W rozmowie z PAP dr Michał Markiewicz, asystent w Katedrze Prawa Własności Intelektualnej Uniwersytetu Jagiellońskiego, przypomniał, że "obecnie, w trakcie prac nad implementacją dyrektywy DSM (spóźnionej o ponad 2,5 roku) do polskiego prawa autorskiego, wrócił problem wynagrodzenia twórców w przypadku streamingu utworów audiowizualnych, mimo że zagadnienie to wprost nie było objęte aktem unijnym". Jego zdaniem problem ten jest jednak bardziej złożony. "Spór, jaki toczy się w odniesieniu do tzw. tantiem (tj. wynagrodzenia procentowego należnego twórcom), dotyczy w istocie tylko wycinka problemu wynagrodzenia należnego twórcom – obejmuje bowiem dodatkowe wynagrodzenie twórców utworów audiowizualnych za określone formy eksploatacji tych utworów. Słowo dodatkowe ma tu kluczowe znaczenie i konieczne jest wytłumaczenie aktualnego modelu tego wynagrodzenia" - wytłumaczył.
Prawnik przypomniał, że "twórcy utworu audiowizualnego w absolutnej większości przypadków przenoszą swoje prawa do utworu audiowizualnego na rzecz jego producenta, istnieje zresztą w prawie domniemanie takiego przeniesienia". W ramach tej umowy twórcom należy się wynagrodzenie, które w stosownej umowie z producentem negocjują. Wraz z wykonaniem umowy producent dysponuje całością praw do utworu audiowizualnego i może taki film komercyjnie eksploatować.
"Wbrew intuicji, twórcy, którzy otrzymali już wynagrodzenie w ramach umowy przenoszącej prawa, na mocy szczególnej regulacji ustawowej dotyczącej dodatkowego wynagrodzenia, uprawnieni są do otrzymania kolejnego (drugiego) wynagrodzenia ze wskazanych w ustawie konkretnych sposobów eksploatacji utworu audiowizualnego, mimo że prawa w tym zakresie przenieśli na producenta – co w przypadku wszystkich innych utworów prowadziłoby do braku podstaw do dodatkowego wynagrodzenia. Tymi formami korzystania uprawniającymi do dodatkowego wynagrodzenia są: korzystnie z utworu w kinie, najem (odpłatne "wypożyczania" fizycznych nośników), a także publicznego odtwarzania z nośników, nadawanie, w tym w telewizji oraz tworzenie dodatkowych kopii dla użytkowników prywatnych" - powiedział dr Markiewicz.
Zaznaczył, że "gdyby zatem powyższy model wynagrodzenia chcieć opisać na przykładzie innej branży, należałoby przyjąć, że producentowi samochodów (twórca), który sprzedaje samochody poszczególnym dealerom (producent utworu audiowizualnego), mimo tego, że otrzymał wynagrodzenie od dealera w postaci zapłaty za auto (wynagrodzenie za przeniesienie prawa), należy się dodatkowe wynagrodzenie w zależności od tego, w jaki sposób nabywcy auta z niego korzystają, tj. wynagrodzenie jest należne tylko, gdy klienci jeżdżą autem po autostradzie (eksploatacja w kinach) oraz gdy jadą na wstecznym biegu (nadawanie w telewizji)". "Zatem producent auta nie tylko zarabia na tym, że je sprzedaje, ale także na określonych sposobach jeżdżenia tym autem przez nabywców ostatecznych" - dodał.
Markiewicz podkreślił, że "powyższy model dodatkowego wynagrodzenia nie jest rozwiązaniem powszechnym na świecie, co rodzi problem z brakiem równoważności względem traktowania polskich twórców za granicą". "Obecny spór dotyczący tantiem dotyczy dodatkowej formy eksploatacji utworu audiowizualnego tj. streamingu tych utworów w Internecie. Wykorzystując powyższy przykład motoryzacyjny, należałoby się zastanowić, czy także jazda po drogach szybkiego ruchu powinna wiązać się z dodatkowym wynagrodzeniem producenta auta" - powiedział.
Prawnik zaznaczył, że nie widzi podstaw, aby różnicować korzystanie z utworu w kinie od zapoznawania się z tym samym filmem za pośrednictwem Internetu, w tym platform streamingowych. "Uważam zatem, że sytuacje te powinny być zrównane i w tym zakresie środowiska twórcze mają zasadne argumenty" - powiedział.
Zastrzegł jednak, że "opisany powyżej model ma jedną wyraźną 'skazę' w postaci rozliczeń dotyczących utworów zagranicznych (spoza UE)". "Ze względu na zasadę asymilacji od korzystania z tych utwór pobierane są opłaty należne twórcom zagranicznym, nie są one jednak w istocie wypłacane tym twórcom, a po określonym czasie przekazywane są na rzecz polskich twórców. Wydaje się, że jeśli faktycznie wolą ustawodawcy jest taki skutek, należałoby to inaczej uregulować" - powiedział.
Dyrektywa UE wprowadza zasadę odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia (art. 18). "To właśnie ta regulacja, według polskiego prawodawcy, ma być podstawą dodania kolejnej podstawy do dodatkowego wynagrodzenia opisanego powyżej. Problem jest jednak taki, że proponowana nowelizacja dotyczy bardzo wąskiej kategorii twórców (twórców utworów audiowizualnych oraz artystów wykonawców utworów muzycznych i słowno-muzycznych), a dyrektywa nie przewiduje takiego ograniczenia, wręcz przeciwnie wprowadza zasady generalne dla całego prawa autorskiego" - powiedział Markiewicz. Zaznaczył, że "w tym miejscu należy stwierdzić, że polskie prawo jest po prostu niedostosowane do współczesnych form korzystania z utworów i tak jak rzeczywiście nie dostrzegam uzasadnienia dla pominięcia streamingu w ramach podstaw dla dodatkowego wynagrodzenia, tak samo mam wątpliwości przy pominięciu urządzeń mobilnych w regulacji dotyczącej opłat reprograficznych".
"W mojej ocenie sytuacji nie należy fragmentarycznie, na kolanie, 'łatać' obecną nowelizacją ustawy, która powstawała w innych realiach społeczno-gospodarczych, a należy dogłębnie zastanowić się, jakie rezultaty chcemy osiągnąć i w jaki sposób należy w przyszłości kształtować wynagrodzenie twórców. W szczególności z tego względu, że dyrektywa wprost wskazuje, że 'kwota ryczałtowa może również stanowić proporcjonalne wynagrodzenie, ale nie powinna być regułą' – prawodawca unijny podkreśla zatem, że modelowe wynagrodzenie powinno być raczej procentowe (tantiemy)" - podkreślił dr Markiewicz.
"Gdyby natomiast uznać powyższą sugestię za prawidłowy krok przy redakcji nowych przepisów, to równocześnie należałoby stwierdzić, że dodatkowe wynagrodzenie twórców nie jest już potrzebne – jeśli np. zostałby wprowadzony obowiązek uregulowania wynagrodzenia, w określonych przypadkach, na zasadach procentu od przychodów, to wydaje się, że odpadłaby potrzeba zabezpieczania twórców dziwnym mechanizmem dodatkowego wynagrodzenia opisanego powyżej" - powiedział. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
gn/