Capri chce się odgrodzić od turystów

2024-08-01 17:28 aktualizacja: 2024-08-01, 22:20
Wyspa Capri. Fot. PAP/EPA/GIUSEPPE CATUOGNO
Wyspa Capri. Fot. PAP/EPA/GIUSEPPE CATUOGNO
Konsekwencje nadmiernej turystyki dotykają coraz więcej miast i bajecznych turystycznych zakątków, których mieszkańcy z trudem radzą sobie z przytłaczającą liczbą przybywających gości. Już nie tylko opłaty nakładane na turystów mają zahamować ich napływ. Niektóre miejsca, np. Capri, chcą się nieco odgrodzić od przybywających. Niedawno włodarze wyspy przedstawili pomysł umieszczenia na odcinku 6 kilometrów bariery z 40 boi, w odległości 100 metrów od jej zachodniego brzegu.

Capri to jedna z najbardziej malowniczych i rozpoznawalnych włoskich wysp, której uroki chcą odkryć ludzie z całego świata, czasem choćby na jeden dzień dobijając do jej brzegów. I niestety podobnie, jak ma to miejsce w przypadku innych popularnych turystycznych kierunków, również Capri zaczyna dostrzegać niedogodności związane z nadmierną turystyką. Przypływające łodzie z gośćmi, cumujące jachty zaczynają być prawdziwym utrapieniem. Dlatego też włodarze wyspy niedawno wpadli na pomysł, by ten proceder nieco ukrócić.

Jak informuje „The Telegraph”, burmistrza włoskiej wyspy, zaproponował rozwiązanie, które wkrótce uniemożliwi łodziom wycieczkowym i jachtom zbyt bliskie podpływanie do brzegów wyspy. Burmistrz wyszedł z pomysłem umieszczenia na odcinku 6 kilometrów bariery z 40 boi w odległości 100 metrów od zachodniego brzegu Capri. Takie rozwiązanie ma nieco zmniejszyć napływ turystów, szczególnie tych, którzy wyspę odwiedzają jedynie w ramach jednodniowych wycieczek. Jak podaje brytyjski dziennik, „w maju i czerwcu wyspę odwiedza 16 tys. obcokrajowców, podczas gdy rezydentów jest 13 tys.”.

Rozwiązanie, które zapewne nie wejdzie w życie przed 2025 rokiem, znajduje zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jego wdrożenie może okazać się szczególnie dotkliwe dla operatorów łodzi. Również hotelarze i restauratorzy mają co do niego pewne zastrzeżenia. Choć dostrzegają problem „jednodniowych” gości uważają, że napływem turystów należy zarządzać bardziej efektywnie i systemowo.

„Capri staje się noclegownią dla turystów, a mieszkańcy są zmuszani do wyprowadzki. Przybywa tu więcej ludzi niż możemy obsłużyć, rodziny nie mogą sobie pozwolić na pozostanie. Rząd musi podjąć pilne działania, aby chronić społeczność i przyszłość wyspy” - powiedział w rozmowie z „The Telegraph” Teodorico Boniello, szef lokalnego stowarzyszenia konsumentów. (PAP Life)

pp/