu Wybitnego Reprezentanta w PZPN.
"Ważne jest to, co mówił na zjeździe federacji trener Probierz. Trwa zmiana pokoleniowa i Michał sprawdza wielu piłkarzy. Patrzy nie tylko pod kątem sportowym, ale również charakterów - czy nadają się do reprezentacji. Bo to nie jest kadra juniorów. Stadion narodowy wypełniony 50 tysiącami kibicami, drugie tyle chętnych na bilety, a nie kilka tysięcy osób, jak na meczach młodzieżówki. Dla tych młodych zawodników jest to więc olbrzymie wyzwanie i selekcjoner się tego nie obawia. To jest nieuniknione. Nikt nie będzie grał wiecznie. Również Robert Lewandowski, którego uważam za najlepszego polskiego piłkarza, jakiego widziałem w swoim życiu" - dodał Świerczewski (rozmowa była przeprowadzona przed informacją o kontuzji kapitana kadry).
Nie brakuje opinii, że niektóre powołania Probierza są zbyt odważne, co odbija się na wynikach w Lidze Narodów.
"Ale my musimy to zrobić, właśnie w Lidze Narodów. Przecież praktycznie nie ma meczów towarzyskich. Kiedy mamy próbować? To jedyna okazja, żeby troszeczkę eksperymentować. I wcale nie kosztem wyników. Piłkarze, którzy wchodzą do reprezentacji, nie są słabi. Rokują na przyszłe lata. To nie jest przypadek, oni są długo obserwowani przez selekcjonera i jego duży sztab" - podkreślił 70-krotny reprezentant Polski.
Który z młodych piłkarzy zrobił na nim największe wrażenie?
"Całkiem ciekawie wprowadza się do kadry Kacper Urbański. Na początku sam mówiłem, że ten chłopak jeszcze nie wpływa na grę reprezentacji, ale po ostatnich meczach widać, że jednak to robi. To jest bardzo pozytywne" - podkreślił.
A jeśli chodzi o bardziej doświadczonych graczy?
"Myślę, że Sebastian Szymański ma duży wpływ na grę drużyny. Piotrek Zieliński - sam zwracałem jakiś czas temu uwagę, że to piłkarz o wielkich umiejętnościach, ale niewidoczny w reprezentacji. Natomiast w tych ostatnich meczach grał tak jak na jednego z liderów przystało. Strzelił gole w obu październikowych spotkaniach Ligi Narodów. Widać, że to 'kawał wielkiego piłkarza'. I widać też, że koledzy darzą go dużym zaufaniem. Cieszę się, że to wszystko wraca na odpowiedni tor" - przyznał Świerczewski.
Jak dodał, jest pełen optymizmu, widząc poczynania kadry Probierza. Nawet mimo porażek.
"Oczywiście płacimy frycowe, bo przegrywamy, ale pamiętajmy, że gramy z drużynami z europejskiego topu. Portugalia - wiadomo, natomiast Chorwacja na dwóch poprzednich mundialach była w półfinale. A my graliśmy z nią jak równy z równym. Dlatego jestem pełen optymizmu, trzymam kciuki za drużynę i tych młodych piłkarzy. Jeżeli grasz w piłkę, to uprawiasz najfajniejszy zawód na świecie, więc niech grają jak najdłużej. Dopóki zdrowie pozwoli" - podkreślił.
Rozpoczęte w poniedziałek zgrupowanie reprezentacji ma inny charakter niż dotychczas. Kadrowicze tym razem nie zbierali się w Warszawie, lecz od razu w Porto.
Decyzja o dłuższym pobycie w Portugalii, jak tłumaczono w PZPN, zapadła "ze względów logistycznych". Obawiano się m.in. o stan boisk późną jesienią w Warszawie i okolicach.
"To krótkie zgrupowanie. Ze względu na pogodę i aklimatyzację jest dużo lepiej, że reprezentacja może trenować tam, na miejscu. Nie widzę tu żadnych minusów. Jak najbardziej zrozumiała decyzja. Oczywiście, za to wszystko musimy zapłacić, ale przecież w Polsce też nie dostajemy tego za darmo. Nie mamy swojej bazy dla kadry. A w Portugalii warunki do treningów są obecnie zdecydowanie lepsze" - zakończył przewodniczący Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Rozmawiał: Maciej Białek (PAP)
bia/ cegl/kgr/