Polska Agencja Prasowa: Hasłem prowadzonego przez Panią projektu przywracania pamięci o zapomnianych polskich pisarkach jest „odkrywanie utraconej historii”. Dlaczego tak wiele tej historii utraciliśmy i dziś pamięć o polskich pisarkach z XIX czy XIX/XX wieku jest ograniczona do zaledwie kilku nazwisk?
Dr hab. Beata Walęciuk-Dejneka: Myślę, że decyduje o tym wiele różnego rodzaju czynników. W XIX wieku kobietom bardzo trudno było zaistnieć w środowisku artystycznym, nie dotyczyło to tylko pisarek, ale też malarek, rzeźbiarek. Był to czas, w którym kobiety zajmowały się głównie (albo miały się zajmować) sferą domową, a nie publiczną: zarabianiem pieniędzy, pracą czy realizowaniem swoich pasji. Tak były też wychowywane i kształtowane przez rodziny, własne matki: na dobre żony, opiekuńcze matki i wzorowe gospodynie domowe. I chociaż pisarstwo uprawiały od wieków, to ich pisanie uchodziło długo za zajęcie niepoważne, najpierw długo marginalizowane, a później uznawane – także przez wybitnych krytyków – za literaturę słabej jakości. Nic więc dziwnego, że kobiety zaczęły przyjmować męskie pseudonimy, niektóre usiłowały naśladować swoich kolegów w zakresie poetyki tekstu, inne, starały się walczyć o upowszechnianie swoich dzieł.
W naszym projekcie są takie nazwiska, o których zupełnie zapomniano, zaniedbano pamięć o nich, czy które specjalnie „wymazywano”, bowiem ich dzieła podlegały cenzurze, a że nie spełniały ustalonych wówczas kryteriów, nie poruszały „poprawnych” tematów – znajdowały się na liście książek, które zakazywano wydawać.
Należy także pamiętać, że twórczość pisarek, którymi się zajmujemy, nie była i nie jest zaliczana do kategorii literatury wysokiej. Były to raczej utwory drugorzędne czy trzeciorzędne, słabsze, jeśli chodzi o walory estetyczne, jednak ważne dla pamięci zbiorowej, bo pokazujące codzienne życie, problemy, kłopoty, ale i sukcesy. Chodzi też o to, abyśmy nie ograniczali się jedynie do kilku nazwisk, znanych z podręczników szkolnych (Konopnicka, Orzeszkowa, Nałkowska), ale mieli świadomość, że istniały również inne, wspaniałe, niekiedy może i oryginalne, fascynujące pisarki, działaczki społeczne, działaczki na rzecz praw kobiet, bojownice o wolność.
PAP: Gdy w najpopularniejszą wyszukiwarkę internetową wpiszemy frazę „pierwsza polska pisarka” to na pierwszym miejscu w wynikach wyszukiwania pojawia się Klementyna Hoffmanowa. Gdy wejdziemy w link to przeczytamy, że jako pierwsza utrzymywała się ze swojej działalności pisarskiej i edukacyjnej. Wydaje się jednak, że w większości wypadków kryterium zarabiania na swojej twórczości nie jest w XIX wieku zbyt sensowne, bo działalność pisarska bywała raczej hobby niż źródłem utrzymania.
B.W.-D.: Prekursorki dyskursu emancypacyjnego, jak polskie Entuzjastki, z Narcyzą Żmichowską na czele, były kobietami pióra, a w czasach, kiedy żyły, bycie kobietą pióra – nawet jeśli to pióro znamionowała zachowawczość – oznaczało bycie kobietą czynu. Świadczyła o tym aktywność rosnącej z każdą dekadą XIX wieku armii literatek. W dodatku, w odróżnieniu np. od bycia guwernantką czy służącą, pisarstwo było dla kobiet z warstw mieszczańskich i ziemiańskich profesją nieupokarzającą, przynoszącą oprócz skromnych zysków materialnych także satysfakcję. Tym zaś, które nie musiały zarobkować, otwierało możliwość ekspresji talentu, wyartykułowania doświadczeń i myśli, zaistnienia poza sferą domowo-prywatną. Wiele z odnajdowanych przez nas pisarek pracowało, zarabiało na swoje utrzymanie. Przykładem może być „odkryta” przeze mnie kilka dni temu Mieczysława Łuczyńska z Mszczonowa, która pracowała na poczcie, a talent pisarski służył jej do uzewnętrzniania własnej psychiki, emocji, utrwalania na piśmie zaobserwowanych sytuacji, faktów. Kobiety, które uwzględniamy w tym projekcie badawczym to nie tylko pisarki – chociaż to jest dla nas najistotniejsze – to również publicystki, działaczki społeczne, propagatorki polskiej kultury, nauczycielki, redaktorki, które pisały odezwy, apele, artykuły w prasie, tłumaczyły, działały na rzecz praw kobiet.
PAP: Które z pisarek były najbardziej inspirujące w momencie, gdy rozpoczynała Pani prace nad tym przedsięwzięciem badawczym?
B.W.-D.: Od kilkunastu lat zajmuję się odkrywaniem i badaniem twórczości pisarek, też poetek, tych zapomnianych, przemilczanych, znajdujących się poza kanonem. Dostrzegłam, że mimo wykształcenia polonistycznego i jako literaturoznawca, sama wielu nazwisk nie znałam. Do rozwinięcia tych poszukiwań zainspirowały mnie dwie postacie: poetka i pisarka Maria Szpyrkówna i promotorka polskiej kultury w kręgach paryskich Aurelia Wyleżyńska. Podjęłam decyzję o poszukiwaniu i odkrywaniu innych zapomnianych pisarek i, jak się z czasem okazało, jest ich wiele. Każda biografia jest fascynująca. Postanowiłam powołać zespół złożony z doktorantów oraz studentów i stworzyć taki projekt, który będzie wykorzystywany badawczo, ale także będzie promował i upowszechniał wiedzę o pisarkach. Chcemy popularyzować wkład polskich pisarek w dzieje regionu, kraju, w literaturę, kulturę, edukację, naukę, tradycję narodową, czy tożsamość.
PAP: Popularyzacja polskiej literatury przyświecała także niektórym z bohaterek tego projektu badawczego. Wśród nich była między innymi działaczka niepodległościowa Faustyna Morzycka, autorka streszczeń "Trylogii" Henryka Sienkiewicza kierowanych do osób, które dopiero niedawno nauczyły się czytać.
B.W.-D.: Morzycka jest literatką mało znaną. Znacznie częściej wymienia się ją jako popularyzatorkę wiedzy krajoznawczej, nauczycielkę polskiego czy działaczkę oświatową. Prawdopodobnie była wzorem dla Stefana Żeromskiego do stworzenia postaci Siłaczki z jego słynnej noweli. Zresztą sam pisarz, zainteresowany osobą i aktywnością społeczno-literacką Morzyckiej, wspominał o niej w swoich dziennikach z 1891 roku. Hipotezę o tej inspiracji oczywiście trudno potwierdzić, ale bez wątpienia Morzycka była taka, jak bohaterka utworu Żeromskiego. Brała sprawy w swoje ręce, prowadziła działalność oświatową, pedagogiczną, organizowała spotkania, prelekcje, ale też pisała dla dzieci i młodzieży, tworzyła zbeletryzowane biografie sławnych i znanych postaci, antologie polskiej poezji i przeróbki, skróty znanych dzieł literatury polskiej i obcej: „Starej baśni” Józefa Ignacego Kraszewskiego, „Placówki” Bolesława Prusa czy „W zimowy wieczór” Elizy Orzeszkowej.
Oprócz działalności oświatowej, prowadzonej na szeroką skalę, zajmowała się też Morzycka konspiracyjną pracą polityczną. Należała do Polskiego Związku Ludowego, do Organizacji Bojowej PPS, była członkinią nałęczowskiego Towarzystwa „Światło”, które zajmowało się odczytami, prelekcjami i pogadankami na tematy historyczne, walk narodowowyzwoleńczych, tradycji powstańczych oraz aktualnych zadań narodu. Organizowała wykłady na popołudniowych kursach dla dorosłych, także dla analfabetów. W jej mieszkaniu odbywały się tajne zabrania, przebywali konspiratorzy i uciekinierzy z więzienia lubelskiego. Za swoją działalność została aresztowana i 10 lipca 1908 r. osadzona w X Pawilonie Cytadeli w Warszawie, potem przewieziona do więzienia na Zamku Lubelskim. Matce udało się wydostać Morzycką z więzienia, wpłacając za nią wysoką kaucję. W 1909 r., po szkoleniu z technik używania ładunków wybuchowych, wzięła udział w zamachu na generała-majora Lwa Uthofa, pomocnika warszawskiego generała-gubernatora do spraw policyjnych. Bomba raniła przypadkowych przechodniów. 25 maja 1910 r. Morzycka popełniła samobójstwo (otruła się), pochowano ją na cmentarzu rakowieckim. Nigdy nie wyszła za mąż.
PAP: Wątek pochodzenia tych pisarek z rodzin patriotycznych pojawia się w wielu ich biografiach. Czy można nakreślić swego rodzaju społeczny portret tych kobiet? Z jakich warstw społecznych się wywodziły?
B.W.-D.: W gronie opracowywanych przez nas literatek znajdują się kobiety pochodzące z różnych środowisk, warstw społecznych, społeczności religijnych, o zróżnicowanym wykształceniu, doświadczeniu życiowym i światopoglądzie. Jednak większość z nich wywodziła się z ziemiaństwa lub kręgów szlacheckich. Jesteśmy dopiero na początku gromadzenia biogramów. W tym momencie na stronie znajduje się 40 portretów pisarek, a biogramy 12 z nich są opracowane. Trwają prace nad kolejnymi sześcioma. Nasza kolekcja to proces, który możemy uzupełniać, poprawiać, uszczegółowiać.
Jeśli chodzi o zabory czy terytoria, z których pochodziły – też jest różnie. Dla przykładu podam kilka. Zofia Cieszkowska, urodziła się w Korczewie-Dobiecinie, w okolicach Piotrkowa. Reprezentowała środowisko emancypantek. W 1905 r., po strajku szkolnym, została mianowana przełożoną jednej ze szkół polskich w Warszawie. A około 1926 r. pracowała jako nauczycielka kontraktowa w Gimnazjum Państwowym im. Bolesława Prusa w Siedlcach.
Inna – Ludwika Jahołkowska-Koszutska - urodziła się koło Grodna, we wsi Popławy. Gimnazjum z kolei ukończyła w Warszawie. Lata 1891–1894 to czas, kiedy przyszła pisarka uczestniczyła w tajnych kółkach samokształceniowych, które były organizowane przez radykalną młodzież studencką. Była członkinią Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich, założycielką Stowarzyszenia Równouprawnienia Kobiet Polskich, również Centralnego Komitetu Równouprawnienia Politycznego Kobiet Polskich oraz Klubu Politycznego Kobiet Postępowych, a także Radną Warszawy. Tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, Koszutska weszła w skład grona uznanych lewicowych działaczek społecznych, organizujących w Warszawie 8 i 9 września 1917 roku zjazd kobiet polskich.
Czy wreszcie Aurelia Wyleżyńska - urodziła się w małym, przygranicznym miasteczku, Oknicy, położonym w guberni podolskiej. Po ukończeniu pensji Cecylii Plater-Zyberkówny w Warszawie kontynuowała naukę w Krakowie na Wyższych Kursach dla Kobiet im. Baranieckiego, a następnie w roku 1907 przyjęto ją na Wydział Filozoficzny UJ, początkowo jako hospitantkę, później jako studentkę nadzwyczajną. Z czasem wyjechała do Paryża, gdzie została na kilkanaście lat. Pod urokiem stolicy Francji była do końca życia i mimo wielu odbytych podróży (Włochy, Hiszpania, Niemcy, Austria) nic nie zdołało zatrzeć i zmienić tego wrażenia. W 1937 r. powróciła do Polski i zamieszkała w Warszawie. Podczas okupacji hitlerowskiej pracowała w szpitalu, prowadziła działalność charytatywną oraz opiekowała się rannymi i potrzebującymi, uczyła lekarzy francuskiego, była tłumaczką. Zmarła w czasie Powstania Warszawskiego 3 sierpnia 1944 r., pochowana jest na Cmentarzu Powązkowskim.
PAP: Jakie źródła do badań biograficznych pozostawiły po sobie pisarki? Wydaje się, że nie są to łatwe poszukiwania, szczególnie jeśli pisarka nie pochodziła z kręgów szlacheckich?
B.W.-D.: Do stworzenia i opracowania portretu pisarki, jej biogramu, poszukujemy źródeł głównie w archiwach i bibliotekach, w ich zasobach cyfrowych, czasopismach czy książkach. Staramy się wychodzić od nazwiska lub innej drobnej wzmianki odnalezionej na przykład w czasopiśmie, w którym publikowała. Następnie „metodą łańcuchową” docieramy do kolejnych informacji. Często są to godziny poświęcone na kwerendę kolejnych numerów takich czasopism jak „Bluszcz”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Świat Kobiety”, „Kobieta Współczesna”, „Wiadomości Literackie” i inne. A czasem pomaga zupełny przypadek.
PAP: Pisarki, których sylwetki już znalazły się na stronie projektu, to kobiety urodzone mniej więcej pomiędzy początkiem XIX wieku i zmarłe około połowy XX wieku. Jakie cezury czasowe przyjęto w badaniach?
B.W.-D.: Przyjęliśmy, że projekt jest poświęcony głównie pisarkom XIX i XX wieku. Przyjęta przez nas cezura czasowa związana jest głównie ze skupieniem uwagi na czasach emancypacji i stopniowego wzrostu udziału kobiet w życiu literackim, publicznym, kulturowym, zdobyciu praw wyborczych i czynnego wspierania różnych powstających i działających organizacji kulturalnych czy narodowych. Oczywiście nie oznacza to, że kobiety nie tworzyły literatury wcześniej.
PAP: Jak społeczeństwo połowy XIX wieku spoglądało na kobiety podejmujące działalność pisarską?
B. W.-D.: Najczęściej krytycznie. Pojawiały się sarkastyczne artykuły w ówczesnej prasie. Podkreślano, że kobiety nie powinny podejmować takiej działalności, oceniano ich pisarstwo jako słabe, grafomańskie, „irytująco nieudolne”. Mówiono, że nie mogą być brane na serio jako literatki, że nie powinny zajmować się pisaniem, a bardziej skupić na życiu prywatnym. Było im więc bardzo trudno, ale wiele z nich wytrwało i stały się uznanymi i znanymi pisarkami (Orzeszkowa, Zapolska). Inne, choć w swoim czasie popularne - zostały zapomniane. Dotyczy to na przykład Mieczysławy Łuczyńskiej, której twórczość w czasie, kiedy żyła i pisała, była bardzo poczytna i gościła na półkach wielu księgarń nawet w kilkunastotysięcznych nakładach. Nie ustępowała popularnością powieściom Marii Rodziewiczówny czy Heleny Mniszkówny, a w rankingu czytelniczym z 1931 roku autorka znalazła się prawie w czołówce listy, na 20 miejscu, wyprzedzona przez Stefana Żeromskiego, Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa, Stanisława Reymonta, Marię Rodziewiczówną, Helenę Mniszkówną czy Elizę Orzeszkową. Po śmierci jej twórczość odeszła w niepamięć.
Za moment przełomu, w którym pisarka przestaje być zjawiskiem „dziwnym” można uznać pozytywizm, a więc czasy Konopnickiej, Orzeszkowej, potem Zapolskiej. Kolejny taki przełom, lepszy czas dokona się w 1918 r., gdy w niepodległej Polsce kobiety zostaną w pełni równouprawnione.(PAP)
Rozmawiał: Michał Szukała
Kolekcja „Zapomniane pisarki polskie – odkrywanie utraconej historii” zawiera biogramy, portrety, twórczość i inne informacje, świadczące o miejscu pisarek w historii literatury, ich rolach, tożsamości, formach działalności społecznej.
Autor: Michał Szukała
kno/