Co ze sprawozdaniem finansowym PiS? PKW wraca do analiz

2024-07-29 15:28 aktualizacja: 2024-07-29, 20:32
Prezes PiS Jarosław Kaczyński Fot. PAP/Leszek Szymański
Prezes PiS Jarosław Kaczyński Fot. PAP/Leszek Szymański
W środę Państwowa Komisja Wyborcza powróci do rozpatrywania sprawozdań finansowych komitetów wyborczych z wyborów parlamentarnych. Kontrowersje budzi sprawozdanie PiS; przedstawiciele rządu oczekują odrzucenia sprawozdania tego komitetu; konsekwencją byłaby utrata subwencji i dotacji podmiotowej.

PKW może przyjąć sprawozdanie finansowe bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić. Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc. dotacji podmiotowej, czyli środków z budżetu państwa, które partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami (to tzw. zwrot za kampanię), oraz subwencji, czyli środków z budżetu państwa na działalność statutową partii - także maksymalnie do 75 proc. jej wysokości. Do otrzymywania subwencji są uprawnione komitety partii, które w ostatnich wyborach parlamentarnych przekroczyły próg 3 proc.; koalicje obowiązuje próg 6 proc.

W środę komisja po raz drugi zbierze się, by zbadać sprawozdania z wyborów parlamentarnych. Poprzednie posiedzenie - które odbyło się 11 lipca - odroczono do 31 lipca. Jak wówczas uzasadniono, powodem była konieczność uzupełnienia zgromadzonych materiałów, by dokonać pogłębionej całościowej analizy. Komisja zwróciła się w tej sprawie do premiera, a także do Prokuratury Krajowej i Najwyższej Izby Kontroli.

Kontrowersje budzi sprawozdanie finansowe komitetu Prawa i Sprawiedliwości. Przedstawiciele rządu podnoszą zastrzeżenia dot. wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, wykorzystania mienia publicznego, finansowania spotów czy przyjęcia niedozwolonej korzyści majątkowej.

Resort sprawiedliwości postulował, by PKW sprawdziła, czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości były zgodne z przepisami Kodeksu wyborczego dotyczącymi zasad finansowania kampanii wyborczych. Pismo w tej sprawie minister sprawiedliwości skierował na początku czerwca do Krajowego Biura Wyborczego. Adam Bodnar podał wówczas, że "poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości przyznało w sumie 2043 dofinansowania na łączną sumę 224 milionów złotych, w tym 201,1 mln zł w okręgach, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski", a dofinansowania z FS przyznawano w latach 2019-2023, czyli w okresie pokrywającym się z kampaniami wyborczymi do Sejmu i Senatu oraz kampanią referendalną.

Wcześniej, w lutym 2024 r., minister sprawiedliwości wnioskował też do KBW w sprawie oceny zgodności kampanii reklamowych resortu z lat 2019-2023 z zasadami finansowania komitetów wyborczych. Informował wówczas, że w Ministerstwie Sprawiedliwości odkryto, iż "z kart kredytowych ponoszone były wydatki na reklamy MS, ale czas emisji tych reklam był bardzo zbieżny z tym, kiedy trwała kampania wyborcza".

Są zawiadomienia do prokuratury

Z kolei w piątek w odpowiedzi na zapytanie PKW Kancelaria Premiera przesłała Komisji informacje na temat zawiadomień skierowanych do prokuratury w wyniku kontroli i audytów organów w sprawach naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego wymienionych jako przesłanki odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego.

Jak wynika z komunikatu KPRM, w dokumencie wśród przykładów nieprawidłowości Kancelaria Premiera wymienia m.in. działania o charakterze promocyjnym i agitacyjnym, które były podejmowane przez osoby zatrudnione w Rządowym Centrum Legislacji na korzyść kandydującego w wyborach ówczesnego prezesa RCL.

Ponadto, zdaniem KPRM, za nieprawidłowe można uznać wydatki na promocję związaną z programem 800 plus, organizowane głównie w ramach tzw. pikników 800 plus.

Wśród wymagających oceny PKW KPRM wymienia też działania prowadzone przez byłe kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości w ramach Funduszu Sprawiedliwości, a także działania prowadzone przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową (NASK), dotyczące sposobu przygotowywania w latach 2022-2023 internetowych raportów m.in. na temat "wiarygodności Prawa i Sprawiedliwości".

Członek PKW Ryszard Kalisz zwracał uwagę w poniedziałek na antenie radiowej Trójki, że PKW nie ma instrumentów ani do przesłuchiwania świadków, ani do zbierania dowodów. Podkreślił, że PKW dostała od prokuratury "bardzo kiepskie" dokumenty.

"Podam jeden przykład, kwestia dotycząca RCL. Informacja z prokuratury okręgowej w Warszawie na pół strony, taka standardowa, w której prokuratorka pisze, że prowadzi się takie śledztwo w związku z podejrzeniem popełnienia czynu z artykułu 231 (Kodeksu karnego)" - powiedział Kalisz i dodał, że w dokumencie tym nie ma mowy o Krzysztofie Szczuckim, ponieważ prokuratura nie wszczęła wobec niego śledztwa. "Jaki to ma związek z kampanią wyborczą? Dla pani byłby to dowód?" - pytał dziennikarkę.

"PKW nie może opierać się na informacjach medialnych"

Zaznaczył przy tym, że PKW nie może opierać się na informacjach medialnych, tylko musi mieć dowody od organu, który ma uprawnienia śledcze. "Jeżeli politycy przesądzają różne rzeczy, mówią o różnych rzeczach, ale w pismach do PKW są zdawkowe informacje: wy weźcie na siebie odpowiedzialność, a my tylko mówimy, że wszczęliśmy śledztwo, to tak być nie może. My oczekujemy, że wszystkie okoliczności, które są ważne dla nas, przygotują kompetentne organy państwa" - powiedział Kalisz. Przyznał, że najbardziej jest zadowolony ze współpracy z NIK.

Własną analizę dla członków Państwowej Komisji Wyborczej przygotował zespół kontroli finansowania partii politycznych i kampanii wyborczych działający w Krajowym Biurze Wyborczym pod kierownictwem Krzysztofa Lorentza. Nie jest to jednak dokument wiążący dla PKW.

W dokumencie - opisanym w poniedziałek przez "Dziennik Gazetę Prawną" - wskazano, że ewentualne odrzucenie sprawozdania przez PKW mogłoby naruszyć dotychczasową interpretację "zasad wypracowanych przez ponad 20 lat sprawowania przez nią kontroli finansowania kampanii wyborczych, których zasadność potwierdza również orzecznictwo Sądu Najwyższego".

Odrzucenie sprawozdania może nastąpić jedynie w razie zaistnienia wydarzeń ściśle określonych w kodeksie wyborczym. Chodzi np. o wydawanie pieniędzy na cele niezwiązane z wyborami, pozyskiwanie ich przed przyjęciem zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego, przeprowadzanie zbiórek publicznych, przyjmowanie pieniędzy spoza Funduszu Wyborczego lub pozyskiwanie korzyści majątkowych z naruszeniem przepisów kodeksu.

Zespół podkreślił przy tym, że zakres kontroli sprawowanej przez PKW wyznaczają przepisy, więc obejmuje on wyłącznie działania komitetów wyborczych. "Działania podmiotów innych niż komitety wyborcze nie podlegają kontroli ani ocenie dokonywanej przez PKW, a ich analiza służyć może jedynie ustaleniu stanu faktycznego" – czytamy w dokumencie, na który powołuje się "DGP". I dalej: "nie może być podstawą odrzucenia sprawozdania ani wskazania uchybienia obiektywny wpływ działań innego podmiotu na polepszenie szans wyborczych komitetu wyborczego, o ile działania te dokonywane były bez porozumienia z komitetem". Z dokumentu wynika, że aby odrzucić sprawozdanie, działania podejmowane przez inne podmioty muszą być prowadzone w porozumieniu z pełnomocnikiem finansowym komitetu lub co najmniej za jego wiedzą i zgodą; działania podmiotów niezwiązanych ściśle z komitetem "nie mają wpływu na decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu sprawozdania".

W dalszej części analizy - na którą powołuje się "DGP" - zespół KBW zaznacza, że na ocenę zgodności działania komitetu z prawem mogą mieć wpływ jedynie działania podejmowane w okresie kampanii, a więc w 2023 r. Wydarzenia z lat 2019–2022 nie mają wpływu na końcową decyzję. W konkluzji dokumentu stwierdzono, że stanowisko PKW nie może mieć związku z oceną, czy inne podmioty (organy administracji państwowej, fundacje, stowarzyszenia itp.) naruszyły prawo w zakresie innym niż finansowanie kampanii. "Dokonanie oceny tych działań należy do innych organów państwa" – podkreślono.(PAP)

mar/