W środę Państwowa Komisja Wyborcza nie podjęła decyzji ws. sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. - odroczyła posiedzenie w tej kwestii do 29 sierpnia. Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc.: dotacji podmiotowej, czyli środków z budżetu państwa, które partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami, oraz subwencji, czyli środków z budżetu państwa na działalność statutową partii. W przypadku PiS może chodzić o utratę nawet 75 proc. z blisko 26-milionowej rocznej subwencji.
W poniedziałek w RMF FM Sasin został zapytany o to, czy Prawo i Sprawiedliwość 29 sierpnia nie uzyska subwencji. "Sądzę, że nie jest to przesądzone. Mam nadzieję - że to nie jest przesądzone - mimo ogromnych nacisków" - przyznał. Stwierdził, że politycy nieustannie naciskają na PKW, co nie powinno mieć miejsca. Dodał, że to politycy Platformy Obywatelskiej w publicznych wypowiedziach "wręcz sugerują albo narzucają PKW, jaką decyzję powinna podjąć".
Były wicepremier został również zapytany o wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który - jak podawały media - na wewnętrznym spotkaniu PiS miał powiedzieć, że w przypadku utraty subwencji środki na spłatę długów za kampanię oraz na przyszłe kampanie trzeba będzie zebrać, organizując składkę.
"To jest dla nas wszystkich oczywiste" - powiedział Sasin. "To jest jakby zapowiedź, ale to jest raczej stwierdzenie pewnego faktu" - dodał. Przyznał, że jeśliby taka "nieuzasadniona decyzja" PKW zapadła, to PiS będzie musiało sobie z tym poradzić.
Jak zaznaczył, nie jest jeszcze organizowana żadna zrzutka, ponieważ w tej sprawie nie ma decyzji. Zapewnił jednak, że on sam taki pomysł akceptuje. "Ja akceptuję takie myślenie i taki pomysł, żebyśmy w sytuacji trudnej w jakiś sposób solidarnie się tutaj zachowali i tą działalność prowadzili z udziałem właśnie też własnych środków" - powiedział. Dodał, że przeznaczanie własnych środków na działalność partii jest dla polityka właściwie normalne.
Dopytywany o wysokość rozważanych składek - nie odpowiedział. Zasugerował jednak, że 50 tysięcy złotych byłoby za dużą kwotą do udźwignięcia dla polityków, natomiast 500 złotych - zbyt niską, aby poradzić sobie z kampanią prezydencką. Polityk zasugerował również, że składka może być także organizowana wśród zwolenników PiS. "Ja nie wykluczam, że my się również odwołamy do naszych zwolenników. Ja przypomnę, że Prawo i Sprawiedliwość to są miliony wyborców, to nie są tylko politycy - to są miliony wyborców i setki działaczy, może tysiące nawet" - powiedział.
Na początku czerwca szef Ministerstwa Sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar zwrócił się do PKW o sprawdzenie czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości w czasie kampanii wyborczej do parlamentu w 2023 r. były zgodne z przepisami Kodeksu wyborczego – przez pryzmat zgodności z zasadami finansowania kampanii wyborczych.
PKW, tłumacząc decyzję o odroczeniu posiedzenia ws. sprawozdania komitetu PiS, uzasadniała, że po otrzymaniu obszernej dokumentacji m.in. z KPRM, PKW zwróciła się do dwóch państwowych instytucji: Rządowego Centrum Legislacyjnego oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej, by wyjaśnić wątpliwości wynikające z pism, które wpłynęły w ostatnim czasie. może przyjąć sprawozdanie finansowe bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić. (PAP)
pp/