Autorka komentarza w "Le Soir", Beatrice Delvaux, nie miała wątpliwości, że wybory w USA mają znaczenie egzystencjalne nie tylko dla Amerykanów, ale także dla świata. "Nie jest to klasyczna konfrontacja między lewicą a prawicą, postępowcami a konserwatystami, między dwiema wizjami gospodarki lub polityki międzynarodowej. Nie, tu chodzi o trwałość demokracji, przetrwanie naszych wartości, samą istotę systemu politycznego, który stawia w centrum rządy prawa i równość obywateli" - podkreśliła Delvaux.
Gazeta przypomniała, że już sama kampania wyborcza Trumpa cechowała się obelgami i kłamstwami rozsiewanymi w sieciach społecznościowych, dlatego powinna zdyskwalifikować kandydata do władzy. Zamiast tego pozostawiła jednak pytanie, jak Republikanie mogli ponownie otworzyć drogę do Białego Domu "tak potwornej postaci". Autorka przypomniała, że Trump stał za zamachem stanu, został skazany za nadużycia seksualne, podczas swojej kampanii podsycał nienawiść do określonych grup społecznych, w tym cudzoziemców i opozycji, a także doprowadził do rozłamu w amerykańskim społeczeństwie, które podzieliło się na dwa obozy: "my" i "oni".
"Le Soir" ostrzegł, że jeśli Trump zostanie wybrany, to do władzy w USA dojdzie przywódca bezwstydnie promujący seksizm, rasizm i autorytaryzm i już dzisiaj straszący odwetem na swoich przeciwnikach. "Inaczej niż w 2017 roku, u steru nie stałby już ekscentryk bez zasad, ale niebezpieczny człowiek. Postać bez zahamowań, która powróciłaby do Białego Domu z doświadczeniem władzy i (byłaby) od samego początku wspierana przez fanatycznych doradców" - ostrzegła Delvaux. Autorka zarzuciła również Demokratom, że pozwolili na "przewidywalną katastrofę", nominując Joe Bidena.
Dziennik zastanawia się również, jak to możliwe, że miliony wyborców Trumpa są gotowe przymknąć oko na jego ekscesy, wpadki i stawiane mu zarzuty oraz nadal traktować go jako ikonę. "Le Soir" zaalarmował, że wybór Trumpa może ośmielić innych, podobnych mu polityków w wykorzystywaniu populizmu do zdobycia władzy.
"Donald Trump nie może zostać kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jest zbyt dużym ryzykiem dla Amerykanów, dla nas i dla demokracji" - oceniła Delvaux.
Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)
jowi/ szm/ sma/