Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że wydał zarządzenie ws. powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce w latach 2004-2024. Jej szefem będzie szef SKW gen. Jarosław Stróżyk. W skład komisji wejdzie od 9 do 13 członków rekomendowanych przez poszczególnych ministrów. Zarządzenie premiera weszło w życie w środę.
Poseł Ćwik we w środę w Studiu PAP był pytany m.in. o zasadność powstania komisji, oraz czy podobnie jak premier uważa, że jej prace i ustalenia mogą oczyścić atmosferę w Polsce.
"Biorąc pod uwagę to, że przez ostatnie 8 lat te służby były czasami ślepe i głuche i być może nie zajmowano się należycie ich rozwojem i pracą, ale były one bardziej wykorzystywane do działania przeciwko opozycji i działaczom społecznym, adwokatom, a nie rosyjskim służbom, to zapewne ta komisja nie zaszkodzi, a może pomóc" - ocenił.
Jak podkreślił poseł, ma nadzieję, że komisja została powoływana z czystych intencji. Dodał, że dotąd niektóre z komisji były powoływane niekoniecznie z tych pobudek. "Mam na myśli komisję Prawa i Sprawiedliwości, która była określana jako 'lex Tusk'" - wskazał.
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) May 22, 202
"Polskie służby kontrwywiadu powinny być przede wszystkim nastawione na przeciwdziałanie wpływom rosyjskim i nie myślałbym raczej o specjalnej komisji, która by to badała, ale by nasze służby dzień po dniu, krok po kroku przeciwdziałały możliwości infiltracji Polski przez Rosjan" - zaznaczył.
Ćwik ocenił, że oczywistym jest to, że Polska jest najbardziej narażona na działania rosyjskich służb ze względu na sąsiedztwo i fakt, że Rosja nadal chciałaby nas traktować jako swoją strefę wpływów.
W ub. roku, z inicjatywy PiS, badaniem rosyjskich wpływów zajmowała się komisja sejmowa, która w swoim raporcie cząstkowym z 29 listopada 2023 r. zarekomendowała, by w związku z uznaniem w latach 2010-2014 r. rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa. Tego samego dnia Sejm odwołał członków komisji.