Były premier Katalonii sojusznikiem Kremla? Media: miał bliskie kontakty z otoczeniem Putina

2023-10-26 19:11 aktualizacja: 2023-10-27, 10:26
Carles Puigdemont. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Carles Puigdemont. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Były premier Katalonii Carles Puigdemont miał bliskie kontakty z otoczeniem dyktatora Rosji Władimira Putina i zabiegał o wsparcie Kremla dla niepodległości Katalonii - wynika z ustaleń hiszpańskiej żandarmerii (Guardia Civil), ujawnionych w czwartek przez dziennik „El Debate”.

Według śledztwa hiszpańskiej żandarmerii Puigdemont miał zabiegać o wsparcie Rosji zarówno przed organizacją nielegalnego referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 r., jak i po swojej ucieczce do Belgii, która nastąpiła krótko po nielegalnym plebiscycie.

Ze zgromadzonych informacji służb hiszpańskich wynika, że władze na Kremlu zaproponowały Katalonii po jej secesji od Hiszpanii spłatę długu nowego państwa, szacowanego na 77 mld euro, a także skierowanie do niego 10 tys. rosyjskich żołnierzy.

Hiszpańscy śledczy potwierdzili, że kontakty Puigdemonta z otoczeniem Putina odbywały się przy udziale rezydującego w Barcelonie rosyjskiego przedsiębiorcy Aleksandra Dmitrenki. Pośrednikiem w tych rozmowach miał być separatystyczny polityk z Katalonii Josep Lluis Alay.

Zgodnie z ustaleniami hiszpańskich służb inną osobą, łączącą Puigdemonta z Putinem, był Artiom Łukojanow, przysposobiony syn rosyjskiego polityka Władisława Surkowa, który do 2020 r. pozostawał jednym z najbliższych współpracowników gospodarza Kremla.

Ugrupowanie Puigdemonta - Razem dla Katalonii (Junts), które wprowadziło w lipcu br. do Kongresu Deputowanych, niższej izby parlamentu Hiszpanii, siedmiu deputowanych, domaga się od premiera Pedro Sancheza w zamian za poparcie jego nowego gabinetu m.in. ogłoszenia amnestii dla separatystów z Katalonii, a także zgody na organizację kolejnego referendum niepodległościowego w tym regionie.

Wprawdzie kierowani przez Sancheza socjaliści (PSOE) zajęli drugie miejsce w wyborach 23 lipca br., ale centroprawicowej Partii Ludowej (PP) nie udało się we wrześniu zdobyć poparcia Kongresu.

Izba najpóźniej do 27 listopada musi wypowiedzieć się w sprawie wotum zaufania dla trzeciego gabinetu Sancheza. W sytuacji, gdyby nie otrzymał on poparcia Kongresu, Hiszpanię czekają w styczniu 2024 r. kolejne wybory parlamentarne.

Autor: Marcin Zatyka (PAP)

kgr/