Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie, w którym wprowadził standardy równego traktowania w podległym mu urzędzie - zakazano wieszania tam krzyży, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach.
Czarzasty pytany o to rozporządzenie w poniedziałek w Polsat News stwierdził, że walka o państwo świeckie w Polsce powinna zacząć się od tego, żeby ograniczyć nienormowane i niekontrolowane przepływy finansowe z państwa do kleru.
"To jest najważniejsza sprawa dlatego, że tutaj chodzą miliardy. Oceniam to na poziomie 8-9 mld rocznie pieniędzy, które przez żaden konkordat nie są normowane" - podkreślił polityk Lewicy.
Czarzasty zaznaczył, że nigdy nie atakował wiary i wiernych. Natomiast - jak mówił - "kler w Polsce w większości jest rozpasany co, do stylu życia, co do arogancji zachowań".
Wicemarszałek Sejmu powiedział też, że w zeszłym tygodniu wraz z posłanką Anną Marią Żukowską skierował interpelację do premiera "zawierającą 25 pytań co, do przepływów pieniędzy w stronę kleru". "Myślę, że trzeba wreszcie z tym zrobić porządek" - zaznaczył.
Czarzasty został też zapytany, czy gdy za rok zostanie marszałkiem Sejmu, zgodnie z umową koalicyjną obecnie rządzących, to czy podejmie decyzję o zdjęciu krzyża z sali obrad Sejmu. "Po pierwsze niech to się zdarzy, a po drugie ja nie jestem ortodoksyjnym zwolennikiem tego, żeby robić awantury w sprawach związanych z wiarą. Uważam, że na wszystko przyjdzie czas" - odpowiedział wicemarszałek Sejmu.
Jak dodał, nie wie, jaką decyzję podejmie. "W Polsce jest taka sytuacja, że zwykle się nie zdejmuje krzyży w różnych instytucjach, bo to nie wypada, ale państwo świeckie w ostatecznym rozrachunku to państwo bez oznaczeń religijnych" - podkreślił Czarzasty.
Dopytywany, czy gdy zostanie marszałkiem Sejmu i do niego będzie należała decyzja, to czy z Sejmu zniknie krzyż, polityk Lewicy odparł: "Przyjdzie czas, to będę podejmował decyzje".
autor: Edyta Roś
sma/