"Oczywiście nikt z opozycji nie powinien wejść do parlamentu! To nie czas na posypywanie głowy popiołem, bo nas oszukali. To czas na duże akcje protestu, by pokazać światu, że walczymy o wolność i jesteśmy narodem, który nie pogodzi się z niesprawiedliwością" - zaapelował były prezydent (2004-2013), odbywający karę więzienia za nadużywanie władzy, którą on i jego zwolennicy uważają za motywowaną politycznie.
Partia założona przez Saakaszwilego - Zjednoczony Ruch Narodowy - ogłosiła, że nie uznaje wyników sobotnich wyborów i, co za tym idzie, nie przyjmie mandatów parlamentarnych. Również opozycyjna Koalicja na rzecz Zmiany oświadczyła, że zrzeka się mandatów, które według oficjalnych wyników zdobyła w wyborach, ponieważ nie chce ich legitymizować.
Sekretarz rządzącej partii Gruzińskie Marzenie Mamuka Mdinaradze skomentował te wypowiedzi, mówiąc, że jeśli opozycja nie wejdzie do parlamentu, to "będzie przynajmniej normalne środowisko do pracy" i nie będzie "sabotażu (ze strony) agentury". Wezwał opozycję, "by dotrzymała słowa".
Z Tbilisi Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ akl/ ał/