Głównymi faworytami piątkowego wieczoru w Paryżu były właśnie "Anatomia upadku" z nominacjami w 11 kategoriach oraz "Królestwo zwierząt" w reżyserii Thomasa Cailleya, które otrzymało 12 nominacji, w tym dla najlepszego filmu, reżysera i aktora.
"To jeden z najlepszych filmów, jaki ukazał się w ostatnim czasie i chyba jeden z najlepszych dramatów małżeńskich i sądowych, porównywalny z 'Dwunastoma gniewnymi ludźmi' Sidneya Lumeta" – ocenił w rozmowie z PAP filmoznawca Łukasz Jasina.
Film pokazuje rozpad małżeństwa dwojga ludzi, którzy próbują budować swoje życie na francuskiej wsi – przypomniał filmoznawca.
"Ich niemożność zrozumienia porównywana jest przez niektórych do obecnej niemożności zrozumienia się Europejczyków" – zauważył Jasina. "Film godnie reprezentuje Europę w walce o Oscara i będzie zapamiętany jako jedno z ważniejszych zjawisk filmowych naszej dekady" – dodał.
Justine Triet otrzymała wyróżnienie dla najlepszego reżysera, zostając drugą kobietą, która zdobyła tę nagrodę 24 lata po Tonie Marshall.
Jej film otrzymał nagrody łącznie w sześciu kategoriach, w tym: najlepszy scenariusz oryginalny, najlepszy aktor drugoplanowy, którym został Swann Arlaud, najlepszy montaż oraz najlepsza aktorka, którą wybrano Sandrę Hueller. Za najlepszego aktora uznano Belga Arieha Worthaltera, odtwórcę roli w filmie "Le Proces Goldman".
W piątek "Anatomia upadku" weszła do polskich kin. Wcześniej obraz został nagrodzony Złotą Palmą w Cannes oraz otrzymał nominacje do Oscara.
Główny konkurent "Anatomii upadku", czyli "Królestwo zwierząt", zostało wyróżnione głównymi nagrodami w pięciu kategoriach, w tym m.in. za najlepsze zdjęcia, efekty wizualne, najlepszy dźwięk i kostiumy.
Nagrodę za najlepszy debiut otrzymał film "Chien de la casse", który był wymieniany wśród faworytów przed piątkowym wieczorem.
W kategorii najlepszy debiut uhonorowano Ellę Rumpf za rolę w filmie "Le Theoreme de Marguerite" oraz Raphael Quenarda za rolę w "Chien de la casse".
Statuetkę dla najlepszej aktorki drugoplanowej odebrała Adele Exarchopoulos za rolę w obrazie Jeanne Herry "Zawsze będę widzieć wasze twarze" (fr. "Je verrai toujours vos visages"). To już drugie takie wyróżnienie dla aktorki, która dekadę temu odebrała Cezara za rolę w "Życiu Adeli" (fr. "La vie d’Adele") w reżyserii Abdellatifa Kechiche’a.
W tym roku honorowy Cezar trafił do rąk brytyjskiego reżysera Christophera Nolana, który stworzył takie obrazy, jak "Mroczny Rycerz", "Interstellar" czy ostatnio "Oppenheimer". W ubiegłym roku w Paryżu wyróżniono w ten sposób amerykańskiego reżysera Davida Finchera. Nagrodę Nolanowi wręczyła aktorka Marion Cotillard.
Honorowe wyróżnienie odebrała również francuska aktorka i reżyserka Agnes Jaoui.
Cezary, nazywane niekiedy francuskimi Oscarami, są corocznie przyznawane przez Akademię Sztuki i Techniki Filmowej od 1976 roku. Nazwa pochodzi od imienia rzeźbiarza Cesara Baldacciniego, który stworzył statuetkę wręczaną wyróżnionym artystom.
W 2020 roku 12 nominacji do Cezarów otrzymał film Romana Polańskiego "Oficer i szpieg" (fr. "J’accuse"), co wzbudziło wiele kontrowersji. Akademia Cezara znalazła się wówczas w ogniu krytyki, głównie ze strony organizacji feministycznych; w konsekwencji jej zarząd podał się do dymisji.
W tym roku, podczas 49. ceremonii rozdania Cezarów, przemówienie wygłosiła Judith Godreche, która wcześniej oskarżyła reżyserów Benoit Jacquota i Jacquesa Doillona o gwałt. W piątek aktorka skrytykowała przemoc seksualną i seksizm w przemyśle filmowym, otrzymując od sali owację na stojąco. (PAP)