„Co to znaczy przyjąć obcego do swojego domu?". Nowy serial TVP o pierwszych miesiącach po wybuchu wojny na Ukrainie [NASZE WIDEO]

2024-03-08 16:21 aktualizacja: 2024-03-10, 14:30
Pokaz prasowy dwóch odcinków serialu „Będziemy mieszkać razem”, 6 bm. w stołecznym kinie Atlantic. Fot. PAP/
Pokaz prasowy dwóch odcinków serialu „Będziemy mieszkać razem”, 6 bm. w stołecznym kinie Atlantic. Fot. PAP/
„Będziemy mieszkać razem” – to nowy polski serial, wyprodukowany przez TVP, który opowiada o losach Ukraińców i Polaków w pierwszych miesiącach wojny na pełną skalę. Na pokazie prasowym dwóch odcinków serialu twórcy serialu wskazywali, że mierzyli się z pytaniem „co to znaczy przyjąć obcego do swojego domu i co to znaczy być obcym w czyimś domu? ”.

W środę w warszawskim kinie Atlantic przedpremierowo wyemitowano dwa odcinki serialu „Będziemy mieszkać razem”, który skupia się na relacjach międzyludzkich krystalizujących się w trudnych czasach wojny.

Reżyserka serialu Anna Maliszewska opowiedziała, że razem z ekipą chciała pokazać pierwszy moment po wybuchu agresji Rosji na Ukrainie, który był trudny zarówno dla Ukraińców, jak i Polaków. „Ludzie przyjechali do nas szukając pomocy i wtedy Polacy wykazały bardzo dużo serca i odwagi. Chcieliśmy opowiedzieć o tym momencie, że nie było to proste i dla jednych, i dla drugich. Zmierzyliśmy się z pytaniem, co to znaczy – przyjąć obcego do swojego domu i co to znaczy być obcym w czyimś domu. Odpowiedź okazała się trudna i wielowymiarowa. Najważniejsze jest to, że ten obcy w pewnym momencie przestaje takim być. Zastanawialiśmy się, jak to będzie, jak będziemy mieszkać razem, bo myślę, że od tego momentu zawsze będziemy mieszkać razem. Polska przestała być krajem jednorodnym etnicznie” – oznajmiła.

Jej zdaniem, bardzo ważny jest moment, kiedy uznamy Polskę za nasz wspólny dom. Podczas premiery wspominano, że jedną z autorek scenariuszu serialu „Będziemy mieszkać razem” jest Alina Semeriakova, która zamieszkiwała w Buczy, a później uciekała stąd do Kanady. „Alina Semeriakova postanowiła opisać moment ucieczki z Buczy, więc było dla nas to bardzo wzruszające. Do współpracy z nami zaprosiliśmy wielu ukraińskich filmowców, ukraińskich aktorów i też dużo z nimi rozmawialiśmy, więc ten serial powstał też dzięki licznym rozmowom z Ukraińcami. Byliśmy nastawieni, że to nasz wspólny serial” – powiedziała Maliszewska.

Robert Mąka, jeden ze scenarzystów mówił, że twórcy mieli bardzo ograniczony czas, ale udało im się serial ukończyć przed drugą rocznicą wybuchu wojny na Ukrainie. „Gatunkowo określiłbym serial jako komediodramat. Będzie tu się z czego pośmiać, będzie czego się bać, np. gdy nasz bohater wyruszy na Ukrainę” – tłumaczy.

„To jest opowieść o dojrzewaniu. Nasi bohaterowie, też młodzi, odbywają drogę z niewinności do pewnej inicjacji. To jest jeden plan tego serialu. Drugi jest to zderzenie z uchodźcą – co to znaczy przyjąć kogoś do swojego domu? To nie jest wcale takie proste. Opowiedzieliśmy, że to spotkanie prowadzi do czegoś dobrego” – dodaje.

Obecny na pokazie prasowym aktor Mikołaj Roznerski, który gra postać Tadeusza, opowiedział, że jego bohater jest 30-letnim mężczyzną, który nie potrafi się usamodzielnić, pozostając uzależnionym od matki, ale w pewnym momencie wydarzenia na świecie i w jego życiu sprawiają, że dorasta. Najtrudniejszym wyzwaniem dla aktora było ukazanie wiarygodnych reakcji na realia wojenne: „Naprawdę trzeba było zagrać bardzo subtelnie. Musiałem znaleźć sobie pokłady, które uwiarygodnią ten stan, kiedy wagnerowiec przystawia broń do skroni i kiedy człowiek tak naprawdę nie wie, czy zostanie zastrzelony, czy nie. To chyba było najtrudniejsze”.

Najmłodszą wśród aktorek była dziewięcioletnia Ukrainka Zlata Kardash, która wcieliła się w postać Warii. „Zaprzyjaźniłam się ze wszystkimi, którzy grali w tym serialu. Znalazłam nawet wielu przyjaciół i przyjaciółek. Najbardziej podobała mi się scena w serialu, w której moja postać chciała wyjechać sama z Polski, kupić bilet, ale nie chcieli mi go sprzedać. Później gonił mnie ochroniarz i ja przewracałam po drodze walizki” – podzieliła się z PAP.PL wrażeniami dziewczynka.

„Większość historii, opowiadanych przez bohaterów, konfliktów naprawdę miało miejsce. Nie była to historia konkretnego człowieka, na którego możemy się powołać, ale bez wątpienia ta historia jest prawdziwa w zakresie naszych emocji i tego, co się wtedy działo” – dodaje Robert Mąka.

Premiera serialu "Będziemy mieszkać razem" w piątek, 8 marca, o godzinie 20:35 na TVP1.

Autor: Roman Havryshchak

hav/jos